Czytam to tu to tam... przemyślenia wasze na tematy różne, i miło i ciepło mi na sercu się robi, kiedy widzę, że młode /i te starsze też, żeby nie było ;)/ dziewczyny z dziećmi na karku, pracą i mężem, potrafią jeszcze z siebie wykrzesać chęć na lepienie pierogów, ciastek, dzierganie rękawiczek, haftowanie obrazków, struganie mebli i tysiące innych rzeczy, które przecież można gotowe kupić za marne grosiny i nie zdzierać sobie świeżo polakierowanych pazurków i kręgosłupa nie marnować na stanie przy garach, a oczu nie wypatrywać na wbijanie igły w materiał.
Pomijam inne czynności jak prasowanie, które ja osobiście traktuję po macoszemu, prasować wręcz organicznie nie lubię i nie polubię, ależ oczywiście uprasowanie rzeczy to ja bardzo lubię ;))), nie mniej jednak prasuję jak muszę, to jedyna czynność którą mi skutecznie obrzydzono w dzieciństwie, brakiem deski do prasowania i ciężkim jak piorun żelazkiem.
I na nic obecne wynalazki, deseczka jak marzenie, żelazko z milionem funkcji parowe, takie i śmakie, prasować nie lubię i już ! Ale prasuje, bo co począć, przecież jak ostatni wygnieciuch łazić nie będę ;))
Ale nie o tym miało być ;)). Będzie nadal o moim zachwycie nad tymi drobiazgami co to życie rodzinne jednoczą, byt jej umilają własnoręcznie wykonanymi zdobieniami wszelakimi i łaskoczą wybredne podniebienia domowników przygotowanymi własnoręcznie potrawami.
To ma większe znaczenie aniżeli by się wydawać mogło, wszak czym skorupka za młodu nasiąknie tym... tu wiadomo jak dalej, no właśnie jak wspomniałam prasować nie lubię ;))) ale od zawsze wychowywałam się w domu gdzie babcie, ciocie , matka, dziadek / stolarzem był :))/ robiły same, a robiły same bo kiedyś nie było:
a/ możliwości kupić,
b/nie było takiego zwyczaju, by gotowe jedzenie typu pieróg nabywać w sklepie
c/umiano robić różne rzeczy
d/był zwyczaj przekazywania tychże umiejętności
e/nie było wymówki, że ja nie umiem - nie umiesz to się naucz...
f/do głowy nikomu nie przyszło by siedzieć bezczynnie na kanapie i nic nie robić...
To tak pokrótce, a do czego zmierzam... a no do tego, że te proste na pozór tylko czasochłonne czynności, a nawet jak pracochłonne - to żaden to problem, te czynności jednoczyły ludzi, budowały więzi rodzinne, każdy miał swoje zadania w domu i czuł się potrzebny, nieodzowny dla innego członka rodziny, który mógł coś wykonać, bo ktoś inny już przygotował pole do dalszego działania. To taka mała szkoła życia, życzliwości dla innych, "czytania w ich myślach", służenia drugiemu człowiekowi - miłość wszak jest takim służeniem ;) - jak gdzieś czegoś nie włożysz to i nie wyjmiesz tego stamtąd ;)) - prosta zasada, której trzymam się całe życie - owszem, nie do końca chowam swój egoizm, bo się zwyczajnie nie da - ale to zdrowa dawka, staram się nie przedawkować ;)))
Nie ma co tracić czasu na oglądaniu w TV cudzego życia, bo nasze własne wtedy gdzieś ucieka i się rozmywa, przestaje nas interesować, rozłazi się jak stare portki, czego też nie jesteśmy w stanie uniknąć. Ale wszyscy bierzemy udział w przygotowaniu domowych posiłków, celebrowanie sobotnio-niedzielnych śniadań, obiadów, nawet jak nieraz przy robieniu tego śniadania są jakieś zgrzyty, to potem potrafimy się z tego śmiać przy stole, oglądanie wspólnie wybranego filmu wieczorem, lepieniu ciastek na Święta, granie w monopol do nocy....sprzątanie, no długo by wymienić, bo lista naszych zajęć domowych spora ;))
Wiem, to są dla niektórych nudy... ale to jest nasze życie, jak sobie je urządzimy, takie je będziemy mieli, kto powiedział, że ono ma być nudne???
Ono może być ciekawe, wesołe, zapracowanie, owszem nudne niekiedy bo powtarzalne, ale nieskończenie lepsze i wartościowsze od rozchodzenia się każdego w swoją stronę.... nie tego nas nauczyły nasze babcie i matki, więc nie ma co od tego uciekać w imię wszechobecnej mody na nowoczesne rozrywki, nie mówię o unikaniu ich, to też jest dla ludzi .
To nie prąd w życiu, spełnianie wszelakich swoich zachcianek, rozrywek, co rocznych wakacji na Kanarach, nicnierobienia i góry pieniędzy - rozbijają stadła rodzinne w proch.
To brak rodzinnych rytuałów, zwyczajów, kultywowania tradycji, poczucia obowiązku w stosunku do innych, przekazywania umiejętności, rozwijanie swoich zdolności - czyli prosto mówiąc - uczenie się bycia wespół - razem, bycia dla siebie, koło siebie.
