A było to tak :
Małżon przeszanowny pojechał do zwierzęcej kliniki w sobotę, coby nasza karmiącą kocicę uleczyć ze spuchniętych od ssania wymion, bo te małe potworki coś za mało ssały i gryzły i się guzy kocie porobiły.
A koty nam się pierwszy raz - to nadmienię - urodziły z wadami genetycznymi - coś jak takie kocie dałniaczki, słabo rosną maja dziwne główki - szeroko rozstawione oczki - są słodkie - ale myślimy, że to nie koniec kłopotów, w miocie było ich 5 a przeżyło niestety tylko 2.
Tak więc kocia mama poddała się zastrzykowi z antybiotyku i oxytocyny, a jako, że szanowna owa poprzednim razem zachowywała się nienagannie podczas zabiegu, to tym razem pan doktor ze względu na ciepłą aurę drzwi do kliniki nie zamknął i kota niewiele myśląc a raczej nie myśląc - spirzyła w krzaczory i tyle ją widzieli...
A dodam tylko, ze w domu gość, kuzyn Małżona przybył więc trzeba było się pospieszyć, bo wiecie, obiad, pogawędki, 5 lat do obgadania i te rzeczy... wiec z tym kotem to jak zawsze 15 minut miało być i po krzyku, a tu męża nie ma już godzinę - to dzwonię- myślę sobie pewnie kota nawiała... albo wjechał gdzie do rowu...
Okazało się, że kota nawiała, i że razem tym lekarzem i drugim we trzech nura w te krzaki i szukają, krzaki geste, kota w kolorze doskonale krzakowym więc zlewająca się w 100% - no koniec.
Ale - nie ma tego złego coby :) i - zamiast kota mąż mój w owych krzakach znalazł zardzewiały stolik, bez blatu rzecz jasna - sam metalowy stelaż- ale bardzo zacnej postury, i oczywista załadował go na poklad celem przywrócenia mu świetności - a dodam, ze ostatnio narzekałam, że kawy na tarasie nie mam przy czym chłeptać, bo ten stół na setkę gości to taki i mało przytulny i mało kawowy... a tu mówisz -masz ;)
A wracając do koty :) panowie wespół wreszcie wpadli na pomysł, żeby te kocięta przywieźć , bo jak zaczną się drzeć z głodu i tęsknoty to ona wylezie i da się schwytać.
jak pomyśleli tak też uczynili - Małżon wparował po pudło z kotami i rzeczywiście - koty zaczęły się wydzierać w pojeździe, drzwi szeroko otwarte i mamuśka - turystka co duchu wskoczyła do naszego dyliżansu i historija skończyła się pomyślnie ;), a że wszystko zajęło prawie dwie godziny to insza inszość :)
To teraz wróćmy do owego stolika - po kilku dniach został dzielnie ze rdzy obszlifowany i maźniety farbką cośmy ją tam na podorędziu mieli - jedynką / to nie reklama :)/
- ale ważne jest tutaj z czego jest blacik.
Rzeczony blacik jest zrobiony ze szczebelków od łóżka piętrowego dziecięciów naszych. Owe łózko już kilkakrotnie zostało przerobione na różne sprzęta, a to na drabinę a to inne podpórki do rzeczy ważnych , słabsze części, nieprzydatne wylądowały w kominie i zostało jeszcze parę elementów ostatnich - które posłużyły właśnie do jego zrobienia. Biorąc pod uwagę ich wiek - czyli 20 lat - to mają dla nas wartość historyczną i uznaliśmy, że malowane nie będą.
To tyle wyjaśnień, mam ci ja stolik meżowymi ręcami zrobiony od a-z :)
tadam !
U nas już drugi bity miesiąc bez wolnego weekendu - gdyż spotkań rodzinnych i znajomych niekończąca się fala trwa - powstało kilka tysięcy fot - czekających na me zmiłowanie i udostępnienie stęsknionej pamiątek - rodzince ;) jest nadzieja na za tydzień - że będzie wreszcie wolne - obaczymy ;) wolne od spotkań może tak, ale w kolejce czeka remont elewacji domu po zdjęciu bluszcza, który go zniszczył dokumentnie... ale to pokażę na fotach innym razem.
i na koniec koteły nasze
i takie tam roślinki
to tyle na dzisiaj, ściskam mocno, całuję
i do miłego !
