poniedziałek, 27 lutego 2017

{30} Wiosenka idzie, nowe idzie, życie się budzi ;)

Ależ to był piękny dzień, z samego rana wybiegłam z domu okutana w szale i kurtki a wróciłam rozchełstana , z gołą szyją, chłonąc całym ciałem tą ciepłą jak na luty i słoneczną aurę.

 Nawet ciężka siatka z zakupami nie była w stanie mi przeszkodzić w cieszeniu się taką cudowną pogodą ;)

Wiem , nie jestem odosobniona w swej radości, ale musiałam się wygadać o tym:)

 
Jak ręką odjął, minęła chmura, którą napędziła pani w banku guzdrająca się przy okienku jakby miała hektary czasu, ja ich nie miałam wiec, moje centymetry czasu  zamieniły się milimetry i sprzed nosa uciekł mi autobus na ta moją zadupną wioskę,  musiałam czekać pól godziny  na następny, ale nagrodą właśnie był długi spacer od rynku pod mój dom, co właśnie zaowocowało nacieszeniem się tym pierwszym ciepełkiem.
jak to mówią nie ma tego złego... ;)

Dzisiaj znowu miałam miedzy  rodzinny maratonik,ale czysto biznesowy tym razem, więc było szybko i bez długiego wysiadywania i pogawędek. Ale kawa  u siostry w No i Co zaliczona a jakże :)

Miło było patrzeć na ludzi podążających  ulicami Warszawy, w swoich sprawach, ale wyraźnie bardziej ucieszonych tym słońcem, bo i uśmiechnięci byli bardziej i wyluzowani.


Pewnie nie jestem odosobniona w swoich spostrzeżeniach ;)

26.02.2017
057/365
Pyszny pieczony bekon 


 27.02.2017
058/365
Czyżby wiosna wiosenka? :)


coś wzeszło a ja nigdy nie pamiętam co to za roślinka :) 

Kochani ściskam Was wiosennie,

 coś mi ostatnio blogger szaleje, ale poczekam, może się ustabilizuje, bo jak nie to trzeba będzie się gdzieś przenieść... albo mi ktoś coś grzebie po koncie a ja nic nie wiem  bo post poprzedni mi się przestawił  z 27 na 29... i czcionka jakaś rozjechana i zmienić jej się nie da za nic na świecie...

buziaki!


{29} Trzy polecajki i zdjęcia z ostatnich dwóch dni

Dzisiaj trzy polecajki, filmowa, blogowa i książkowa.
Zaczynamy od filmu.
Nie wiem jak to się stało ale nigdy tego filmu nie widziałam,  jest on z 2004 roku.
Nie jestem jakimś tam filmowym zwierzem i nie oglądam nałogowo po kilka filmów dziennie, ale lubię filmy
bywa, że jak mam mocne  parcie to i dwa obejrzę jednego dnia.
Ten mnie zdumiał , tak to dobre słowo, bo jest ciut inaczej nagrany.
Jest dużo zbliżeń, które uwielbiam 
bo wspaniale pokazują emocje i słowa są wtedy  zbędne, widz może sam się dopatrywać dowolnych uczuć, myśleć i oceniać,  dla kontrastu jest też wiele oddaleń, ten trik zastosowany w filmie daje nam możliwość oceny sytuacji jakby z zewnątrz 
 no i są  spowolnienia i przyspieszenia...
 Obraz jest wtedy dynamiczny, nie można oderwać oczu od ekranu, to jest film do oglądania, każdy moment jest ważny, to nie jest obraz  jak wiele, przy którym można zająć się haftowaniem krzyżykami czy rozmową ze współ- oglądaczami  co często czynię;)
Fabuły nie zdradzę, natomiast jeśli chodzi o aktorstwo , to jest to najwyższa półka, 
jeśli chodzi o uczucia i przesłanie, jak wyżej:)
Reżyser niestety też mocno kopie w nasze emocje i empatię od tej "drugiej strony"
bo film nie jest pozbawiony scen, które wywołują nasz dyskomfort.
Po prostu zobaczcie ten film.
 "Man In Fire" 
http://www.filmweb.pl/Czlowiek.W.Ogniu/posters
To teraz blog, a może konkretny wpis na blogu raczej, bo blog już polecałam i go  znacie
czy ja się  zgadzam z wywodami  do końca, to nie wiem, bo ja mam zawsze swoje trzy grosze do wrzucenia. Generalnie się z kolegą zgadzam, 
z jednym małym ale, przy człowieku, który jest nam dany na dobre i na złe, musimy po prostu się dobrze czuć w każdej sytuacji  z pamiętaniem jednak  o tym,
byśmy oboje czuli się przy sobie -  kiedy wymaga tego okazja i sytuacja - zarówno czarująco i cudownie, a kiedy  jest luz , po prostu swobodnie i cudownie :)


