no słodziutkie sa i tak pomrukują sobie i mlaskają przy ssaniu, i ciągle ciągle jedzą ;))) i nas koty maja imiona nadawane spontanicznie, coś jak przydomek, najpierw się je obserwuje a potem maja imię albo i nie :)zależy to od ich zachowań i przyzwyczajeń, ale na pewno jakieś będą z czasem :)
Słodziutkie :) Ale Wy wiedzieliście i czekaliście na nie a nam króliczki samiczki zrobiły numer i jedna okazała się samcem...to był "suprise".. I mieliśmy 3 malutkie króliczki a razem 5 w domu :) Maluchy już mają swoje domki :) I musiałam je karmić bo ich mamusia brała antybiotyk. To było wspaniałe 1,5 miesiąca :)) Taka próba macierzyństwa ;))
no tak, pamiętam, pisałaś mi o tej niespodziance ;), dla nas tylko niespodzianką jest ilość i kolor kociąt, Krówka jest prawie cała biała, a cielątka raczej ciemne :)
Jakie cudowne maleństwa!dobrze,że mnie tam nie ma,bo bym je chyba zagłaskała na amen:)a to zdjęcie z mamusią trzymającą pyszczek kociaczka już totalnie mnie rozczuliło:)super!pozdrawiam:)
Ależ słodziutkie :) ... a mój małżonek nie chce zgodzić się na kota :( mamy pieska, marzy mi się kot - może kiedyś, jak będzie nam dane zamieszkać we własnym domku, a nie w bloku? To masz pewnie niezłą frajdę z tą ferajną? Bardzo rozrbaiają? ;) labarnerie
O jej, jakie słodziutkie mordeczki :)))
OdpowiedzUsuńJakie maleństwa! takie piękne i bezbronne.
OdpowiedzUsuńNiezły prezent miała Julia, pewnie teraz głowi się nad imionami ;)
Ło matko! Nic mnie tak nie rozczula niż małe kotki czy pieski!
OdpowiedzUsuńno słodziutkie sa i tak pomrukują sobie i mlaskają przy ssaniu, i ciągle ciągle jedzą ;)))
OdpowiedzUsuńi nas koty maja imiona nadawane spontanicznie, coś jak przydomek, najpierw się je obserwuje a potem maja imię albo i nie :)zależy to od ich zachowań i przyzwyczajeń, ale na pewno jakieś będą z czasem :)
Słodziutkie :)
OdpowiedzUsuńAle Wy wiedzieliście i czekaliście na nie a nam króliczki samiczki zrobiły numer i jedna okazała się samcem...to był "suprise"..
I mieliśmy 3 malutkie króliczki a razem 5 w domu :)
Maluchy już mają swoje domki :)
I musiałam je karmić bo ich mamusia brała antybiotyk.
To było wspaniałe 1,5 miesiąca :))
Taka próba macierzyństwa ;))
no tak, pamiętam, pisałaś mi o tej niespodziance ;), dla nas tylko niespodzianką jest ilość i kolor kociąt, Krówka jest prawie cała biała, a cielątka raczej ciemne :)
OdpowiedzUsuńOjej...zakochałam się w tych maleństwach!
OdpowiedzUsuńale słodziaki , wycałuj je ode mnie koniecznie :))) cmok cmok cmok !!!!
OdpowiedzUsuńciągle ktoś tam siedzi z głowa w gnieździe i je pieszczocha, bo są takie milusie ;)
OdpowiedzUsuńmiłe wydarzenie:)
OdpowiedzUsuńPiekne maluszki!Ucaluj te slodkie pyszczki ode mnie.Pozdrawiam cieplutko i zapraszam.
OdpowiedzUsuńJakie cudowne maleństwa!dobrze,że mnie tam nie ma,bo bym je chyba zagłaskała na amen:)a to zdjęcie z mamusią trzymającą pyszczek kociaczka już totalnie mnie rozczuliło:)super!pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńRosną skubańce jak na drożdżach, są już 2 razy większe :))) i coraz słodsze
OdpowiedzUsuńAleż słodziutkie :) ... a mój małżonek nie chce zgodzić się na kota :( mamy pieska, marzy mi się kot - może kiedyś, jak będzie nam dane zamieszkać we własnym domku, a nie w bloku? To masz pewnie niezłą frajdę z tą ferajną? Bardzo rozrbaiają? ;)
OdpowiedzUsuńlabarnerie
Labarnerie- teraz już rozrabiają, bo nauczyły się bawić i się podgryzają i kłębują po całym pudełku, można je godzinami oglądać :))
OdpowiedzUsuńprzecudne..ja mam 12 plus 3 do wydania...pozdrawiam i zapraszam na bloga,który się rozwija wszystkiego dobrego
OdpowiedzUsuń