Dzień się zbudził dzisiaj piękny i słoneczny, a ja wraz z nim o piątej rano, coby piec wyrośnięte chlebki i snuć plany co to ja dzisiaj nie zrobię cudownego i pożytecznego wielce poza pieczeniem owych chlebków, i wszystko byłoby pewnie ok, gdyby nie podkusiło mnie zaglądnąć do piekarnika, a tam
Panie i Panowie
- owe chlebki postanowiły się do siebie przytulić z jakiś dla mnie zupełnie niezrozumiałych powodów, więc uznałam, że trzeba je niezwłocznie rozdzielić, a to ponacinałam jeszcze raz i zapomniawszy, ze krata wysunięta popchnęłam lekko jedna blachę wgłąb piekarnika i chlebek przepięknie i fantazyjnie fiknął kozła i rozlał się po owym rozgrzanym do czerwoności piekarniku przywierając trwale do podłoża i błyskawicznie zamieniając się w betonową skorupę czerniejącą z minuty na minutę,
W tym samym czasie, kiedy miotałam się czyszcząc jakkolwiek piekarnik wybierając tony zastygającej kleistej gorącej masy chlebowej, drugi chlebek stojąc na podłodze kuchennej w oczekiwaniu na dalsze pieczenie - przybierał nieciekawe kształty - czyli domku z daszkiem ...
No szlag by to ! - co ja tam miotałam za słowa pod nosem to już inna bajka, ale humor mi się zważył do szczętu jak jeszcze nigdy dotąd - bo ja dość mocno przeżywam porażki, zwłaszcza kulinarne - ot zwyczajnie nie lubię jak mi coś nie wyjdzie - bo nie lubię żarcia marnować i wszystko zwalam na starczą niedołężność, i inne wiekowe choroby umysłu czy coś w tym stylu.
Konkludując - w ramach aktualnej diety niskowęglowodanowej i bezcukrowej - mając na uwadze swoje świeże załamanie nerwowe wtrząchnęłam ze smakiem pół chałki z kruszonką dużą ilością masła i wysokosłodzoną konfiturą brzoskwiniową własnej roboty :)))))))))))))))
Czy jest mi lepiej tego jeszcze nie wiem, wiem tylko, że moje plany na razie legły w gruzach rozpaczy po porannej katastrofie i zamierzam obecnie zgłębić na kanapie jakiś rozweselający film, coby nabrać jednak chęci na dalsze porażki :)))
A z rzeczy wyraźnie weselszych i przyjemnych - pragnę donieść, że stałam się szczęśliwą posiadaczką prezentów wygranych w candy - pierwszy z nich to jak zwykle perfekcyjnie wykonane kolczyki i zawieszka - aniołek od
dziękuje Ci jeszcze raz pięknie :)) ♥
oraz prześliczna okładka na zeszyt - też wygrany cukieras, tym razem od
bardzo bardzo Ci dziękuję ♥ , Marta jest wielką miłośniczką wszelakich lnów - to tak jak ja:))
i szyje z nich same cuda :)
no i jeszcze jeden prezent, tym razem to była paczka z wieloma rzeczami, od Agaty, która nie ma swojego bloga - jest moją czytelniczką - a tam moi drodzy cuda bajki, i domki w stylu angielskim, i jaśminowa świeczka i cudnej urody kubek Cath Kingston do mojej ogrodowej kawki porannej, i serwetki i kartka- list i breloczek i parę innych drobiazgów - ot tak bezinteresownie - bardzo to było miłe i sprawia mi wiele radości ;)
Agatko - Dziękuję Ci najserdeczniej jak potrafię !
na dzisiaj to tyle. wywnętrzyłam się z porażki, pochwaliłam prezentami, niestety, nadal wykonuję pracę, która mnie nieco pochłania, no ale nie ja jedyna co kilka srok w garści trzyma, ale jak widzicie, nieraz znajduję czas na napisanie posta, czy maila, czy pykniecie paru fotek , powoli, powoli jakoś się ogarniam ;))
BUZIAKI ! ♥
Jak ślicznie u Ciebie :) Gratuluję wygranych :) Udanego tygodnia! :) M.
OdpowiedzUsuń:))), miło mi,i dziękuje za życzenia, mam nadzieje na miły tydzień, zwłaszcza, ze jego końcówka zapowiada się ekscytująco, bo nad naszym morzem :)))
Usuńpozdrawiam cieplutko
Oj tak czasem bywa nie ma co się złościć, mleko i tak zostało wylane głowa do góry, miłej lektury i nie myśl juz o tym...