Ja nie odżegnuję się od kupienia ciasta w sklepie a nawet pieroga, ale to są tak incydentalne historie, że nie warte uwagi, to jest dla ludzi, ale są rzeczy, które odciągają wielu z nas od rodziny, tak, że nie zauważamy tego momentu kiedy tracimy cel, horyzont, jest takim czymś ogłupiająca telewizja, dudniąca w domu całe dnie, z tego małego / a teraz to już nawet dużego/ ekranu - ołtarza wszelakich pomysłów na życie .
NIE BÓJCIE SIĘ TWORZYĆ WŁASNEGO ŻYCIA !!
nie musi być doskonale, może być niedoskonałe, ale niech będzie w całości przez nas umeblowane
nie musi być doskonale, może być niedoskonałe, ale niech będzie w całości przez nas umeblowane
Pięknie to opisała Iwonka na swoim blogu - poczytajcie, aż serce rośnie ;))
pozwolę sobie cytat wstawić z jej posta:
nasze dni to identyczne walizki
wszystkie w tym samym rozmiarze
ale niektórzy ludzie mogą zapakować
w nie dużo więcej niż inni
♥
No a teraz tadammmm, dostałam moją wygraną w candy u Myszki - cudny kubeczek i zawieszkę z lawendą
i kartkę z mnóstwem słów ciepłych ;)), bardzo Ci dziękuję !!
A od Dagmary, dostałam świąteczne wydanie norweskiego Bolig - no nie załapałam się na candy, ale Dagmara była tak miła i mi przysłała, a w środku była cudnego smaku herbatka piernikowa, którą wypiłam - owe pisemko przeglądając, grzejąc się pod moim nowym pledem i w kubeczku keep calm tym razem dostanego od mojej córci , która była niedawno w Londynie . Dziękuję !! Dziękuję !!!
Ta rodzinna "nuda" , te obowiązki, te kłopoty, i te małe przyjemności umilające codzienność to smak życia moi mili, nie straćcie go z oczu :)), bardzo bardzo proszę ;))
do miłego
♥
Uleńko, pięknie to napisałaś i ubrałaś w słowa to co sama myślę (nawet to o znienawidzonym prasowaniu:P). Chciałabym, żeby moje maluchy kiedy dorosną pamiętały i kontynuowaly nasze rytuały (tak jak ja kontunuuje moje rodzinne, wspólne posiłki, gry, niedzielne spacery), żeby dom kojarzył im się z ciepłem, zainteresowaniem, zabawami, miłoscią. Nie jest lekko, czasem sił brak na zabawę, czasem trzeba stanąć przy garach zamiast pobrykać z dzieciakami, a i zdarza się warknąć, bąknąć...szkoda...ale ja też tylko czlowiekiem jestem...ale walczę z tym i coraz częsciej udaje mi się odpuścić, zburzyć wizję perfekcyjnej pani domu i polezec z dziećmi na kocyku na zapiaszczonej przez psiura podłodze:P
OdpowiedzUsuńPięknie czy niepięknie, no pisarzem to ja nie jestem wytrawnym, tak jak i prasowaczem ;))ale zwyczajnie szkoda mi jak patrze jak się ludzie zatracają w czymś co jest tylko chwilowa marnością, a ich własne życie gdzieś galopuje w pogoni za nimi samymi... no nie zdąża zwyczajnie, a oni mu uciekają - tylko dokąd ??? dzieci gonią, rodzice gonią, każdy za czymś innym - obok siebie - nie widząc siebie - smutne to, a perfekcyjna pani domu to też jakiś kolejny koszmarny wynalazek, to się nie da tak, chociażby właśnie przez - u nas w tym wypadku kociuchowe kudły wszędzie, nawet w porannej kawie ;)) :)))
UsuńNo i kto powiedział, że mamy się tylko uśmiechać do siebie, to tylko na reklamach jest takie sztuczne życie ;)), nieraz trzeba sobie powiedzieć do "słuchu" ;))
buziaki!
Oj Ulus Uluś mądre słowa piszesz-gorzej jak wiekszość z nas to takie kaleki bez wzorców. Bo ich nie otrzymała. Bo rozwody, zmiany, brak domu i tak się liże ten ekran telewizora ogladajac idealne rodziny, o których nic sie samemu nie wie.
OdpowiedzUsuńSłonko, je wiem, bo różnie się ludziom losy układają, ale jest jeszcze ten instynkt,czy to samozachowawczy, czy rodzinny, czy macierzyński, to się nie wymydla - to jest w nas zakodowanie w większym czy mniejszym stopniu, że jakoś to tak jest, że instynktownie wiemy co jest dobre, resztę musimy w sobie wypracować, nauczyć się i nie zawsze to musi być telewizor, są inne rodziny, książki,ludze i wzorce - wiem że dużo w życiu przeszłaś, bo piszesz o tym a jednak - tworzysz swój mały świat od nowa i bardzo się cieszę, ze trafiłam do Ciebie :))poprzez - no właśnie internet - ale on w odróżnieniu od tv - jest bogatszy w wiedzę i wybieramy to na co czujemy, ze dla nas jest dobre ;))
UsuńTwoje życie ma swój niepowtarzalny koloryt - inni mogą z tego czerpać, i to jest piękne :)
buziaki!
