niedziela, 23 września 2012

Koci telewizor i zabawa w kolory jesieni

Nasze małe kocie rozrabiaki wczoraj po raz pierwszy w swoim krótkim życiu  miały okazję zobaczyć rozpalony kominek, ciepło i migocące płomyki jak widać na zdjęciu  przyciągnęły kocią widownię  na długie godziny :))

 
 nawet utworzyła się niemała kolejka do pierwszego rzędu :)))


 mieliśmy z nich niezły ubaw :))

Ania z bloga Home Sweet Home zaprasza wszystkich chętnych do zabawy

jesień w kolorach tęczy 

ja już czuję się zaproszona i przedstawiam moją propozycję 

kolorystyczną, gdyz na pierwszy ogień Ania zaproponowała kolor czerwony, który bardzo lubię

nie tylko w swoim otoczeniu domowym ale też jest to jedna  z moich ulubionych barw jesieni .

zapraszam Was do zabawy w imieniu Ani.


 Do miłego kolejnego jesiennego dnia :))

Uściski Wam ślę!!

Ula

wtorek, 11 września 2012

O niecodziennym i niespodziewanym spotkaniu i o chlebie

Było  niesamowite, wesołe, szybkie i  pomimo, że niespodziewane to jednak wyczekiwane :)) od 21.40 do 23.20  w ciepłej  wieczornej warszawskiej bryzie , w kawiarni, w samym centrum, musimy to powtórzyć koniecznie, nieważne gdzie i kiedy, bo tyle jeszcze do opowiedzenia zostało  ;)), 
mąż mój osobisty zdjęcia robił i w związku z tym babskim trajkotom przysłuchiwać się musiał
przedstawiam Wam
 Konwalijkę - Maggie
 a mnie to już znacie dobrze:))
 reszta relacji  później ...






cdn.

 przepis  w chwili przerwy na kawę :)

PRZEPIS NA CHLEB PSZENNO-ŻYTNIO- RAZOWY
 NA ZAKWASIE

Składniki:

0,5 kg maki pszennej chlebowej 
0,25 kg maki żytniej 
0,25 kg maki razowej 
3 płaskie małe łyżeczki soli
4 łyżki zakwasu 3-10 dniowego

można  też użyć np. samej żytniej pół na pół z pszenną bez razowej
lub samej pszennej wraz z razową
lub samej żytniej i żytniej  razowej  - ale wtedy chleb jest bardzo "cieżki"
i gorzej wyrasta - ale jest bardzo smaczny


Do wyrabianego  chleba  chleba można  wsypać słonecznika,  siemię, płatki owsiane, ale wtedy należy  dać  nieco więcej wody bo ziarna wchłoną podczas pieczenia nieco wody
ja namaczam ziarna słonecznika  przed wsypaniem- co też jest korzystne, ponieważ wypłukuję z nich "nieczystości"
a jednocześnie one nie "kradną" mi wody z chleba podczas pieczenia

zakwas należy  wystawić z lodówki na 1 godz przed zrobieniem cista
następnie  rozmieszać w 850-900 ml cieplej wody
wlać do mąki nastawić mikser na prędkość 2 i mieszać około 7-10 minut
ja sprawdzam na początku mieszania gęstość ciasta, jeśli wydaje mi się, że ciasto jest za gęste
dolewam wody - w tym celu można wypłukać słoik po zakwasie i wlać do masy chlebowej
potem przed włożeniem do blachy odkładam 4 łyżki na zakwas i do lodówki na 3-10 dni

Ciasto musi mieć konsysytencję kleistej masy dość łatwo spadającej z łyżki

blachę smaruję tłuszczem i wykładam ciasto i wygładzam mokrą szpatułką
Ono jest dość kleiste więc szpatułkę trzeba mocno moczyć w wodzie
za każdym wygładzeniem
"Wyrastam" chleb w tzw zimnej kuchni / czyli takiej w której na bieżąco nic się nie gotuje ani nie piecze
około 6-7 godzin a jeśli w kuchni jest ciepło - czyli coś się gotuje, lub jest na zewnątrz gorąco
wtedy wystarczy 4-5 godzin
ono musi urosnąć  do 2- 2,5  cm od momentu wyłożenia do blachy a nieraz też więcej
w każdym razie, nie może  dorosnąć do brzegu blachy , bo w piekarniku dalej rośnie i mogłoby z z niej  wypłynąć, poza tym przerośnięty chleb nie jest smaczny i miewa zakalec na dole
następnie  należy chleb naciąć przez całą długość i posmarować, mlekiem lub  czymkolwiek.

