miłej niedzieli Wam życzę :)
Strony
▼
niedziela, 29 maja 2011
Poranne pachnące zbiory
Dzisiaj krótko , byłam na porannym spacerze,, zebrałam młode pędy sosny na syrop, płatki dzikiej róży i kwiaty akacji by cukier pachniał pięknie, zachęcona poczynaniami blogowiczek też zapragnęłam takowych, płatki zalegają cały stół, ponieważ są lekko wilgotne i muszą przeschnąć, możecie sobie wyobrazić jak pięknie pachnie w całym domu... coś niesamowitego
piątek, 27 maja 2011
Torbę urobiłam na prezent
A jako, że wyjedzie niebawem do swojej nowej pani , to chciałam Wam pokazać.
Uszyta jest z dość cienkiego szaro-popielatego płótna, więc musiałam ją nieco wzmocnić i w środek pomiędzy warstwy materiału dałam cienki ocieplacz , wszystko przepikowałam, rączki też.
jak się robi kwiatki podpatrzyłam na stronie With Love
Kolorystyka kwiatków jest stonowania, żeby jednak pasowała do różnych ubrań , wybrałam jasno szary len w turkusowo- niebieskie kropki. Torba jest dość duża, ma wymiary 45/45 cm, rączki są długości 40 cm.więc wejdzie swobodnie w nią zeszyt formatu A-3, w środku jest wyposażona w dwie nieduże kieszonki na drobiazgi, mam nadzieje, że przyszłej właścicielce się spodoba ;)
![]() |
![]() |
Stwierdziłam ostatnio, że skoro haftuję i wkładam do szuflady te swoje "dzieła", z racji tego, że zawsze mam powód, by nie kupić do nich ramki :)) , to może przynajmniej niech ujrzą światło dzienne w ten sposób
co pewien czas pokażę coś ze swojej kolekcji "starych haftów" bo na nowe na razie nie mam weny ani ochoty
Sezon ogrodowy rozpoczęty, więc na pierwszy ogień
kot w ogrodzie, a jak wiadomo, koty to ja bardzo lubię, więc musiałam sobie wyhaftować, mam ochotę na cała serię tychże, ale na razie powstał jeden.
![]() |
na koniec pokażę co dostałam wczoraj od dziecięcia najmłodszego, naszkicowała mi baletki
reszta prezentów znajduje się w moim żołądku ;))), bo nade wszystko w ramach kwiatków z okazji tego że jestem mamą, to wolę dostawać słodycze :)
czwartek, 26 maja 2011
Dla wszystkich MAM tego świata
a dla Mojej szczególnie :**)
wszystkich kwiatów i promyków słońca
by radowały i rozświetlały Wam każdy poranek
jak uśmiech dziecka :))
wtorek, 24 maja 2011
Wakacyjne wspomnienia z dawnych lat... bo wszak wakacje już tuż tuż .
Kiedy to jeszcze nie było "mody" na sesje zdjęciowe, zrobiliśmy kilka wakacyjnych zdjęć swoim córkom, to było bardzo ciepłe lato, nie pamiętam ale może był to 1994 rok, spędzałyśmy je u mojej rodziny na wsi - takiej prawdziwej wsi gdzie są krowy, konie, kury , prawdziwe mleko, sery, jaja, i warzywa prosto z ogrodu.... ehh... wspaniałe czasy :)) . Wyjątkowo obrodziły tego roku rumianki, poszłyśmy na spacer po okolicy, najpierw powstały wianuszki, bo wianuszki to musiały być obowiązkowo codzienne nowe, a to z koniczyny, a to z chabrów, niezapominajek , dzikiej marchwi, czy innych kwiatków, potem miały być małe bukieciki, ale że rumianki były duże to i bukiety duże też były, po południu zawsze była obowiązkowa asysta przy koszeniu koniczyny dla królików i wożenie się na wózku do tejże koniczyny ;) zabawa była na 102 i fajna pamiątka została po latach ;))
Zdjęcia były robione na slajdach, wtedy jeszcze nie słyszano o cyfrze, po wielu latach niestety nadgryzł je ząb czasu, ale na szczęście można to było nieco ponaprawiać, usunąć zarysowania czy inne wady.
