Ciekawa jestem jak podziała, na razie wypiłam i ... nic, dalej nic mi nie idzie jak iść powinno
jak sobie zaplanowałam,, o tak w planowaniu to ja jestem dobra, gorzej z wykonaniem
ale ! póki co, jakiś półmetek się na horyzoncie szykuje ;))
Kaffka jest dobra, coś w rodzaju espresso, ale zaprawione 30% śmietanką, ze szczyptą muscovado
Mnie smakuje najlepiej z takiej odpustowej złotej filiżanki, naprawdę potrafi zachęcić do działania, ale póki co, to wolałabym ten dzień spędzić na kanapie, co jest absolutnie niemożliwe gdyż :
- w ubiegły piątek zaczęliśmy odnawiać pokój naszej Łucji
wcześniej już pomalowaliśmy biurko i łóżko
- do wtorku pomalowaliśmy pokój, a ja korzystając z chwilowej wolności dobrałam się do rozmaitych
"kątów" w domu co poskutkowało niebywałym nawet jak na nasze możliwości bałaganem
postanowiłam wyprowadzić z domu wszystko to co leży nieużywane od lat, nieodwracalnie,
- do tego nasza Julka usłała całe połacie domu swoimi projektami na egzamin, na 3 metrowym stole
oprócz stert "przydasiów" w tylu muszelki, pióra, skrzydła, wata silikonowa , wycinanki z gazet
tasiemki, materiały i odzież zalegały farby, kleje, taśmy i tysiące rzeczy z maszyną do szycia,
komputerem i książkami łącznie - sama codziennie patrząc na ten stół
uwierzyć nie mogłam że to dzieje się naprawdę.
- Łucja jak już się wprowadziła do swojego pokoju, również skorzystała z pojemności schodów i
przedpokoju i wystawiła uprzejmie 1000 paczuszek z rzeczami których "nie chce"
- do tego tata nawiózł mi skrzynkę jabłek i wiadro śliwek do "przerobienia"
-a, w tzw miedzy robieniu różnych rzeczy, piorę , gotuję i piekę chleby , toruje sobie drogę przez przedmioty zalegające wszędzie.
Tak więc moi drodzy, zaczynam mieć po kokardkę tej sytuacji i mój organizm domaga się ot zwyczajnego lenistwa, które póki co szans zaistnieć nie ma ;))
To idę przetapiać te jabłka i śliwki mrozić, tłuc schabowe ;))) , karmić moje 700 kotów i grzebać w rzeczach niepotrzebnych
zauważyłam, że na niektórych blogach występuje coś takiego jak jesienne porządki,
cha! może jednak nie jestem odosobniona :)) ani dziwoląg ;)).
A przerywnik w postaci nabazgrania posta dość przyjemny :))
To do miłego następnego
Wasza chwilowo - nie w anielskim nastroju
/no nie tak źle to nie jest/
:)))
To może już coś w powietrzu jest niezdrowego, co siły odbiera...dosłownie nie mogę się dzisiaj pozbierać i zamiast teraz coś działać to siedzę i patrzę na zegarek, czy już muszę iść do pracy, czy jeszcze mogę poczekać...
OdpowiedzUsuń...jeszcze kwadransik....
Chyba tak było, wiele osób wczoraj miało się "źle" i niechętnie do wszystkiego, w każdym razie nieco przyspieszyłam, ale nie na tyle by podołać planom na ten dzień ;))
Usuńuściski!
Ulenko, to nie dziwie sie , ze masz ochote na slodkie lenistwo, u mnie tez remonty, porzadki w szafach , bo dzieciaki powyrastaly z tego, co 3 miesiace temu nosily, no ale jakos sie z tym uporami i Ty i ja, pozdrawiam cieplutko:)
OdpowiedzUsuńOczywiście, że tak, tylko ja w gorącej wodzie kąpana, bałaganu nie znoszę okrutnie i dlatego mnie wkurza, że idzie mi tak powoli ;))
Usuńale idzie pomału naprzód ;))
buźka!