Wstawiam do piekarnika nagrzanego do 220 lub 250 stopni
to zależy od tego ile blach wkładam na raz do piekarnika
potem po 20 minutach obniżam temperaturę do 210-200  stopni
piekę około godziny, ale sprawdzam wcześniej
jeśli jest mocno zarumieniony
wyjmuję z blachy i kładę na kratce  żeby jeszcze podpiekł się spód
musi być ciemno-brązowy
piekę na termoobiegu, ale można klasycznie
z 1 kg maki i wody wychodzi około 1,5-1,7  kg chleba

po wyjęciu z piekarnika chleb należy położyć na kratce,
po ostygnięciu  trzymać
na zewnątrz - skórka z czasem będzie twardsza ale w środku chleb nadal będzie sprężysty i nie będzie się kruszył
kruszą się wyłącznie chleby na drożdżach ,  oraz te z polepszaczami
chleb na zakwasie bardzo powoli się "starzeje" nawet tygodniowy nadal jest smaczny i nadaje się do jedzenia
...



Blachy

moja duża  blaszka w której piekę   ma wymiary

długość dna 29 cm a u góry przy brzegu   31-32 cm
szerokość dna 11 cm, a u góry przy brzegu 14-15 cm
wysokość 6,5-7,5  cm

natomiast te sama porcje chleba można wyłożyć do dwóch blaszek małych i upiec 2 małe chleby
są to klasyczne keksówki o wymiarach

długość dna 21-22 cm u góry przy brzegu 24,5 25,5 cm
szerokość dna 8-9 cm a u góry przy brzegu 12-13 cm
wysokość 8-9 cm

 CDN.
:))

A tutaj chlebek mój z konfiturką od Magdy, ech, pysznościowa delikatna, kwaskowa i nie za słodka, niebo w gębie, wiem, wiem, nie jadam takich rzeczy ale dżemik  od Magdy to sytuacja wyjątkowa :))


A na koniec :))) Kochana Konwalijko, wiem że ich nie lubisz wyjątkowo :)))
 u nas jak wspominałam po 5 pająków na każdym oknie, i wszelakich krzaczorach otworach, katach,  nawet  jak drzwi wejściowe zamknięte dłużej niż godzinę to ma się 100 % pewności, że wyjdzie się z okładem z pajęczyny na twarzy, no jest ich od metra i trochę, u was tez tyle ???
O, a ten siec uwił a po paru godzinach poszedł sobie dalej, pracowity skurczybyk, mnie by się nie chciało tak przenosić z garami co chwila w inne miejsce ;)))


cdn
jeszcze o żabie będzie :)))) ...

czwartek, 6 września 2012

Mocna kawa jako szybka terapia na chęć do czegokolwiek

Ciekawa jestem jak podziała, na razie wypiłam i ... nic, dalej nic mi nie idzie jak iść powinno
jak sobie zaplanowałam,, o tak w planowaniu to ja jestem dobra, gorzej z wykonaniem
ale ! póki co, jakiś półmetek się na horyzoncie szykuje ;))


Kaffka jest  dobra, coś w rodzaju espresso, ale zaprawione  30% śmietanką,  ze szczyptą muscovado
Mnie smakuje najlepiej z takiej odpustowej złotej filiżanki, naprawdę potrafi zachęcić do działania, ale póki co, to  wolałabym ten dzień spędzić na kanapie, co jest absolutnie niemożliwe gdyż :

- w  ubiegły piątek zaczęliśmy  odnawiać pokój naszej Łucji
   wcześniej już pomalowaliśmy biurko i łóżko
- do wtorku pomalowaliśmy pokój, a ja korzystając z  chwilowej wolności dobrałam się do rozmaitych
   "kątów" w domu  co poskutkowało niebywałym nawet jak na nasze możliwości bałaganem
    postanowiłam wyprowadzić z domu wszystko to co leży nieużywane od lat, nieodwracalnie,
- do tego nasza Julka usłała całe połacie domu swoimi projektami na egzamin, na 3 metrowym stole
   oprócz stert "przydasiów" w tylu muszelki, pióra, skrzydła, wata silikonowa , wycinanki z gazet 
   tasiemki,   materiały i odzież zalegały farby, kleje, taśmy i tysiące rzeczy z maszyną do szycia, 
   komputerem i książkami łącznie - sama codziennie patrząc na ten stół
   uwierzyć nie mogłam że to dzieje się naprawdę.
- Łucja jak już się wprowadziła do swojego pokoju, również skorzystała z pojemności schodów i          
   przedpokoju i wystawiła uprzejmie 1000 paczuszek z  rzeczami których "nie chce"
- do tego tata nawiózł mi skrzynkę jabłek i wiadro śliwek do "przerobienia"
-a, w tzw miedzy robieniu różnych rzeczy, piorę , gotuję i piekę chleby , toruje sobie drogę przez przedmioty zalegające wszędzie.