Pączuś jest tłusto-czwartkowy, po dwóch dniach smakował równie dobrze jak i pierwszego :) 

to moja druga  trzecia  wpadka cukrowa, no ale .... był  to ten dzień kiedy można było  a potem nie mógł się zmarnować ;) taaak... każde wytłumaczenie dla pomaszkecenia jest dobre.

A książeczka moi drodzy, dzisiaj dla Was polecam

Jacques de Bourbon Busset 
"Dziennik 1964-1984"
 O czym jest ta książka?
O miłości, o wierze, o rodzinie, o uczuciach pomiędzy dwiema osobami. ludźmi, przyjaciółmi
opisana tak pięknym językiem, że ciągle chce mi się wracać do niej, otwieram gdzie popadnie i chłonę całą sobą :)
Książka jest tak bogata w słowa, że nie sposób tego objąć na raz, to  dzieło, którym należy  się delektować jak kawałkiem  pysznego tortu ;)




Prosty opis kupowana pasty do podłogi jest taki, że natychmiast przywołuje u czytelnika jego własne ciepłe wspomnienia  z dzieciństwa:)
Naprawdę poszukajcie jej w bibliotekach, gdziekolwiek,  wypożyczcie, kupcie i ucztujcie każdego dnia po trochu ;)

Dzisiaj wpadła do nas moja siostra z rodzinką, na pizzę i ciacha, fajnie było, wesoło i miło.










    

To na koniec zdjęcia z projektu.


24.02.2017

055/365
Frozen fruits 


25.02.2017

056/365
I znowu ta zima...


Miłego wolnego  życzę Wam a u mnie w ogrodzie malutkie oznaki wiosny po mimo walącego śniegu, coś już tam z trawy powoli wystaje ;)




czwartek, 23 lutego 2017

{28} Rozpoczynamy sezon biegowy, dzień 53-54 projektu

Jak w tytule, moi Mili, skoro śnieg  zniknął i ptaki trajlują,
 a  o 6.20 widać  jasność za oknem pod warunkiem, że brak chmur i słońce wschodzi,
 to czas powrócić do dobrych nawyków, czyli codziennej porannej przebieżki, tyle, że teraz czas poranny nas  ogranicza wiec pobudka jest o 6 rano. 



Czy nam się chce?  A pewnie, że nie, kto normalny leci na dwór jak jest 3-5 stopni i wiatr a porzuca cieplutkie i milusie łóżeczko:).

Ale mając w pamięci rewelacyjne samopoczucie i przyjemny spadek wagi w letnio-jesiennym czasie ubiegłego roku, oraz inne dobroci, jak dotlenienie, relaks,  świetne samopoczucie w ciągu dnia,  brak śpiączki po godzinie 14, to jednak porzucamy poranne wylegiwanie się i  w las pędzimy.


Ponadto uznałam, że mężu przyda się takie poranne orzeźwienie i lepiej będzie mu się pracowało, 
a ja mam szansę jakoś po ludzku  wyglądać na zbliżającym się wielkimi krokami ślubie naszej córki ;)
 o tejże właśnie

Jeszcze niedawno był ustalony termin a tu się okazuje że to już  za równiutkie od dzisiaj  cztery miesiące... 
także tego, kochani zabawa nam się szykuje na 102.