OdpowiedzUsuńP.S.
Śliczne te cukiereczki:)
głowa już u góry, już mam nowe chlebowe zwycięstwa :)).
Usuńbuziaki!
ojej, to faktycznie nieciekawie się dzień zaczął, no ale teraz to już musi być tylko lepiej
OdpowiedzUsuńprezenty świetne dostałaś :)
buziaki
Kasia
no tak, ale ! teraz już jestem mądrzejsza o to doświadczenie :))
Usuńa prezenty cały czas cieszą moje serducho :)
buziak!
skoro taki poranek, to gorzej już być nie może. Wiec teraz już górki:)
OdpowiedzUsuńprezenty fantastyczne, fotki fantastyczne i przypuszczam, że chałka z konfiturą też była fantastyczna.
Miłego dnia!
tak, później było już lepiej :)), a chałka była fantastyczna po po 5 miesiącach niejedzenie chałki ;))
Usuńuściski!
Głowa do góry Ula!!!! Czasem są takie dni, że wszystko się wywraca. Ale potem uspokaja i wraca dobry nastrój, a Ty już masz kilka powodów do uśmiechu :))
OdpowiedzUsuńO bosszzzzz..... tej chały z konfiturą to bym sama tak bez niczego wtrząchnęła ;-)
Ściskam Cię :))
Moja, chała była incydentem - teraz tylko powspominać mogę :))) a głowa już u góry, bo chleb piekę nadal dobry :))- tak to był zły dzień- za dużo miałam nerwów poprzedniego dnia i widać nie przyniosło to dobrych fluidów- wtedy nie powinno się niczego piec - bo nie wychodzi zwyczajnie :)
Usuńbuziaki!
Gratulacje, piękne prezenty. A skoro lubisz len to zapraszam do mnie na cukierasy lniane:)
OdpowiedzUsuńdziękuję :)) na candy się spóźniłam, ale pewnie to nie ostatnie u Ciebie :))
Usuńuściski!
Ach te TWoje opowieści kulinarne:-)))
OdpowiedzUsuńboskie-jak film grozy...czy reczej tragifarsa lub komedia w jednym...:-)))
przynajmniej pojadłaś na słodko:-)
Trzymaj się dzielnie i pozdrówka ogromne- mam nadzieję, że ten chlebek jedynak udał się smakowicie!!
chlebek jedynak się udał jak najbardziej, a kuchnie szorowałam jescze potem dobre 15 minut :))
Usuńuściski!
chlebkom było smutno oddzielnie :)
OdpowiedzUsuńpięknie jak zawsze u Ciebie :)
buziaki
ja tam nie wiem czy im było czy nie ...., mnie na pewno było smutno bo naczyściłam się okrutnie ;)) ale było minęło :))
Usuńbuziaki!
Gratuluje wygranej w candy, troche zazdroszczę. Tego notesika tez trochę zazdroszczę..
OdpowiedzUsuńdziękuje, wygrane... któż ich nie lubi ;))- notesik jest rzeczywiście superowy!
Usuńbuziaki!
no moja Ty bidulko !!!! jak to mówią pierwsze koty za płoty ... nosek do góry , następne wyjdą o niebo lepsze :)))) ściskam mocno a prezenciory piękne , ale najbardziej się cieszę , że już do nas wracasz :))) buziolki wielkie ..
OdpowiedzUsuńjak zadrę nosek to będę zarozumiała ;))), wracam nie wracam, jak czas pozwala to wracam ;))
Usuńbuziaczki!