Tak więc moi drodzy, zaczynam mieć po kokardkę tej sytuacji i mój organizm domaga się   ot zwyczajnego lenistwa, które póki co szans zaistnieć nie ma ;))

 To idę przetapiać te jabłka i śliwki mrozić,  tłuc schabowe ;))) , karmić moje 700 kotów i grzebać w rzeczach niepotrzebnych
zauważyłam, że na niektórych blogach występuje coś takiego jak jesienne porządki,  
cha! może jednak  nie jestem odosobniona :)) ani dziwoląg ;)).
A przerywnik w postaci nabazgrania posta dość przyjemny :))



To do miłego następnego
 Wasza chwilowo -  nie w anielskim nastroju
/no nie tak źle to nie jest/ 
:)))




sobota, 1 września 2012

Subiektywny przewodnik po .... drobnych przyjemnościach



Tyle już napisałyście o książce Mimi i Sebastiana, więc zastanawiam się co by tu nowego wnieść do tematu
tak pięknie opisywanego przez Was - każda  na swój sposób odbiera, przeżywa lekturę tej wyczekiwanej książki, 
(  Llooka, Mili, Gosia, Lavandae, Jo, Syl, Roma, Jagoda,
Patti, Thymka, Ola, Scraperka,  Małgosia, Amelia, Marta

nie trafiłam do każdej z Was ale chętnie wpiszę  wszystkie:))    )

o której moje małe marzenie zakiełkowało dawno temu, a konkretnie w tym komentarzu pod postem Mimi 


zdjęcie pochodzi z bloga Mimi

"Kolejne piękne wprost z Twojej ręki oczarowanie prostotą i bogactwem tego co nam najbliższe i najpiękniejsze w naturze.
Zdjęcia są dla mnie zawsze tym samym co chcę widzieć i czym chcę się otaczać, i pomimo, iż wiem że są to tylko fragmenty, detale, nieostrości pokazane za pomocą obiektywu (...)

  (...) bawię się tak jak Ty roślinami, przedmiotami i kolorami, bo to upiększa wszystko dookoła mnie i mojej rodziny, jeśli widzę, że dla innych jest to równie ważne i godne zapamiętania na zdjęciach i pokazania jak można cieszyć się tak naprawdę z rzeczy niekiedy niezauważalnych w codziennym zabieganiu.
Wiesz, z wielką przyjemnością przeczytałabym czasopismo napisane i obfotografowanie przez Ciebie, z takimi radami jakie tutaj przekazujesz i
opisujesz, przeplatane to wszystko krótkimi opowieściami o okolicy w której mieszkasz, byłby to przyjemny relaks, może kiedyś coś takiego zrealizujesz i wydasz, kto wie… w każdym razie będę pierwszą która to kupi :))) i podelektuję się wreszcie na tarasie w fotelu w cieple popołudnie, a nie przed ekranem komputera :) "
 
 na co Mimi odpowiedziała :))
ula -
rozczulasz mnie…Ja nie potrafię ciekawie pisać. Nie czuję się w tym mocna. Za mało pewnie czytam… Chociaż  pochłaniam książki. Zdjęcia to zdecydowanie bardziej moja mocniejsza strona. Marzy mi się mini albumik z fotkami. Podzielony na 6 tematów tego, co lubię! Może kiedyś. Jak Bóg da :-)
Pozdrawiam i bardzo dziękuję za ciepłe słowa.

a potem kolejny wpis tym razem o wizycie ekipy IKEA i o  sesji zdjęciowej nader pracowitych aczkolwiek niebywale powolnych Szwedów - no Ci to dopiero mają na co dzień  slow live, food i takie tam  ;))) - ale to taki specyficzny naród, nawet powoli jeżdżą samochodami, jak napisane 30/h to tak jadą :))

zdjęcie pochodzi z bloga Mimi

Mimi napisała w komentarzu
ula -
ach, mówię Ci! Nowe wrażenia, nowa nauka, nowe spojrzenie na swój dom. Trochę też nauczyliśmy się nowych trików fotograficznych od mistrza z Kopenhagi. Świetna szkoła. Ja ludzi ze Skandynawii raczej pamiętam, że do polskiego jedzenia podchodzili mało ufnie. Jeździłam często z moja Mamą do Szwecji. Mieliśmy tam taką przyszywaną rodzinę.
Tym razem było inaczej. Może głodni byli. Praca cały dzień na nogach. Miałam podwójny stres, bo jeszcze ich gościłam, więc nie chciałam aby chodzili głodni po domu. To była fajna przygoda, ale najcięższa ze wszystkich jakie przeszłam podczas sesji dla magazynów wnętrzarskich. Przyjeżdżajcie do nas!
Zrobimy swoją sesje :-)
PS
śniła mi się moja książka. Była piękna! Ty mi ją pokazałaś!
I co Ty na to?

