piątek, 31 października 2014

276 sztuk i zdejmowanie pajęczyny z bloga

276  sztuk -tyle spamu przyszło mi do jednego - ostatniego  posta, resztę poblokowałam, a tutaj chyba padł rekord... nie wiem co z tym począć, bo nie chcę u siebie  weryfikacji obrazkowej, która mnie sama irytuje, chociaż wiem, że jest w takich wypadkach jak ten  wręcz konieczna.  Może przeniesienie się z blogspot  gdzie indziej dałoby pożądane efekty, ale jak znam siebie... za 100 lat to zrobię,

Z domostwa powoli już pajęczynę zdejmuje na tyle na ile mam na to wenę i czas,  każdy ma te napady, miewam i ja, ale z motywacją u mnie bywa  ciężko,zwłaszcza , kiedy tych kłód rozmaitych po  nogami więcej i więcej,  a światełko w tunelu tli się  słabo - ale się tli, i to jest TEN POWÓD - NADZIEJA I CEL   który od czasu do czasu daje mi kopa w  zad i pcha do poczynań o które bym siebie nie podejrzewała, typu wypranie i  wyprasowanie  sterty pokrowców na krzesła, i  na kanapy ;) zasłonek,  bluzek i mężowych koszul -  bo  jak co poniektórzy wiedza prasować baaardzo  nie lubię, a prasowanie  koszul  to już jest szczyt wszystkiego dla mnie - ale ! wyprasowane rzeczy to lubię bardzo ale to bardzo ;))
 A wracając do kopa w zad  czy jak kto woli dosłownie :)) -  przenicowałam więc w stresie i pomiędzy zdjęciami i pieczeniem chleba cały garaż i pralnio- kotłownię, strych, garderobę i kilka newralgicznych kątów domowych, tych "niewidocznych" dla oczu po wejściu do naszego domostwa, a  przez ogród przeszedł istny tajfun złożony  z naszej niemalże całej rodziny , wymietliśmy go do tzw łysego - coby zacząć od nowa ;))
teraz wygląda  goło i nieciekawie, ale latem - kto wie co tam  w nim urośnie po tych moich przesadzaniach i wykopkach.

i tak było przed (pełnia lata)
a tak po wybuchu bomby:)

A wszystko przez sąsiadkę i brak czasu - wiem trochę to  dziwnie brzmi , ale  od początku, brak czasu u nas oznacza, że wreszcie trafiła się JEDNA  wolna sobota, a moja   sąsiadka osobista po " lewym płocie ", postanowiła zerwać z tego naszego wspólnego płotu -cały dorodny krzew kiwi i  kilka innych  mniej mi znanych acz lubianych krzaczorów,, więc po naszej stronie  zwisały z owego płotu smętnie kikuty roślin, które nie wiedzieć czemu po 10 latach przestała ONA  nagle kochać... no i ostał się po naszej stronie do kompletu przerośnięty winogron w ilości sztuk -2 - co to trzeba by do niego po drabce za tymi kiściami nielicznymi  się wspinać było na 10 piętro.
wszystko poszło pod sekator i piłę , wraz z bluszczem szkodnikiem, gałęziami drzew i wszystkim tym do  nie dało się wyrwać  żywcem czyli  "temi ręcami" :)

Po tym całym ogrodowym szaleństwie ów zad o którym wspominałam wcześniej -  ten od kopania  - bolał mnie, tak, że poezja  ;)
Ale satysfakcja była i 16 worów odpadów zielonych czeka w kolejce na wywózkę.

Właśnie weszłam na blog co ja pacze ??? ano opublikowałam pól  surowego posta przez przypadek, ale jak wiadomo,  to pewnie był " ten " psikus ;)) ... opublikowało się samo jakoś  więc teraz to zapodam nieco zdjęć ;))
naszych poczynań, kotów,  dziergadeł i bałaganu ;))








 A tutaj spracowani nadzorcy prac ;)


 moje dziergadła
szybka kosmetyczka na szybkie zmówienie płatne i 3 minuty na zdjęcia ...


małe co nieco kwiatek i miska - pokażę  jak będzie więcej rozpoznawalnych detali  i kocia pomagaczka na wzorze, tam oczywiście  śpi sie koło panci najlepiej ;)


 nasze koty bawią sie w Pawła i Gawła a szafka od 4 tyg. czeka na pomalowanie oczywiście na środku salonu...  ale jak widać  koty zadowolone z tej nowej zabawki   :))


 miłość kocia ...


 to na tyle dzisiaj, pędzimy teraz  w Polskę do rodziny odwiedzić  naszych bliskich i tych których kochamy i są z nami nadal  i tych którzy już odeszli.

pozdrawiam !



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...