Oj Uleńko doskonale rozumiem, co mogłaś czuć..Chyba każdemu zdarzają się czasem takie rzeczy. U mnie ostatnio tak brzydko zachowała się babka wielkanocna. Jak pisałam u siebie na blogu, tuż przed Świętami moja Mama złamała rękę, wszystko było więc przygotowywane na szybko (cały Wielki Czwartek spędziłam z Mamą na pogotowiu i w szpitalu), babkę piekłam w Wielki Piątek póóóóóźnym wieczorem, no i niestety - za nic w świecie nie chciała się upiec. Jak się okazało, dałam jej za dużo margarynki i ciągle była surowa i tłusta w środku..Nie dość tego, jednocześnie piekłam babkową miniwersję do koszyczka - w foremce silikonowej, którą (genialnie bardzo;) postawiłam w piekarniku na kratce..nie musiałam długo czekać, aby foremka prześlizgnęła się przez kratki, spadła na blachę poniżej i wylała całą swoją zawartość..Ale postanowiłam się wtedy nie przejmować. I tak dużo miałam na głowie.;) Głęboki wdech i..drugą babkę upiekłam następnego dnia rano.:)
OdpowiedzUsuńWięc i Ty weź głęboki wdech, nie warto marnować czasu i energii na smutki czy nerwy.:)
A chałka wygląda przepysznie.:) Wypróbowałaś już może przepis ode mnie?:)
Buziaki:)
tak, pamiętam, pisałaś ;)) kulinarne wypadki nieraz się zdarzają, co począć, ale są wysoce denerwujące na pewno :)) przepisu jeszcze nie próbowałam, ale niebawem wypróbuję i się pochwalę na pewno ;))
Usuńbuziaki!
Takie wspaniałe prezenty to chyba poprawiły humor na dobre:) Ale doskonale Cię rozumiem, też nie przepadam za takimi rankami. Człowiek myśli, że tak piękny początek jest zwiastunem udanego, precyzyjnie zaplanowanego dnia, a tu proszę - miła "niespodzianka" na dzień dobry:)Dzisiaj ja miałam milszy ranek.
OdpowiedzUsuńA ... "wtrząchnęłam ze smakiem pół chałki z kruszonką dużą ilością masła i wysokosłodzoną konfiturą brzoskwiniową własnej roboty" ... to zazdroszczę, ze smakiem:)
Posyłająca uśmiech
Tomaszowa
och ta chałka z konfiturą to dopiero mój wyrzut sumienia - le zjadłam i miło wspominam z uśmiechem i już mnie nie ciągnie ;))
Usuńuściski!
och droga Ulu rzuciłabym się na tą Twoją chałkę z konfiturką, że hohoh... i chyba pochłonęłabym tonę... dzień miałam tak masakrycznie "ciężki", że "załamanie nerwowe" to bardzo delikatne stwierdzenie... teraz w ramach kojenia nerwów czytam Twojego bloga i podziwiam dosłownie wszystko... ściskam ogromnie ciepło i oczywiście również gratuluję wygranej ;)
OdpowiedzUsuńDziękuje Ci pięknie, i miło mi, żem lekiem na jakieś zło co Cie trapi oby jak najkrócej, a raczej moje pisanie i zdjęciowanie - znaczy że na darmo nie piszę ;)).
UsuńŚciskam mocno i złe rzeczy od Ciebie odpędzam ;)
Nosz gratulacje- powinnas koniecznie obstawic totka. Buziaki
OdpowiedzUsuńDziękuję, no obstawiam, obstawiam i tylko od czasu do czasu jakaś trójeczka... ale dobre i to ;))
Usuńbuźka!
Uśmiałam się czytając ale zdaję sobie sprawę, że Tobie nie było do śmiechu. Na poprawę humoru powiem Ci, że mi się raz plastykowa foremka do ciastek stopiła w piecu i to dokładnie na tych dyszach co to z nich gaz/ogień bucha. Masakra! Żeby to wyczyścić/wyskrobać to musiałam praktycznie wleźć do tego piekarnika. Co się umordowałam to moje:)
OdpowiedzUsuńO mamo!! - chyba bym się sama stopiła ze złości ;)) to współczuję wielce
Usuńw takim razie kochana
buziaki!
:-) Smacznego Uleńko!!!
OdpowiedzUsuńTroszkę nadrobiłam zaległości - Ulcia ależ Ty masz zdolną córę! Jakie ona piękne warkocze plecie... Ja próbuję i próbuję Wikuni "coś" na głowie zrobić i zawsze kończy się na kucyku, a zostawię ją na 5 min. u "cioci" i wraca z pięknymi dobieranymi na różne sposoby. Ręce opadają. Fryzury wykonane przez Twoją córcię - jedna piękniejsza od drugiej...