niedziela, 22 maja 2011
Kilka migawek z ogrodu po walce z chwaściorami i moja wygrana w Candy ;))
Po wczorajszej walce z chwastami i obfitym podlewaniu powojnik rozwinął łaskawie swoje kwiatki w ilości sztuk 2 :) , a irys pokazał swoją żółtą główkę
rozsadziłam bazylkę metodą którą podpatrzyłam u Dagi z House of Ideas
i do ziemi trafiły wreszcie sadzonki Morning Glory,
bardzo je lubię, to pnącze które charakteryzuje się tym, że kwiaty - jak nazwa wskazuje rozwija wyłącznie porankiem, a następnie one obumierają, a następnego dnia wypuszcza już nowe :) i tak przez całe lato
no i niebawem liliowiec będzie cieszył nasze oczy swoimi pięknymi zółtymi kwiatkami, a niezapominajka odżyła po wyzwoleniu jej spod chaszczy ;)
tutaj orliki i jakieś białe kwiatki których nazwy nie znam, a które to nieco zadusiły moją wiekową już lawendę
ale posadziłam już następną ;) z dala od nich... a na koniec irysy miniaturki - też już pokazały swoje łepki
wypielone, posadzone, kości bolą ale satysfakcja duża :))
rozsadziłam bazylkę metodą którą podpatrzyłam u Dagi z House of Ideas
i do ziemi trafiły wreszcie sadzonki Morning Glory,
bardzo je lubię, to pnącze które charakteryzuje się tym, że kwiaty - jak nazwa wskazuje rozwija wyłącznie porankiem, a następnie one obumierają, a następnego dnia wypuszcza już nowe :) i tak przez całe lato
no i niebawem liliowiec będzie cieszył nasze oczy swoimi pięknymi zółtymi kwiatkami, a niezapominajka odżyła po wyzwoleniu jej spod chaszczy ;)
tutaj orliki i jakieś białe kwiatki których nazwy nie znam, a które to nieco zadusiły moją wiekową już lawendę
ale posadziłam już następną ;) z dala od nich... a na koniec irysy miniaturki - też już pokazały swoje łepki
wypielone, posadzone, kości bolą ale satysfakcja duża :))
Wygrałam :)))
Kolejne Candy, tym razem w Galerii Pamiątkarnia , to niesamowite, trzeci raz, sama nie mogę jeszcze uwierzyć :)) ale cieszę się przeogromnie :)))
a oto moja wspaniała wygrana
pozdrawiam !
środa, 18 maja 2011
Kocięta rosną jak na drożdżach ;)
Ciągle tylko jedzą, jedzą, jedzą i śpią, pobawią się i znowu jedzą i śpią, a jeden nawet już otworzył oczka i przezornie schował się za mamą ;))
:)))
wtorek, 17 maja 2011
Rabarbarowe szaleństwo, czyli niebo w ...
Rabarbar - można go lubić lub nie lubić, ja lubię i jeszcze do niedawna niewiele z niego umiałam zrobić,
ot kompot chyba tylko :)), ale 3-4 lata temu przeglądając książki i przepisy uznałam, że świetnie nadaje się do ciast i deserów. mało tego, można go mrozić i mieć w zimę to cudowne wiosenne no właśnie co? bo tego nie wiem - owoc czy warzywo ;))
Przepis na deser z pieczonego rabarbaru pochodzi z programu kulinarnego Nigelli Lowson.
W życiu bym nie pomyślała, że z tak prostego czegoś można wyczarować deser o iście niebiańskich walorach smakowych ;), ja piekę go zawsze więcej, bo pulpę rabarbarową można mrozić, a syrop powstały z pieczenia można wekować i mieć ten wiosenny wspaniały przysmak w środku zimy ;).
1 kg rabarbaru lub więcej jeśli resztę chcemy zamrozić, lub mamy sporo gości
cukier - tu w zależności jak bardzo lubimy słodko, ja sypałam na "oko"
może z 300-400 g,
rabarbar kroimy, wkładamy do blaszki , posypujemy obficie cukrem, przykrywamy folią aluminiową i pieczemy ok 1 godziny w piekarniku nagrzanym do 200 stopni.
Po upieczeniu czekamy aż rabarbar wystygnie. sok przelewamy do słoiczka, a resztę przecieramy przez sito, tyle o ile, powstały z tego przecierania sok, też wlewamy do słoiczka, można ten syrop nieco dosłodzić i odparować żeby był gęstszy i bardziej aromatyczny, ale ja zwykle tego nie robię, wolę mieć go więcej ;)
Następnie ubijamy śmietanę 30%, należy pamiętać, że zarówno śmietana jak i naczynie w którym ubijamy musi być mocno schłodzone, ja na 200 ml śmietanki - czyli 3 porcje deseru, daje małą łyżeczkę cukru i 2 płaskie łyżeczki cukru wanilinowego,
i na koniec czynność najprzyjemniejsza, czyli mieszanie rabarbaru ze śmietaną, proporcje w zalezności od gustu, na tę ilość śmietanki daję około 3-4 łyżek przetartej pulpy rabarbarowej,
nie mieszamy zbyt dokładnie, chodzi o to by powstał przyjemny dla oka melanż kolorów ;), wstawiamy do lodówki na 3-4 godziny a tuz przed podaniem polewamy deser syropem .