Ula ,fajnie to ujelas w slowa..ja tez nie wiem czy sie starzeje ,czy co ,ale coraz czesciej z nostalgia wspominam te dawne czasy jak bylysmy dziecmi...wiezie miedzy ludzmi byly inne...pomietam jak sasiadka z dolu przychodzila na papierosa, siadala na stol a mama pichcila w kuchni , i rozmawialy o wszystkim i o niczym...Tym bardziej jak sie obserwuje jaka jest mlodziez teraz...nauczona, ze do celu trzeba dazyc rozpychaniem sie lokciami i" po trupach"...czasami boje sie o moje dzieci , potem wnuki..swiat sie zmienia....nie wiem czy na lepsze ? Ta pogon zeby miec wiecej niz sasiad sprawia ze przechodzimy obok zycia wlasnego.
OdpowiedzUsuńbuziaki Ula
Sama wspominam :)) ale "to se ne wraci" - szorowanie garów popiołem, skubanie kury na podwórku, zimna woda ze studni, masło ucierane w kance drewnianej , furmanka z koniem - cudne czasy- każde moje wakacje :))tylko moje i jedyne w swoim rodzaju - ale ciągle opowiadam dzieciom o tych czasach, wiec mam nadzieje, ze nie zapomną ;)), i te gospodynie odwiedzające się nawzajem - o czym piszesz ;))- wiesz, po trosze my się tak odwiedzamy na blogach - taki nowoczesny eo sposób, ale genezę bym widziała w tym odwiedzaniu właśnie ;))- no i chrzanić sąsiadów co maja więcej ;)) - nasze życie się liczy - urządzajmy je jak najciekawiej :))
Usuńbuziaki!
Jak ja lubię coś domowego tworzyć :-) i chociaż czasu brak i noce takie krótkie to i tak coś wystrugam. Zgadzam się się w pełni z tym co piszesz, ja tez nie jestem osoba której nuda doskwiera, i mojej córeczce chcę tą radość tworzenia przekazać, bo w każdej nawet niedoskonałej ręcznej robótce jest tez kawałak serca, a dziś to chyba szczególnie ważne.
OdpowiedzUsuńTeż czytam Iwonkę :-)
Pozdrawiam ciepło!
No właśnie, jedni umieją inni nie, jednych ta pasja wciąga, spać nie daje,bo ciągle coś do głowy przychodzi i wyrywają te kawałki czasu dla jej realizowania, dla własnej i innych radości, innym nawet przez myśl nie przejdzie żeby coś umotać czy wiersz napisać albo książkę;)). Dobrze jeśli przynajmniej potrafią trudy czyjeś docenić , to już i tak dużo ;). Ale i tacy i tacy są potrzebni dla równowagi w przyrodzie,ważne jest, by nie przepuszczać życia przez palce :))
Usuńbuziaki!
Bardzo ładnie to napisałaś. Bo do plastikowego domu nikt nie chce potem wracać...
OdpowiedzUsuńwiesz, są domy pod sznurek, wszystko z drogich sklepów na wysoki połysk, aż się wierzyć nie chce że ktoś przy zdrowych zmysłach i normalny tam mieszka, ale wiem że są takie, bez zwierząt, dzieci, używanej kuchni, bo przecież są restauracje, takie życie też jest... i jeśli komuś odpowiada takie życie, to wolna wola, jego wybór, ale to nie dla mnie, ja tak nie umiem :)), nigdy mnie to w żaden sposób nie zachwycało, wręcz przeciwnie:)
Usuńuściski!
Wiesz Ula , jak moja corka ktora nie potrafila przyszyc kiedys nawet guzika zwyklego , w tym roku na urodzina poprosila o maszyne do szycia , TO ZDEBIALAM !!! No ale mysle dobrze jest , przechodzi z pokolenia na pokolenie..
OdpowiedzUsuńwyobrażam sobie, chociaż wierze, że tak jest, moja najstarsza cale swoje życie twierdziła, ze nie umie rysować, a rysuje tak, ze łeb urywa, ona po prostu o tym nie wiedziała, nie miała odwagi się dowiedzieć ;) teraz sama robi wykroje,projektuje, szyje i rysuje :)), czyli geny wzięły górę;)), ciesze sie razem z Tobą :))
Usuńbuziaki!
Zdjęcia - jak zawsze - inspirujące. Ostatnim zdaniem trafiłaś w sedno. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńwiesz, to temat rzeka, i trudno krótkim tekstem zadowolić nawet siebie, nie mówiąc o innych, ale wiem, że trzeba nieraz o tym napisać, bo może uratuje to jakaś duszyczkę, albo doda pewności innym, ze to co tworzą, robią, budują ma sens
Usuńwiększy, aniżeli usiłuje się to w mediach przedstawiać, niby pokazują, chwalą... ale z jakim takim lekkim uśmieszkiem na twarzy - dla jednego takie domowe tworzenie to mysi pisk, a dla innego wielka sprawa, ja wolę słuchać tych drugich ;)), ich podziwiać i o nich pisać.
buziaki!