Ulenko, no niezla historia z kociakami:) Stoliczek masz przesliczny , zycze Ci milego weekendu:) U nas tez wieczne wariactwo...dzien za krotki;)
OdpowiedzUsuńdziękuję ;) wariactwo jest już chyba wszędzie... ja miewam już go powyżej dziurek w nosie, dojrzałam chyba do zmian... gdzieś muszę przyciąć żeby coś zyskać... paradoksalnie ;)
Usuńuściski!
chwała Bogu, że ' turystka ; uziemniona została... znaczy się dobra z niej mamuśka...
OdpowiedzUsuństolik ślicznisty po renowacji
oj tak... skubana jaka, jeszcze żaden kot nam od weta nie zwiał nigdy :), stolik przydaje sie bardzo, koty maja n anim punkt obserwacyjny i sypialnię ;)
Usuńserdeczności!
Piękny stolik małżon się postarał:) pozdrawiam Ania
OdpowiedzUsuńDziękuje ;) no stara się jak może już tyle lat ;)
Usuńpozdrawiam!
Dobże że wszystko skończyło się dobrze i stolik bardzo ładny bo inny :-). Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńano, ale byliśmy w strachu, stolik jest bardzo inny. u nas każdy mebel tarasowy z innej parafii ;)
Usuńbuziaki!
Świetny blat i tak jak w temacie- z historią. A co się córcią nie chwalisz, że wystąpiła w teledysku? Ja jako fanka Eneja i Twojego bloga, oglądam sobie wyczekany nowy teledysk do Kamienia z napisem Love, ale patrzę i myślę sobie znam główną bohaterkę. Pomyślałam, podumałam i stwierdziłam, że to Twoja córka :) Potem podali nazwisko i wszystko było jasne. Gratuluję!
OdpowiedzUsuń:)) nieraz to składowanie gratów na coś się przydaje ;) no wystąpiła córa w teledysku, jeszcze nie miałam czasu pokazać, ale jak widać niektórzy już widzieli, na fejsie trochę pokazywałam, dla nas to miłe było zaskoczenie, że ją wybrali no i fajna będzie z tego pamiątka ;)
Usuńuściski!
Pamiątka i przygoda życia!
Usuńale lubię takie opowieści, dzięki:)
OdpowiedzUsuńa stolik elegancki, podziwiam!
:) miło mi to słyszeć od mistrzyni opowieści, stolik może nie tyle elegancki co miły naszym sercom się stał poprzez swoje historyjki ;) polubiliśmy go wszyscy.
Usuńbuziaki!
dzieje się u Was...duże brawa dla męża...dobra robota:)
OdpowiedzUsuńa koteczki są cudne:)
u nas ten rok to czyste szaleństwo ;), a mąż jak na urlopie to działa coś ciągle, no i dobrze ;)
Usuńuściski!
I masz dowód niezbity na to, że małżonek w każdej swego życia chwili i w każdych okolicznościach tylko o Tobie myśli :) Piękne to! A i stolik rewelacja! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńno tak no tak... w rzeczy samej ;) ,stolik nieco się chybocze, ale niebawem dostanie gumowe skarpetki o będzie bardziej stabilny ;)
Usuńserdeczności!
hihihihihihi no to ja już nie wiem czy mam wycieczkę do Was planować bo jeszcze nas z hukiem za próg wystawicie lub kartkę napiszecie "nikogo nie ma w domu" :))))) Stolik przecudnej urody i to do tego jaki pamiątkowy , a kociaki bidulki takie malutkie ... ale ten mainecoonowaty normalnie przystojniak !!!! Buziaki dla całej rodzinki !!! i tej kociej też :))
OdpowiedzUsuńPlanować planować !!! , kociaki póki co rozrabiają ale prawie nie rosną, a nasz mainecoonowaty to jest niezły cudak, mamy z niego ubaw po pachy, zachowuje się nieraz jak rozkapryszony dzidziol :) ale jak przykładny starszy brat opiekuje się naszymi dałniaczkami i śpi z nimi w gnieździe ;)
Usuńbuziaki!