A jako, że rabarbaru miałam sporo, a piekarnik nadal rozbuchany, to trzeba to było to wykorzystać więc powstało proste ciasto sezonowe, czyli zwykle ucierane , można je robić z dowolnymi owocami ;)
ot kompot chyba tylko :)), ale 3-4 lata temu przeglądając książki i przepisy uznałam, że świetnie nadaje się do ciast i deserów. mało tego, można go mrozić i mieć w zimę to cudowne wiosenne no właśnie co? bo tego nie wiem - owoc czy warzywo ;))
Przepis na deser z pieczonego rabarbaru pochodzi z programu kulinarnego Nigelli Lowson.
W życiu bym nie pomyślała, że z tak prostego czegoś można wyczarować deser o iście niebiańskich walorach smakowych ;), ja piekę go zawsze więcej, bo pulpę rabarbarową można mrozić, a syrop powstały z pieczenia można wekować i mieć ten wiosenny wspaniały przysmak w środku zimy ;).
Bita śmietana z pieczonym rabarbarem
1 kg rabarbaru lub więcej jeśli resztę chcemy zamrozić, lub mamy sporo gości
cukier - tu w zależności jak bardzo lubimy słodko, ja sypałam na "oko"
może z 300-400 g,
rabarbar kroimy, wkładamy do blaszki , posypujemy obficie cukrem, przykrywamy folią aluminiową i pieczemy ok 1 godziny w piekarniku nagrzanym do 200 stopni.
Po upieczeniu czekamy aż rabarbar wystygnie. sok przelewamy do słoiczka, a resztę przecieramy przez sito, tyle o ile, powstały z tego przecierania sok, też wlewamy do słoiczka, można ten syrop nieco dosłodzić i odparować żeby był gęstszy i bardziej aromatyczny, ale ja zwykle tego nie robię, wolę mieć go więcej ;)
Następnie ubijamy śmietanę 30%, należy pamiętać, że zarówno śmietana jak i naczynie w którym ubijamy musi być mocno schłodzone, ja na 200 ml śmietanki - czyli 3 porcje deseru, daje małą łyżeczkę cukru i 2 płaskie łyżeczki cukru wanilinowego,
i na koniec czynność najprzyjemniejsza, czyli mieszanie rabarbaru ze śmietaną, proporcje w zalezności od gustu, na tę ilość śmietanki daję około 3-4 łyżek przetartej pulpy rabarbarowej,
nie mieszamy zbyt dokładnie, chodzi o to by powstał przyjemny dla oka melanż kolorów ;), wstawiamy do lodówki na 3-4 godziny a tuz przed podaniem polewamy deser syropem .
A jako, że rabarbaru miałam sporo, a piekarnik nadal rozbuchany, to trzeba to było to wykorzystać więc powstało proste ciasto sezonowe, czyli zwykle ucierane , można je robić z dowolnymi owocami ;)
Przepis na proste ciasto sezonowe
4 jajka
1 szklanka cukru
2 łyżeczki cukru wanilinowego
1 kostka masła /200 g/
2 szklanki mąki
1 i 1/2 płaskiej łyżeczki proszku do pieczenia
dowolne sezonowe owoce
Masło należy rozpuścić na małym ogniu i ostudzić, jaja z cukrami utrzeć na "białą" masę, czyli dość długo ucierać, potem podczas ucierania dolewać powoli wystudzone masło, następnie łyżką wsypywać mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia, potem chwilę jeszcze zostawić mikser włączony, żeby się połączyło, ale nie za długo.
Blachę smarujemy masłem i posypujemy bułką tartą lub maką krupczatką, wlewamy cisto i bardzo obficie posypujemy rabarbarem lub innymi owocami, ja najbardziej lubię to ciasto z rabarbarem i truskawkami.
Pieczemy w piekarniku nagrzanym do ok 180-200 stopni, czas pieczenia zależy od piekarnika, należy sprawdzać patyczkiem.
a na koniec z pozostałego rabarbaru upiekłam muffiny z przepisu Agi
to by było na tyle, w kwestii rabarbaru, kompocik też był :))))
pozdrawiam wszystkich lubiących rabarbar !