Mądrze piszesz. Moja najmłodsza pociecha dziś kończy 13 lat i wiem, że przez ten czas wiele się od siebie nauczyłyśmy. Budujemy każdego dnia swoje tradycje. Kiedyś to ja siedziałam z córkami i wspólnie lepiłyśmy z plasteliny, masy solnej, rysowałyśmy. Później wycinałyśmy pierniki, lepiłyśmy uszka, pierogi. I tak wchodzimy w te swoje światy. Jest w nas jak pisałaś taki instynkt nazwała bym go instynktem własnego gniazda. Nawet bez wzorca domu rodzinnego można zbudować ciepły dom trudniejsza to droga ale nie niemożliwa. :)
OdpowiedzUsuńWspaniale :)), ja mam wielką nadzieję, że to się jednak nie wymydli ;)), a teraz przy takiej dostępności wszelakich materiałów do robienia różności, do zabawy, do tworzenia jest tyle, że nie można obok tego przejść obojętnie, życzę wam mnóstwa niekończących się pomysłów ;))
Usuńserdeczności!
Mam takie przeświadczenie, że moje Ja, mój Dom, moje Myślenie, zmieniają szię raz na dekadę...na szczęście myślę, że wszystko idzie w dobrym kierunku... i to o czym piszesz, że z każdą dekadą coraz lepiej rozumiem, już nawet bez zastanowienia, intuicyjnie, moją mamę, moje babcie...
OdpowiedzUsuńNo cóż, prasować też nie lubię, i różnie z tym krzątaniem u mnie wychodzi, ale wspólny czas i przestrzeń, śmiech, smutki też, to wszystko jest dla mnie teraz bardzo ważne i czuję, ze dużo dziś ode mnie w tej materii zależy, z dekady na dekadę, coraz więcej..
Ściskam*** Miłego dnia***
Ależ tak !! moja miła, ja też 20 lat temu miałam inaczej, też mnie pasje gniotły, może nieco inne ale były, no tradycje pozostały nienaruszone ale teraz coraz wyraźniej widzę jak są ważne, ale jak się okazuje to jest tak jak piszesz, jest coraz więcej refleksji, zrozumienia, intuicji, wyczucia - no zwyczajnie człowiek do pewnych rzeczy dojrzewa z wiekiem ;))
Usuńbuziaki!
Pięknie napisane Ulu - jak zawsze ;-)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie - może się przyłączysz do akcji :)
Dziękuję, wiem, byłam, pisałam ;))
Usuńuściski!
Ulenko, pieknie napisalas, zgadzam sie z Toba w 100% , zatracamy sie w pogoni dzisiejszego swiata I zapominamy co dla nas jest najwazniejsze, ja tez staram sie prowadzic dom pelen ciepla, z upieczonym domowym ciastem na niedziele i obiadkeim na stole, chociaz roznie to bywa, no ale to pewnie u wszystkich raz lepiej raz gorzej...ale powiem Ci jeszcze cos...uwielbiam prasowac!!!:) Chociaz przy trojce dzieci, ktore najlepiej przebieralyby sie 3 razy dziennie trudno jest nadazyc:) Pozdrawiam Ciebie bardzo serdecznie:)
OdpowiedzUsuńJa wiem, ze nie da się nie gonić, nieraz trzeba, nawet wariacko, ale musi być port do którego się wraca i odpoczywa, coś co jest stałe, nie do ruszenia i tylko nasze. nasze katy, rytuały, zwyczaje i tradycje, jeśli o tym zapomnimy to po nas, tak raz jest lepiej raz gorzej, bo jak pisałam niedoskonałość jest normalna rzeczą, ale ważne jest żeby poszły te nasze tradycje i zwyczaje dalej, nie ustawajmy w ich przekazywaniu, a lubości do prasowania zazdroszczę ;))
Usuńuściski!
Pięknie napisałaś o domu, o życiu, o ty co naprawdę ważne. Kwintesencja. Buziaki, pozdrawiam ciepło:)
OdpowiedzUsuńDziękuję, ciesze, się, że dla tak wielu to jest najważniejsze :))
Usuńbuziaki :)
Ale numer! Dwa podobne kubasy - superancko!
OdpowiedzUsuńA życie, no cóż.... My nie mamy telewizora - ludzie pytają' to co Wy robicie wieczorami?' Ano właśnie mam czas na moje hobby i zainteresowania, na to żeby nowy przepis wynaleźć i następnego dnia uraczyć tym moich chłopaków. Mam to szczęście, że mogę być niepracującą mamą. Dla niektórych to nicnierobienie i pachnienie a tymczasem ja latam jak z pieprzem:) Takie życie zawsze chciałam mieć!!!! :)
No nie ?? i to w odstępie 2 dni ;)), mamy komplecik do porannej kawy z Małżonem ;)), che che... tak, z tym telewizorem to jest niezłe kino - u nas to samo- tez mi pytania zadają, a kiedy ty masz czas na zrobienie tego wszystkiego - zawsze mam tę samą odpowiedź, - telewizji nie oglądam ;))- wolę w ciszy pracować albo przy ulubionej muzyce, bo wtedy mam najlepsze pomysły, wsłuchuję się w siebie ;))
UsuńNo i to przekonanie, ze jak się nie pracuje zawodowo, to w domu nic się nie robi
albo to jest mało warte i mało prestiżowe, problem w tym ze wielu ludzi nie rozumie że jest dokładnie odwrotnie - - ze to budulec i fundament pod to co trzyma ten cały świat w kupie - DOM - RODZINA - gdyby nie to dla kogóż cały ten przemysł i wynalazki, ubranka dla dzieci, wózki, zabawki, garnki talerze i tysiące rzeczy - musi być RODZINA - dla niej to wszystko się wytwarza - ona jest motorem na tym porąbanym Świecie.:))
buziaki!