A tu niespecjalnie dobre, ale jedne z niewielu zdjęć z przymierzania sukienki, bo niestety nie można robić tychże podczas przymiarek, te jest zrobione po kryjomu komórką ;)

Póki co dziecię pisze pracę inżynierską, o tytule:

 Rola żywienia i stylu życia w leczeniu choroby Hashimoto

 więc jakby kto mógł pomóc jej wypełniając anonimową ankietę , to byłabym wdzięczna.
tu link do niej:


albo na FB


Z góry dziękuję i przepraszam za prywatę, ale dziecku memu  muszę jakoś dopomóc... ;)
bo i sama zmaga się z tym schorzeniem.

...

Zachęcam Was zatem do ruchu i wiosennego ożywienia, bo rezultat na lato będzie jak znalazł ;)
  A samo bieganie jest to też część pracy nad swoimi ograniczeniami, gonitwą myśli, to naprawdę mocno odstresowuje i relaksuje ;)

Szczytem szczęścia byłoby potem wskoczyć do sauny, ale to póki co nie realne.
Nie posiadam takowej w swoim domostwie ;)

to teraz jak zwykle zdjęcia

 22.02.2017
053/365
Poranny wschód 6.20 

23.02.2017
054/365
Hot pot...






A to Warszawka wieczorowa porą, skomórkowana przeze mnie na szybko, biegam co drugi dzień na rehabilitacje barku i powiem Wam, że tak nieprzyjemnych zabiegów dawno nie miałam,  jest lekka poprawa, ale  jeszcze daleka droga...

  Na dzisiaj to już wszystko, bo czas zacząć się kłaść wcześniej spać,
co nie będzie łatwe, bo ostatnio nasz zegar biologiczny był mocno zaburzony. 


Bardzo dziękuję Wam za przemiłe komentarze pod ostatnim postem, jeszcze zbieramy szczęki z podłogi i jesteśmy w lekkim oszołomieniu,  powoli odnajdujemy się w nowej sytuacji:)

serdeczności ślę!




wtorek, 21 lutego 2017

{27} To dzisiaj radośnie do kwadratu i kolejne zdjęcia 365

 Dlaczego ? Bo  wreszcie, wreszcie, moje pozytywne energie, wiara w lepsze , w to co powinno nadejść bo było naszym pragnieniem i udziałem pozytywnej energii wysyłanej  wszędzie ;) się spełniło ;)))
Uroczyście oznajmiam, że mój ślubny dostał pracę po roku  nieszukania, bo szukać  to można, ale  niekoniecznie znaleźć , no więc dostał, co pozwoli nam odetchnąć nieco i zrealizować te plany, które być powinny zrealizowane a nie były, bo byliśmy nastawieni na walkę a nie budowanie :)
To  co pisałam, o  radości, o wysyłaniu pozytywnych myśli , o nadziei, to się spełnia ;)

Tylko tyle i aż tyle

 Konrad Kalbarczyk
Dyrektor - Redaktor Naczelny Polskiej Agencji Prasowej  Dział Foto


http://www.pap.pl/redakcje/
  ...


Życie jest piękne, naprawdę, to działa !!! 

Kochani  teraz zdjęcia i dalej świętujemy!

20.02.2017
051/365 
W czasie deszczu koty się nudzą :)


21.02.2017
052/365
Co by tu dziabnąć ;)
z serii temat tygodnia - metal 

 
  Serdeczności, i przepraszam, że dzisiaj tak króciutko :)






niedziela, 19 lutego 2017

{26} Dlaczego nie oglądam TV i codzienne zdjęcia :)

To częste pytanie które słyszę i odpowiedź na nie jest bardzo prosta :)
Bo nie.
Ale zacznę od początku, wiele wiele lat temu, 11 lat temu
zepsuł się nam dekoder, który po oddaniu do naprawy już do nas nie powrócił.