Historia z kotką przeczytana na jednym wdechu. Uff dobrze, ze mąż to faktycznie głowę ma nie od parady i wyczuł, ze instynkt matki na pewno zadziała. A przy tym cały czas myśli o spełnianiu zachcianek żony. To przeurocze, że po tylu latach bycia razem romantyczna dusza w uczuciu nie wygasła. Stolik przecudny, bardzo mi sie podoba to ukosne ulozenie deseczek.
OdpowiedzUsuńTo co weekendowa kawka we dwoje juz za Wami?
Serdecznosci lipcowe przesyłam☺
On to stary znawca zwierzaków od małego wychowywany z psami i kotami ;), a co do zachcianek, no nieraz mu się uda coś tam wykombinować ;) jak tak gadam i gadam to i wreszcie usłyszy ;), a ułożenie desek na stole jest czysto praktyczne, ot inaczej by ich nie starczyło, kawka za nami i mam nadzieje na wiele kawek jeszcze przy nim.
Usuńuściski!
Dzięki kotce masz stolik hi hi.
OdpowiedzUsuńFaktycznie kociaki maja szeroko rozstawione oczy,ale one z tego wyrosną bo są śliczne.Która to ich mamusia, bo nie mogę rozpoznać/
pozdrawiam
No tak ;) nie inaczej, kotki póki co coraz bardziej ruchliwe, ale mało rosną praktycznie wcale... a mamusia to ta po prawej na fotelu.
Usuńuściski!
Dobrze, że się kocia znalazła (nasza mała Krysia też ostatnio nam zaginęła i myślałam, że już przepadła na amen.. już łzy lałam).
OdpowiedzUsuńA stoliczek pierwsza klasa :)
oj tak , zawsze to zal, jak któryś się zapodzieje, mam ich całą furę, ale każdy jest inny na swój sposób i zawsze każdego muszę mieć koło siebie ;)
Usuńbuziaki!
Dobrze, że historia dobrze się skończyła... i że te kocie matki jednak nawet przerażone a kociaków bronią ;-)))
OdpowiedzUsuńZdolnego masz Małża - to już dawno wiedziałam, ale łóżeczkowych szczebelków to bym sie nie spodziewała ;-)))
ehh... odebrałabym Ci z chęcią wizję tego wolnego weekendu i na kawunię wprosiła... niestety u mnie również w lipcu brak perspektyw na wolny weekend :(
Uleńkoooo... a nie pomyślałaś przypadkiem, żeby kicię wysterylizować??
I dla niej bezpieczniej bo się żadne maciczne sprawy nie rozwiną i dla Was bo jednak problemu z kociakami nie będzie... :(
Oj tak, kocie mamy są niesamowite ;) weekend wolny miał być ale już nie jest, taki to nasz los, ale może trzeba się cieszyć, że jest tak jest tłoczno wokół nas ;) kawusie to my na pewno jeszcze wypijemy, nie martw się :) Kota idzie do sterylizacji tylko my już finansowo nie wyrobiliśmy po sterylce pozostałych 7 sztuk i zostały nam dwie do ciapnięcia... no i poszły w tango i mamy tarza przychówek na głowie :) ale planujemy , bo już dość dużo mamy kotków. uściski kochana !
UsuńHistoria z kociakami mega:))a stolik masz cudny i do tego z historią równą historii kociaków:))))
OdpowiedzUsuńTak stolik ma podwójna historię, i pewnie będziemy ją długo wspominać:)
Usuńuściski!
Stolik bardzo pomysłowo wykonany. A koty? jak się czują, biedactwa?
OdpowiedzUsuńKotki powoli staja się bardziej żwawe, biegają, maja apetyt, bawią się nawet z tymi większymi o 1 miesiąc, tylko powoli rosną, ale poczekamy zobaczymy, może będzie ok ;)
Usuńserdeczności!