Miło przeczytać tak mądrze skonstruwany tekst. Ulciu pięknie ubrałaś te wszystkie myśli. Bardzo prawdziwe jest to co piszesz, dużo zależy od nas samych i od tego, aby "chciało nam się chcieć". Ja mam to szczęście, że pochodzę z takiej właśnie rodziny i gdzie cały czas jest "potrzeba" robienia - bo inaczej się nie umie. Ale kiedy można to wieczorem przysiądzie się przy stole, zrobi herbatkę i pogada, i tv posłucha, popatrzy i dalej pogada, czasami pomilczy. Wiem, że wielu jest przeciwników tv na blogach, ale u mnie w rodzinnym domu od zawsze "coś grało" i nie przeszkadzało w pracy.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Cię serdecznie
ps. a w kwestii prasowania- mam podobnie- nie lubię i robię tylko wtedy, gdy już na prawdę nie można inaczej :-)
UsuńMoja miła i u nas jest TV jak już pisałam wciśnięte w sam ka t kuchni, żeby nie przeszkadzał, no b ds czasu d czasu go się załącza :)) na 10-15 minut, dla jakiejś publicystyki czy dokumentu, ale w głównej przestrzeni domu go nie ma.
UsuńBardzo mi miło, że jesteś kolejną osoba, której się chce chcieć ;)), jest ta pasja życia, trzymam kciuki za Was !!
buziaki!
Ja jestem z tych co w pocie czoła budują swoją własną rodzinę. Wychodzi bardzo, bardzo kulawo, ale mam nadzieję, że idzie i będzie szło ku dobremu. Niestety nie nauczono mnie w moim rodzinnym domu bliskości i rodzinności, bo moja rodzina była nijaka, rozkrzyczana, rozkłócona, aż w końcu się rozpadła... (co gorsza, mojego męża też) Wspólne posiłki tylko od święta, zero budujących rozmów, chłód i życie obok siebie zamiast ze sobą. Jednym słowem strasznie było... Wyszłam z tego domu połamana pod każdym względem. Wydawało mi się to zupełnie normalne, że tak ma być i że tak wygląda każdy dom. Dopiero po różnych perypetiach trafiłam na terapię, która mi uświadomiła, że to była lekka patologia. Za to cudownie wspominam dom babci. Uwielbiałam tam nocować, spać z babcią w jednym łóżku, przytulać się wieczorem plecami do gorącego pieca (teraz jest c.o. :( ), jeść zupę grzybową z grzybów, które uzbierał dziadek... Drzwi były ciągle otwarte, sąsiedzi przychodzili i wychodzili, ciągle ktoś u babci przesiadywał w kuchni. Dużo się pozmieniało, ale cieszę się, że są chociaż takie wspomnienia, może dzięki temu nie jestem jeszcze stracona ;)
OdpowiedzUsuńOch, spanie z babcią w jednym łóżku pamiętam :)) jak do nas przyjeżdżała- było mało miejsca i spała ze mną, uwielbiałam ją za to najbardziej, że już po umyciu zębów kiedy "nie można było" już niczego zjeść dostawałam od niej miętówki , kiedy mam nie widziała :)) i opowiadała mi różne historie na dobranoc ;)).
UsuńW ogóle dużo życia spędziłam z babcią też ;)) bo jeździłam na wieś na dożywianie, bo byłam chorowitym anemikiem ;)).
Ja wiem, że niektórzy z nas maja takie pokręcone to życie nieraz, wiem, bo u nas tez się zdarzały niemiłe historie, ale nie było ich wiele, ważne jest, żeby się nie złamać, nie dać wypchnąć z toru, wtedy mona budować od początku, jeśli na swej drodze ma się jeszcze kogoś silnego , kto pokaże, że nie można się poddawać z byle powodu, wtedy jest 100% szansy na zaleczenie tych ran, czego bardzo bardzo Ci życzę :))
uściski!
Trudno nie zgodzic sie ze tym co piszesz:) sadze jednak ze do tego trzeba dojrzec, jedni dorastaja inni nie;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Wiem, tak też jest, ci co pozornie nie dorastają, to jednak dorastają, ale gdy to następuje,. jest już dla nich za późno na zmiany i wtedy jest dramat, nie uniknie się tego, dlatego uważam, że od małego trzeba kłaść do łebka co jest dobre a co złe, nie ustawać ;)), gorzej jak nie ma komu tego zrobić, bo Świat nie oferuje ani nie reklamuje sprawdzonych rozwiązań... jet dokładnie odwrotnie...