![]() |
poniedziałek, 16 maja 2011
Zioła, konwalie, brzoskwinie, pomidory - wszystko rośnie :)
I mam nadzieje, że będą jakieś konkretne plony :), w tamtym roku nie było u nas w ogródku nic a nic oprócz łanu mięty, kilku kwiatków co to same rosną i chwastów, ale zdrowie niestety nie pozwoliło mi na ogrodowe prace, brzoskwinię mąż dwa lata temu dość mocno podstrzygł, ze względu na to, że miała bardzo dużo owoców i łamały jej się gałęzie pod ich ciężarem, dopiero w ubiegłym roku wypuściła nowe gałązki a w tym roku miała już kwiatki, ale zawiązki owoców już są, więc mam nadzieję na obfite zbiory :), mięta też wysunęła już swoje pieknoziolone główki, ale tej to akurat do rośnięcia nie trzeba szczególnie zachęcać :)
pomidor urobił się na razie jeden malutki ale mam nadzieje, że parę sztuk takich czerwoniutkich doczekam i wszamię prosto z krzaka :)
bazylia wzeszła we wszystkich trzech doniczkach więc będę niedługo rozsadzać, planujemy spore zapasy pesto na zimę zrobić więc hodowla będzie duża, swoją zimową "staruszkę" planuję porozsadzać za radą
Dagi , i będzie jej jeszcze więcej ;)), idzie lato więc kuchnia włoska rusza u nas pełną parą, potem jeszcze inne zioła też zawitają w ogródku, przede wszystkim rozmaryn i tymianek i mięta cytrynowa
no a na koniec to już z dedykacją dla Iki, nieszczęsna konwalia po wczorajszym obfitym deszczu rozwinęła dla Ciebie wreszcie swoje kwiatki, a że jest malutka, to też nie za dużo ale za to pachnie nieziemsko :))
środa, 11 maja 2011
Poranna rosa
Poranne światło, naozonowane powietrze i rosa na kwiatach to jest to coś czego nie da się z niczym porównać, uwielbiam letnie poranki :)))
więcej tu
miłego dnia :)
wtorek, 10 maja 2011
Moje pierwsze Candy i o tym jak apetyt rośnie w miarę jedzenia
Dostałam kilka tygodni temu firankę nieco powycinaną, z szyfonu, bardzo delikatną , naszyte są na niej panienki z uszkami jak u królika w słodkich sukienkach, w różowe kwiatki. Zastanawiałam się co by tu z nich uszyć, bo do powieszenia to nie za bardzo się nadają, z racji wycinanek i rozmiaru, a i dziewczyny moje dość duże i już takowych firaneczek raczej by sobie nie dały powiesić w pokoju :)). I wymyśliłam poszewkę na jaśka, z cienkiego białego lnu. Jako, że materia delikatna to na wszelki wypadek podkleiłam panienkę króliczą - fizeliną i przyszyłam zygzakiem .
Jakoś poszło, chociaż skóra mi się marszczyła na plecach jak to szyłam, bo przy moich wątpliwych umiejętnościach "szwaczych" po tak długiej przerwie w szyciu mogło jednak nic z tego nie wyjść.
No ale jakoś poszło, królisia została przymocowana, poduszka uszyta, dziecię me najmłodsze zadowolone bardzo z nowej poszeweczki.
![]() |
Ale okazało się,że dziecię me ma już plan, bo skoro tyle tych panienek jeszcze zostało , a dokładnie 9 sztuk, to zmarnować się nie mogą, więc wymyśliło, że potrzebuje niezwłocznie torbę szmacianą na lato, taką
- no wiesz mama, taka najprostszą, oooo materiał złóż na pół,. naszyj królisię, doszyj uchwyty i będę miała, bardzo takiej potrzebuję,
nie to, żeby w pokoju już miała ich z 10 różnego rodzaju, no ale takiej jeszcze przecież nie ma :)). Cienki len się do takich machinacji jednak nie nadaje, więc poszperałam i znalazłam dość gruby , w kolorze ecru.
Jak już naszyłam panienkę i zszyłam boki torby , Łucja wpadła na pomysł, że przydała by się w środku taka kieszonka na komórkę i portfel, no to ja dalejże tę kieszonkę wszywać, tyle, że wszycie już bardziej karkołomne, bo boki już pozszywanie, ale jakoś "przypitoliłam" bo inaczej tego się nazwać nie da i kieszonka jest. Torba też jest, Łucja szczęśliwa, ale do czasu :))), na koniec jak już spać się kładła pyta mnie:
- a suwaczka to nie dało by się wszyć :)))
a ja na to, że już niestety nie :)), ale się nie przejęła zbytnio, zapakowała książki i pognała z nią dzisiaj do szkoły .
CANDY
Teraz czas na słodkie co nieco :), jeśli ktoś ma ochotę na taką poszewkę ze słodką króliczą panienką :) albo bez panienki, z samą koronką :) to
zapraszam na moje pierwsze candy,
wpisujcie się do 31 maja,
losować będę 1 czerwca :)
zasady sa takie jak na innych blogach ,
poproszę komentarz pod tym postem, oraz podlinkowanie zdjęcia z moim candy i umieszczenie go na bocznym pasku bloga, anonimowych chętnych poproszę o podania maila w celu ew. kontaktu ;)
![]() |