a ja na to :))
 :))) na razie pokazałam Ci ją w Twojej wyobraźni, dlatego Ci się przyśniła, a jest piękna bo wszystko co nas otacza co nam pokazujesz z taka pasją i miłością jest piękne bo pięknie o tym piszesz, a marzenia się spełniają (...) czy to nasze czy Twoje, więc… (...)
  (...)  jak się obie weźmiemy za te marzenia to… sama widzisz, musi coś z tego się urobić, nie ma bata ;))), 
a przyjedziemy na pewno, tylko odsapniesz trochę


ula -
dziękuję za Twoje wspomnienia. Też tak czasem w życiu mam. Coraz bardziej wierzę, że uda się z książką. Kolejny dowód, że z Wami podwajam siły, bo jeszcze niedawno nie widziałam tego wcale. Sponsora trzeba szukać ;-)
Dziękuję kochana!

a potem.... potem po kilku rozmowach przez telefon pojechaliśmy do Jaszczurkowego Domku
poznać Mimi i Sebastiana osobiście i obfotografować ich piękny domek, zasmakować w ich kuchni, pogadać o tym i o owym, odebrać dzienny sklepowy  nakład śmietany, białego sera i kefiru z OSM Wadowice jaki Mimi dla nas a Wadowic przytargała w trudzie wielkim  - do dzisiaj samo wspomnienie tych smaków wzbudza we mnie mocny ślinotok -  gdyż smak tych wyrobów  był  r e w e l a c y j n y !
Wtedy też po raz pierwszy zobaczyłam i dotknęłam  pojedynczych kartek przyszłej książki :)



 wszystkie smakowe wspomnienia są w nas nadal żywe


czy to śniadania, czy  kolacji, czy kawy by Sebastian - uprzyjemnionej dodatkowo smakowitymi opowieściami o podróżach kulinarnych na Węgry czy do Francji ...
czas spędzony u nich - niespiesznie, no może poza noszeniem drewna do drewutni, spieszno nam było, bo zmrok zapadał ;))
ale, ale, o miłości miało być, o miłości do życia, 
ich miłości do życia,
bo jest jej w nich wiele, tak wiele, że mogliby obdarować świat cały,
to studnie dobroci, wyrozumiałości, oddania, altruizmu, ciepła, metafizyki,
potrafią słuchać, potrafią milczeć, potrafią sądzić i są sprawiedliwi
i ot zwyczajnie można ich pokochać za miękki  głos, ciepłe spojrzenia
a jak się z nimi pobędzie i się  na nich patrzy to można by rzec 

jak napisał A.J.de Bourbon w "Dziennikach"
"Miłość nieskończenie przerasta miłość, a kiedy jest trwała, jest sekretem życia'

Chyba właśnie to chcą nam pokazać za pomocą swojej książki ;))
miłość do siebie, do natury, do każdego dnia, 
spędzonego tak a nie inaczej, albo może jednak inaczej, by w nudę  nie popaść i rutynę, by nie wdało się  zwątpienie, zniechęcenie,  przesycenie, powtarzalność,
chociaż na pewnym etapie życia normalnym jest przejście w stan przyciszenia i akceptacji
To jeden z najciekawszych elementów miłości, punkt decydujący, rozstrzygający,  utwierdzenie, a potem przychodzi pewność, skuteczność,dojrzałość współistnienia, kropka, miłość.
Także, wdaje mi się, że nawet kiedy nieraz denerwujemy się na siebie, nie rozumiemy,
forsujemy swoje zdanie, rezygnujemy, jesteśmy bezsilni, nienawidzimy tego co nie pozwala na jedność,
dziwimy się, że jednak się da, że uczucia są ważne
ale ważne jest też coś innego
My i reszta świata
Najpiękniejsze co się przytrafia, spójność, nierozłączność, jedność pomimo poczucia odrębności
ta mała książka jest tego dowodem

My żyjemy tak, wy tak, każdy ma swoje życie takie, a nie inne
ale może można zmienić pewne rzeczy, postarać się, a chociażby rzeczy małe, tylko kilka,
 może uratuje  nas to od jakiejś nieuchronności, na którą tylko pozornie wpływu nie mamy.

Książki jeszcze nie mam , więc i artefakty moje  z nią w roli głównej kiedy indziej
po lekturze Waszych opinii, tak właśnie sobie to wyobrażam, a że twórców znam i cenę wielce
pozwoliłam sobie / może nieco grafomańsko -  nieraz mnie ponosi ;)/  napisać co powyżej :))
a na koniec kilka jeszcze migawek z jaszczurkowego domku.

 dobrej soboty i niedzieli Wam życzę :))
♥♥♥




Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...