Usuńserdeczności!
tą skorupką za młodu to ja też tak trochę nasiąkłam, po co kupować coś co można zrobić samemu? jeśli mam wydać 4 zł na porcję pierogów to za te same pieniądze nalepię pierogów dla całej rodziny.
OdpowiedzUsuńto samo dotyczy wszelkich robótek. człowiek ma coś niepowtarzalnego ! a jaka duma z dzieła ;-)
no właśnie, kiedy można i jest czas i talent to trzeba, są też zdania że jakby tak wszyscy wszystko sami robili to nikt by nic nie sprzedał - też nie tak jest do końca bo ci co robią sami też nieraz kupują, gdy czas goni i jest taka potrzeba, wszak pralki sobie nie uszyją ;))) a jednak uważam, że więcej jest osób które kupują... no to jest ta równowaga w przyrodzie - oni robią co innego my co innego ale to nie znaczy, że my nie mamy tego dalej przekazywać i kultywować ;)), to jet wielka kopalnia pomysłów tak naprawdę ;))
Usuńuściski!
Ula z wielka przyjemnoscia przeczytalam ten post, czysta prawda, i jakie zycie byloby piekne jakby kazdy tak myslal.
OdpowiedzUsuńTo czy nasze zycie jest ciekawe zalezy od nas owszem, ale wielu tego nie chce, woli siedziec bezczynnie przed tv, a przeciez jest tyle rzeczy ktore mozna rozwijac, poznawac, i czerpac z tego sama przyjemnosc. Ja na szczesie juz dawno odnalzlam w sobie pasje i naleze do tych szczesliwych dniem codziennym :)
Zaraz zagladne do Iwonki, ten jej tekst chyba tez przepisze sobie, swietny!
usciski
ps: a prasowanie lubie :)
tekst nie jest mój .. to cytat przepisany :-))
UsuńŁadnie to napisałaś, szczęśliwa dniem codziennym ;))- oby jak najwięcej osób mogło tak powiedzieć ;)), też nie wiem co to bezczynność, jak już naprawdę na nic nie mam ochoty ani na szycie, ani na haft a chałupka wylizana, książki wyczytane i wydawać by się mogło, że nie ma co robić to i tak sobie wynajdę zajęcie:)), nawet nie umiem powiedzieć czy ja kiedykolwiek się nudziłam w życiu... dla mnie to jakiś oksymoron ;)) albo w ogóle nie istnieje takie pojecie... :))
Usuńbuziaki!
Iwonko - nieważne że przepisany - trafny bardzo !
Usuń♥
Dziękuję bardzo za te słowa. Bardzo ich dziś potrzebowałam...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie,
A.
Miło mi bardzo, widzę że jest nas więcej ;))
Usuńpozdrawiam cieplutko!
ps2: gratuluje cudnych niespodzianek :)
OdpowiedzUsuńa dziękować !!
UsuńUla matko to dlatego ja mam dziś tak dużo wejść na bloga ;-)) A od rana tak się zastanawiam o co w tym chodzić może, że dwa razy więcej jakoś ;-)) WIesz.. bo może to jakoś zabrzmiało nie do końca tak jak chciałam .. bo ja to pierogi np. kupuję zawsze .. takie od pani co je robi i do sklepu przynosi .. i masę rzeczy kupuję i ciasta kupuję i ciasteczka.. i meble oczywiście też ;-)) Na Święta nie kupuję nic! Bo to czas wyjątkowy i wszystko musi być swojskie :-) No a w codziennym życiu też piekę i ciasteczka i ciasta czasem i obiad jest na stole i szafkę się jakaś zrobi ostatnio .. i chcę ciągle uczyć się sztuki tworzenia ale ja dopiero zaczynam tak naprawdę! Raczkująca jestem :-) ALe bardzo Ci dziękuję że o mnie wspomniałaś! Niesamowita niespodzianka :-) Pozdrowienia :-)
OdpowiedzUsuńA to dopiero !! che che... miło mi ale czy to na pewno przeze mnie ?? Masz takie teksty, że łeb urywa, grono wielbicieli się powiększa, pisz nam tu pisz kochana, a ja zrozumiałam dobrze twój tekst, sama kupuje nieraz jak czas goni i nie widzę w tym nic złego, ale to jak wspominałam, mysi pisk, w całym naszym życiu, małe incydenty ułatwiające zorganizowanie się ;) poza tym pewnych rzeczy się zwyczajnie samemu nie zrobi ot i co ! np. sękacz - mam miejsce gdzie sprzedają rewelacyjny ! sama nie zrobię żebym pękła ;)), albo rurki z bitą śmietaną - uwielbiam a jedno jest miejsce w Warszawce gdzie od 100 lat są takie same :)) tez rewelacyjne !- wymieniać mogę długo ;)) * natomiast całokształt i przekaz tego co napisałaś jest ważny - razem, wspólnie, pomimo braku czasu, bałaganu, ZAWSZE WARTO !
UsuńBUZIAKI!
Wiele ludzi tak myśli: po co stać przy garach i pichcić przetwory, czy ciasto jak można kupić w sklepie? Po co dziergać pledy, szyć zasłonki, czy szlifować meble tygodniami, jak wystarczy kupić? Zauważyłam, że ludzie tak myślący nigdy nie zrozumieją tych, co na to "tracą" czas - to zupełnie inne światy.