Co do roślinek - wiesz co, na własne usprawiedliwienie mam teorię, że to wszystko przez brak śniegu. Biały puszek nie przykrył więc roślinek i bidulki przychorowały lub wymarły. Też wycięłam lawendę i powolutku coś tam od korzenia odbija, szafirki wcale się nie pojawiły, surmie mają po kilka gałęzi całkowicie łysych, klematisy - muszę kupić nowe ale najbardziej mi żal klonu palmowego, który był już dość duży, ślicznie się prezentował a w tym roku wypuścił marne dwa pędy w dodatku przy samej ziemi...:-(
Duże ściski, Magda
To jej aktualna pasja - czesanie włosów :)), wiem, że brak śniegu zarżnął mój ogródek, ale co tam - za rok się odrodzi, mnie najbardziej szkoda brzoskwinki, ale mam nadzieję, że tez odbije za rok, czego i Tobie życzę
Usuńbuziaki!
Przykro mi z powodu piekarnika, czyszczenie grzałki z ciasta - nic gorszego:( ale głowa do góry, co nas nie dobije to nas wzmocni:)) Narobiłaś mi smaku tą chałeczką, mniam...
OdpowiedzUsuńWpadnij do mnie na post o zgrzebnym lnie, jeśli chciałabyś mogę wysłać próbkę.
uściski,
Marta
:))), próbki mam, maila napisałam :)) a piekarnik już odległym wspomnieniem ;)) i nowe chleby się pieką
Usuńuściski!
Dlatego właśnie nie mam odwagi upiec chleba, nigdy przyznam jeszcze nie piekłam sama ;-).
OdpowiedzUsuńależ, polecam tak czy inaczej, tez kiedyś nie miałam odwagi a teraz, nie wyobrażam sobie inaczej, odkąd piekę, nie mam w domu kupnego pieczywa ;) - może kurs krok po kroku zrobię i Cie zachęcę :))
Usuńbuźka!
Uleczko,rozśmieszyłaś mnie tą starczą niedołężnością :)) czy Ty aby nie przesadzasz?? :) czasem i najlepszemu zdarzają się wypadki przy pracy, czasem sobie TRZEBA NA TO POZWOLIĆ bycie perfekcjonistką jest takie męczące! ;)
OdpowiedzUsuńPrezenty śliczne dostałaś zwłaszcza te Kath Kidsonowskie ;) wzdycham sobie teraz po cichutki i serdecznie Cię pozdrawiam!
Oj wiem, że przesadzam, to moja specjalność ale nieraz dobrze jest sobie tak poprzesadzać, zwłaszcza, że w ogródku na razie wszystko marnie wygląda ;)))))))))))))) więc działam jak potrafię żeby było lepiej ;))
UsuńA kubeczek, - rządzi - najlepsza kawka jest właśnie z niego ;))
buziaki!
Ula znam ten ból. Ja piekłam torta swojemu dziecku na urodziny i co włożyłam do piekarnika to elektrownia wyłączała prąd. I tak było 3 razy.Ale chałka i prezenty powinny Ci pomóc o wszystkim co złe szybko zapomnieć. Gratuluję i pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńo to lubię najbardziej, jak mi w trakcie pieczenia prąd wyłączają - mam wtedy bynajmniej nie anielskie a mordercze zapędy :)))
Usuńuściski!
Uleńko, dla pocieszenia napisze Ci ,że w walce z piekarnikiem chwilowo uległam, chodź tęsknota za słodyczami wielka ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
:)) u mnie nieraz pojawia się, więc czekolada z orzechami pomaga jak potrzeba :))- to mi wolno w małych ilościach ;))
Usuńbuziaki!
i tez zeżarłabym takową bułkę z masłem i konfiturą :)
OdpowiedzUsuńza to mam miłe wspomnienia teraz :))
Usuńuściski!
Z przyjemnością poczytałam, może to nienajlepsze stwierdzenie, ale tak ładnie piszesz nawet o porażce :-) Prezenty cudne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam bardzo ciepło z Łąkowa!
:))) milo mi bardzo, że się podobało, ot tak pod wpływem chwili naskrobałam ;))
Usuńpozdrawiam ceplutko
Każdy ma prawo mieć gorszy dzień :-)
OdpowiedzUsuńTeż mnie załamują kulinarne porażki. Ostatnio nieudane ciasto z rabarbarem - niespodziewanie puścił za dużo soku i zamiast puszystego ciasta wyszedł gąbczasty zakalec ;/
bywa i tak, pomaga w takich razach zawsze więcej proszku do pieczenia i jajek przy mokrych owocach i pierwsze 10 minut na wyższej temperaturze ;)), a u mnie to było zwykłe ślamazarstwo, i brak wyobraźni z tym chlebem ;))
Usuńuściski!