Uznaliśmy, że skoro przez trzy miesiące można nie oglądać TV, to można i kolejne trzy i więcej. 
I tak całkowicie odcięliśmy się od  mniej lub bardziej lubianych programów. 

Problem w tym , że rozmaici dostarczyciele owych nie potrafili i nadal nie potrafią stworzyć takiego 
systemu, który by nam odpowiadał, a mianowicie  sprzedaży wybranych kanałów, i płacenia tylko za to co nas interesuje. 

Wciskanie na siłę wszelakiego badziewia, na zasadzie, a nuż może i to obejrzą i tam zajrzą
na czymś oko dłużej zawieszą to nie dla nas.

Odkąd nie mamy TV zyskaliśmy przede wszystkim:
 czas
 spokój  od natłoku informacji, 
po dziś dzień unikamy napastliwych  mrożących krew w żyłach informacji
które napędzają w ludziach niekontrolowany strach 

a przede wszystkim nie ulegamy tzw. 
obłędowi  udzielonemu.

Obłęd udzielony lub indukowany  to jednostka chorobowa,cytując za Wikipedią :

Stan, w którym osoba blisko związana z chorym zaczyna traktować bezkrytycznie myśli  chorego. Objawy mają tendencję do ustępowania po oddzieleniu od osób dotkniętych paranoją.


  • Dwie lub większa liczba osób podziela to samo urojenie lub system urojeniowy i wspierają się wzajemnie w tym przekonaniu.
  • Osoby te pozostają w niezwykle bliskim związku.
  • Są dowody wynikające z powiązań czasowych lub kontekstu wydarzeń, że urojenie zostało indukowane u biernego członka (członków) lub grupy w wyniku kontaktu z członkiem aktywnym.
A jaki to ma związek z telewizją. no właśnie taki sam, TV indukuje do ludzkich mózgów to co chce by ludzie myśleli i mówili, i tak powstaje wielkie grono osób, które objęte tym obłędem zaszczepionym przez przeważnie te same stacje TV wspiera i upewnia  się codziennie w swoich przekonaniach napędzając machinę strachu, leku, zagrożenia, przeświadczenia, że wszyscy tłuką swoje dzieci, że jest ogólnie źle i do bani, że wszędzie czają się mordercy i złodzieje, że będzie na pewno wojna, że to  owo i dziesiąte i pierdylion innych przerażaczy.

Z drugiej strony ci sami ludzie nijak nie potrafią się oderwać od tego matrixu w przeświadczeniu, że  o niczym nie będą wiedzieli jak wyrzucą TV i coś ich ominie z tych "fantastycznych" newsów.

Szczerze mówiąc nigdy nie byliśmy  tak doskonale poinformowani
odkąd palec Boży zepsuł nam ten dekoder, bo stała się rzecz niesłychana dla niektórych, jak nie ma 
czegoś co mówi jak i co myśleć, to człowiek zaczyna myśleć sam
sam szuka informacji,  sam myśli porównuje i  docieka.
Odcięty od przerażających informacji które przeważnie są przerysowane 
zyskuje spokój, i może sam ocenić na podstawie  materiałów które sam wyszuka, co jest, a co nie jest problemem w miejscu, kraju czy mieście w którym mieszka. 

Zresztą co ja tu będę się rozpisywała, jak to działa warto rzucić okiem na prosty przykład.
Eksperyment z ludźmi w windzie, tzw. eksperyment Ascha doskonale ilustruje zależność reakcji ludzkich
od tego co robi drugi człowiek ;)
 a

Uwierzcie mi, że jakość życia po odłączeniu się od tej w sumie toksycznej maszyny informacyjnej  poprawia się w takim stopniu, że jest to  niewyobrażalne. 
Naprawdę ilość możliwości, gdzie możemy się na własną ręką dowiedzieć o tym co nas interesuje jest tak ogromna, że to jedne medium czyli TV i radio plus niewydarzone gazety, to naprawdę  zbędny balast i dla kieszeni i dla naszej psychiki ;)