OdpowiedzUsuńJa nie mam TV od półtora roku i w ogóle nie tęsknię, zresztą nigdy nie był on wypełniaczem czasu.
Dobrze, że czasem pojawią się takie jak Twój, głosy w blogosferze, które przypominają że życie jest tu i teraz i że tylko od nas zależy jak je przezyjemy.
Całuski
Ewa
no właśnie, czymże jest to "tracenie czasu" ??? a na cóż jest on nam dany ????
Usuńna nicnierobienie ??? to absurdalne, właśnie dany jest na różne rzeczy, na rozwijanie talentów, pracę, pasje, wychowywanie dzieci, opiekowanie się kotem, kochanie innych, pomaganie im, na miliony rzeczy, im więcej ich upchniemy do naszych walizek życia tym lepiej- bo ten co je po nas rozpakuje - bedzie bardzo rad, że dostał to w spadku - ;)))
buziaki!
Zgadzam się w 100%. Ja też TV mówię nie. Wolę sobie Mikołaja uszyć, albo wziąć udział w takiej akcji jak Szlachetna paczka i komuś pomóc. Przeczytajcie:
OdpowiedzUsuńhttp://www.fotograsia.blogspot.com/2012/11/szlachetna-paczka-mozemy-pomoc-bardzo.html
Przepraszam, że tak do swojej sprawy nawiązałam,ale może ktoś może coś :)
O jak miło :))
UsuńAkcję znam, byłam widziałam, wszystko wiem i dziękuję, że tu wspomniałaś :))
buziaki!
Coś mi komentarz w kosmos wywaliło. Ale piszę jeszcze raz. Ja też TV nie oglądam i wolę coś w tym czasie zrobić. W gotowaniu to ja orłem nie jestem, ale np w tym czasie mogę sobie Mikołaja uszyć:) Albo komuś pomóc. O pomaganiu na moim blogu w ostatnim poście przeczytasz. Przepraszam, że tak do swojej sprawy nawiązałam, ale może ktoś, może coś:)
OdpowiedzUsuńsą oba !
Usuń♥
Popłakałam się ze wzruszenia, znowu dziękuję za te piękne i mądre słowa.
OdpowiedzUsuńA wiesz, że ja UWIELBIAM prasować, podobnie jak zbierać wyschnięte i pachnące pranie ze sznurka!
Cudownie jest wiedzieć, że są jeszcze TAK BOGATE MIŁOŚCIĄ I DOBREM RODZINY JAK WASZA!
:)) zbierać to i ja lubię :))takie pachnące latem i wiatrem ;))
Usuńtrudna nieraz ta nasza droga budowania ale nie można się poddawać, zniechęcać, wszak, nikt nie powiedział, że łatwo będzie, i trzeba wierzyć, że dobry Bóg czuwa nad nami i wie co dla nas dobre, jakie próby przetrzymamy :)
Dziękuję Ci bardzo !
serdeczności!
I właśnie dlatego tak lubię tutaj zaglądac - bo ubierasz w słowa myśli, które od dawna kołaczą w mojej głowie. I za to wielkie dzięki!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i dziękuje!
to prawda :)
OdpowiedzUsuńrodzinna 'nuda', czy rutyna to dobre rzeczy, dla dzieci to bezpieczeństwo i ciepło, więc nie ma co uciekać od tego, wręcz przeciwnie :)
Szczęściara z Ciebie, super prezenciki;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSamą prawdę napisałaś:)))Tylko jeszcze trzeba ludzi kochać ,żeby dla nich coś zrobić,bo gdzie nie ma miłości..tam jest telewizja i kolorowe szmatławce:)))))pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAch... Wszystkie wypowiedzi świadczą o tym, że my - Polki, nadal kultywujemy tradycję, że nadal jesteśmy wrażliwe, romantyczne, rozważne i zaradne. I może tylko dzięki temu kolejne pokolenia jakoś trzymają fason, a kraj pomimo wszystkich przeżyć, dawnych i ostatnich, nadal trwa. Pozdrawiam wszystkie "pisaczki" i "czytaczki". Larka
OdpowiedzUsuńOd deski do deski przeczytałam juz wczoraj, ale naszła mnie refleksja i musiałam się z nią przespać, bo... Ci do których te słowa miały by trafić paradoksalnie być może nie przeczytają, a Ci którzy przeczytają - dnią swoje dni tak by wypełniać walizki "bardziej" :)))
OdpowiedzUsuńA druga strona medalu jest zawsze, nawet nie o te dane na drodze życia drogowskazy chodzi, i że niektórzy nie umieją dnić inaczej, ale w moim widzeniu świata nic nie jest czarno-białe. I w każdym nawet, które z boku nam się wydawać może "dziwnym" dnieniu jest czyjeś staranie, bo na miarę jego możliwości...
p.s. przynajmniej ja w to wierzę ;))))
Uleńko, mogłabym swój komentarz podczepić do tego, co przed momentem napisałam w Domowym Zakątku...Najważniejsza jest piramida wartości , a wtedy zawsze się ,,chce!,,.