Po tej sporej dawce cukru i tych wszystkich prezentach humorchyba trochę Ci się poprawił. Ja od siebie dodam na pocieszenie;-) , że masz ogromny dar opowiadania. Choć jak rozumiem miotałaś gromami na widok tej katastrofy, ja muszę przyznać, że czytając o tym, chciało mi się śmiać.
OdpowiedzUsuńo tak, nawet bardzo :)) miło mi,że Cie rozbawiłam ;))
Usuńz perspektywy czasu też się śmieję z tego ;))
uściski!
hihihi usmialam sie- wybacz :) O rany co ja bym oddala za smak chalki z maslem..... smaka narobilas mi jak nic, uwielbiam chale:) sciskam cieplo
OdpowiedzUsuńależ miło mi, żem się przyłożyłam do poprawy humoru, ja nie nam nikogo, kto by chałki nie lubił ;))
Usuńbuziaki!
Nie przejmuj się tymi chwilowymi niepowodzeniami - na pewno Cię zmotywują do dalszych działań:) I jaka "starcza niedołężność" - żartujesz????:)
OdpowiedzUsuńo jak się tak szybko nie zniechęcam, tylko nie lubię czyścić piekarnika
Usuńzwyczajnie ;)) a chleby dalej się pieką a jakże, cały czas ;))
uściski!
Oj, ale bym taką chałkę wciągnęła... Super prezenty!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie na candy :-)
dzięki i wpadnę jak zdążę jeszcze ;))
Usuńuściski!
A dziś jest już czwartek i mam nadzieję, że kolejne chlebki pojawiły się na stole kuchennym:) Piękne prezenty...eh cudowne:)
OdpowiedzUsuńtak pojawiły się i się udały, a prezenty cieszą me serce nadal ;))
Usuńpozdrawiam cieplutko!
Hmmm, brzoskwinka na tej chałce wygląda całkiem apetycznie:-) A następne chlebki na pewno się udadzą, Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuń:)) udały się, ot dzień był tylko nieudany, dzisiejszy chlebek wyszedł piękny
Usuńuściski!
AMAZING POST:) Your blog is so wonderful, do you have twitter or facebook to follow you with???
OdpowiedzUsuńIf you want some décor inspiration from Sweden, check out my blog:)
Have an awesome week.
LOVE Maria at inredningsvis.se
(Sweden)
hej Ulu:))) ale cudny ten post... pychotka!:)
OdpowiedzUsuńznów podostawałaś mnóstwo wspaniałości... :) gratuluję Tobie tego wszystkiego z całego serca... bo taka ilość prezentów może świadczyć tylko na Twoją korzyść.. :) pozdrawiam cieplutko
:))) prezenty zawsze cieszą, to mile gesty, które zapadają w pamięć i serce :))
Usuńbuziaki!
Ulu, ale piękne prezenty! naprawdę!czasem tak się zdarza z tymi wypiekami!pozdrawiam Cię ciepło!
OdpowiedzUsuńdziękuję ;))) ano zdarza się, na szczęscie incydentalnie ;))
Usuńbuziaki!
Dzień dobry kochana Uleczko :)
OdpowiedzUsuńA ja dziś chce ci powiedzieć z okazji dnia mamy : jesteś wspaniała :) i tej cierpliwości i wytrwałości Ci życzę :) pozdrowienia ślę - Ania
Dziękuję pięknie !! za tak miłe słowa ;))
Usuńja również ślę Ci ciepłe myśli i pozdrowienia:)
buziaki!
Swietne prezenciki dostalas. ..a chwilowe niepowodzenie minie..pozdrawiam Cie serdecznie w Dniu Mamy.
OdpowiedzUsuń:)) było minęło, idziemy na przód chleby się pieką, wszystko gra !!
Usuńdziękuję serdecznie za życzenia i Tobie też ślę z tej okazji same radości ;)
uściski!
...ech kochana... ten "niewinny" grzeszny słodki obiekt bardzo mnie podnosi na duchu ;)
OdpowiedzUsuńjest nadzieja, że pogrzeszymy razem ;)) ...i może nie uznamy ten dzień za nieudany ;)))
ach pogrzeszyłyśmy nieźle !! i może dlatego te wszystkie dni były udane
Usuńbuziaki!