Także polecam ku rozwadze, bo to wybór pomiędzy spokojem i 
rzetelnymi informacjami, a wszechogólnym przerażaniem sączonym z mediów.
Testuję od lat i ... działa ;)

to teraz tradycyjnie zdjęcia:

18.02.2017
049/365
Creme Brulee Iron

czyli urządzenie do karmelizowania cukru na tym pysznym deserku
nabyte w SH za całe 15 zł ;)


19.02.2017
050/365
Przydrożny obszczekiwacz ;)

  a tu jego kolega :)


 Wybraliśmy się na krótki spacer, bo pogoda dopisała,  lecz okoliczna przyroda w barwach mocno stonowanych nie zachwycała, ale wykroiłam parę kadrów dla Was a nawet wiosnę znalazłam 
  a, o, paczki na gałązkach


 

a tu zagubina rękawiczka, którą jakiś  dowcipniś umieścił na płocie )





na dzisiaj  tyle, serdecznie Was pozdrawiam,
oczywiście nie zmuszam do masowego wyrzucania TV, ale przynajmniej do ograniczenia oglądania  tzw. wiadomości ;)





 

piątek, 17 lutego 2017

{25} Dzień kota, kawiarnia i zdjęcia

Podobno dzisiaj jest dzień kota, a ja miast rozpieszczać nasze futrzaste żarciem od świtu,  wybyłam z domu na cały dzień i do tego  jeszcze kociambry kolację dostały o 22 a nie jak zawsze miedzy 20-21. Nie chcę wiedzieć co one tam o mnie gadały...












To tylko mały wycinek kotełów, ale ostatnio pełno ich zdjęć we wpisach, to nie pokazuję wszystkich ;)

Tak się złożyło dzisiaj, moc zajęć mieliśmy i między czasie odwiedziny hurtowe po rodzinie, skoro obiecałam sobie, że raz w miesiącu odwiedzę najbliższych to była po temu okazja.


Na pierwszy ogień poszła Matka ma ukochana z Ojcem a i Siostrzenica się trafiła, bo na feriach u Babci przebywała , napoiła nas  Mateczka herbatą i świeżo upieczoną jagodzianką nakarmiła i tak śniadanie miałam z głowy i  pierwsze złamane postanowienie niejedzenia cukru, 
no ale własnej Rodzicielce się nie odmawia ;)

Potem skoczyliśmy do mojej Siostry do kawiarenki 



 puściutko było , właścicielka podłamana bo klienta nie widać,od rana, no to zasiedliśmy do stolika i gadu gadu, kaffkę chłepczemy,



 sprawy obgadujemy i nagle jak za dotknięciem różdżki, wpakowało się  w  tym czasie  (ok 10 minut ) z 15 osób, a jak poszliśmy to już Siostra nie usiadła aż do wyjścia, więc, uznaliśmy, że widocznie przyciągamy ludzi i może codziennie będziemy wpadać.:)

A dzień był szczególny, bo za pokazanie swojego zdjęcia z kotem - jako, że to Dzień Kota dzisiaj kawka w kawiarence była gratis;)

No to dalej w drogę i runda do naszej  córki , herbatka, gadu gadu
i do załatwiania spraw  dalej pobiegliśmy.

na koniec wylądowaliśmy w kolejnej kawiarence połączonej z księgarnią u naszej córki i wlawszy w siebie piętnastą kawę ziewnęłam gromko i uznałam, że pora do domu bo noc miałam krótką (3,5 godz).

Tutaj również cały dzień nie było w kawiarniano-książkowym   przybytku klientów, a jak siedzieliśmy mile sobie gawędząc nad książkami właśnie, przyszło trzech klientów po...książki ;)

#takżetego, jak ktoś ma problemy z brakiem klienteli swoich przybytków to my prawdopodobnie jednak ich przyciągamy;)

 jeszcze fotki na koniec -  projektowe 

16.02.2017
046/365
Pasta ♥ 



17.02.2017
047/365
Bukiet


Kochani spadam spać, bo ledwo żyję ;)
Buziaki!
 




Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...