OdpowiedzUsuńWychowywałam się w wielopokoleniowej rodzinie i uważam że z domu wyniosłam wrażliwość na krzywdę , szacunek do osób starszych i poczucie że każdy powinien ponosić odpowiedzialność za swoje życie.
Ściskam
cudownie....
OdpowiedzUsuńUlciu..ja nie znam słowa ...potem,nie chce mi się .nudzę się...u nas w domu od prawie 3 lat nie mamy tv...tak postanowiliśmy po remoncie....to była jedna z lepszych naszych decyzji...okazało się ,że dzięki temu do naszych walizek życia wchodzą kolejne rzeczy:)))
OdpowiedzUsuńPiękny i mądry post-dziekuje ....a prasowanie budzi u mnie te sama uczucia...prasuje tylko to ,co mam założyć w danej chwili:)))
Cytat bardzo mi się spodobał :-)
OdpowiedzUsuńA Twój kijeczek to taki puzelek, który stanowić może dopełenienie układanki w postrzeganiu życia i codzienności... nie zawsze zdajemy sobie sprawę, że te nasze codzienne przyziemności są istotą życia.
Do tego się chyba dorasta...:-)
Niestety prasowanie również dla mnie jest zmorą...
Dzięki za te życyiowe dywagacje...tymczasem spadam wkręcać się w domowy kołowrotek :-)))
pozdrówka i śliczne prezenty dostałaś!
Prawdę napisałaś, zgadzam się w zupełności...nie mam tak, żeby mi się nie chciało, albo czasu nie było,zawsze wolę sama upiec, zrobić , przyrządzić niż kupić gotowe...i mam nadzieje, że tak będzie zawsze. Pozdrawiam!:-)
OdpowiedzUsuńu mnie nie było tej tradycji,nie czułam"ducha rodziny",może dlatego uciekał zawsze do babci.choć tata potrafił zrobić coś z niczego(szycie maszynie,szydełkowanie,druty,dziwne hafty,których nazw nie znam,meble do mojego pokoju,specjalne kolacje bez specjalnych okazji...)tylko potem się jakoś pogubił w tym świecie,ale powiedziałam sobie,że u mnie tak nie będzie.stworzę dom,w którym na pierwszym miejsci będzie miłość,w którym będziemy mieli własne rodzinne rytuały.chodzimy na spacery,czytamy co wieczór książki,z synkiem pieczemy pierniki i ciastka z cukrem.choć mam dwie lewe ręce do gotowania,staram się i sama siebie zadziwiam.a największą radość sprawia mi zadowolenie i uśmiech na twarzy mojego dziecka.
OdpowiedzUsuńa prasuję jeszcze tym żelazkiem bez udogodnień,bo nie umiem:)
a nad serialami może pora się faktycznia zastanowić?tylko wtedy dobrze się szydełkuje i wcale nie muszę żyć życiem bohaterów,wystarcza mi własne:)
dziękuję za ten post.
aha i życie jest ciągłą służbą."mam szczerą wolę całym życiem nieść służbę Bogu i Polsce..." dodałabym rodzinie.
Usuńoj,się rozpisałam:-)
tak dawno mnie tu nie było... mało mnie wszędzie i dawno tak...
OdpowiedzUsuńehhh.......w samo sedno Siostro uderzasz, w samo sedno....
dobrze, że Jesteś...
bądź zawsze... bom na zakręcie...
luv:*
Uwielbiam czytać to co piszesz, znajdę tu zawsze coś dla siebie, coś co mnie również utwierdzi w tym co robię... Bo dom to nie tylko cztery idealne ściany, to ludzie, to rodzina, to bałagan i uśmiech dzieci, to gwar, to nie zawsze idealny porządek, to kwestia mądrych wyborów dnia codziennego. Ja za radą mojej mamy zostawiam ten rozgardiasz i wychodzę z dzieckiem w wózku z 2 piętra na spacer. Po po powrocie zmęczona jednak mam większe chęci i zapał aby ogarnąć to co wcześniej zostało nie dokończone. To właśnie te próby mniej lub bardziej udane w kuchni. To ostanie powidła moje i męża wspólnie smażone z jabłek i dyni. A ja prasować lubię akurat, może to za sprawą moje mamy, która zawsze mnie obdarzała prasowaniem chusteczek do nosa, stare czasy, co.... Lecz teraz prasuje tylko to co trzeba, by nie marnować czasu na to co czasem któreś z dzieci ma tylko chwilę na sobie i idzie znowu do prania....
OdpowiedzUsuńMądrego dobrze posłuchać :)))) (albo poczytać ;)
OdpowiedzUsuńJestem typem domatora, zawsze sobie znajdę jakieś zajęcie :) Dziwiłam się jak znajoma mówiła kiedyś, że się nudzi już będąc z niemowlakiem w domu i ma ochotę w końcu iść do pracy... zastanawiałam się czy ze mną też tak będzie ;) gdzie tam nuda? nie znam tego :P
Fajnie, że gazetka doszła :))) a herbatka jaka znowu piernikowa? ;) czekoladowa moja droga! :P :)))
Buziaki mądra kobieto! :)
Ależ słodki kubek :) Chce taki!!:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Agga
Jak ładnie ujęłaś w słowa, to co i ja mam w głowie.:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam w moje progi:)