Możemy podać sobie ręce. Dopiero sesyjka z dziewczyńskimi różowościami mnie rozkręciła. A tu jeszcze zebranie szkolne przede mną. A cały dzień ziewałam....
OdpowiedzUsuńŚciskam:)
A proszę bardzo, sama nie jestem w swym marnym stanie, coś dzisiaj wisi w powietrzu ;)), ja jeszcze nie mam zebrania, i dobrze, nie cierpię szkolnych zebrań! ;)) a konkretnie, nieogarniętych rodziców co mają hektary czasu i pitolą o swoich pociechach godzinami...
Usuńściskam mocno!
a filiżaneczka piękna...chetnie i ja bym przycupnęła aby odpocząc..ale czas to...no właśnie ..a o porządkach jesiennych po odnowie kuchni tez myślę....teraz może posprzatać w salonie...powyrzucać coś niecoś ...hmmm..kuszące
OdpowiedzUsuńno nieraz trzeba, bo ni jak nie można bez tej chwili przycupnięcia ruszyć ;)). a wyrzucanie po zbieraniu to tez dobra rzecz, ja roibąc w ten sposób lepiej potem "oddycham"
Usuńbuźka!
Ula to może wyprzedaż zróbcie z dziewczynami!
OdpowiedzUsuńAle pomyśl sobie, że jak już się uporasz ze wszystkim, to będzie pięknie, przestrzennie i pysznie:)
Niby by można, ale... nigdy nie mam pewności czy to co mam nadaje się dla ludzi, a to ze będzie przestrzennie to ja wiem ;)) ale ja bym chciała już !
Usuńbuziaki!
ja tez dzisij nie jestem w anielskim nastroju !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńwitaj w klubie, bywają takie dni, ale u mnie dzisiaj lepiej !
Usuńbuziaki!
chyba mamy już przesilenie jesienne, ja też mam mokre skrzydełka:)Śliczna filiżaneczka:) Kawka na pewno podziała.."owocnej" pracy zatem życzę:)
OdpowiedzUsuńMyślę, że to nie nawał obowiązków i zajęć, ale fakt, że z latem należy powoli się żegnać, sprawia, że robimy się senne i nie mamy na nic siły ani ochoty. Trzymaj się dzielnie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńwiesz co Ula, ja mam trzy młodsze siostry i tak sobie myślę, że nasz dom też co jakiś czas przypominał podobny dom wariatów :) i choć nie zazdroszczę Ci tego ogromu roboty, to jednak jak czytam Twoje posty, to zawsze uśmiecham się do siebie, bo to wszystko brzmi bardzo znajomo:) i to jest takie pozytywne wariactwo!!! uwielbiam być gościem w waszym zakręconym i pełnym miłości domu:)
OdpowiedzUsuńoch tak... dzisiaj zdecydowanie nie jest ten dzień... obudziłam się rano z takim humorem, że szkoda mi było mojego męża:) nic mi nie pasowało i ten ból głowy od momentu obudzenia... coś strasznego.
OdpowiedzUsuńtaka kawka byłaby idealna...
buziaki i trzymaj się ciepło!
Ululku Mój...
OdpowiedzUsuńhahahha ja nie wiem co jest ale ja wczoraj poszłam w tango z "rzeczami na odstrzał"....A uwierz mi należę do osób które zbierają praktycznie wszystko:)
Chata nie guma, brak rozciągłości.
W czasie gdy mam przypływ zdrowego rozsądku, staram się z niego skorzystać ile się da...i wtargnęłam w szafki jakoś tak używane ale zapomniane, i bez sentymentu wyzbyłam sie kilku bzdurek, Ładnych ale już jakoś tak przejedzonych...
więc może i coś jest w tym paleniu liści na ogrodach, i szukaniem drugiego dna w szafach:)
Więc Ty gnaj do Swych puszek gruszek jabłek śliwek, ja gnam do Aronii, bo ku cudku wielkiemu pani "od warzywków" jak mawia Mimi, sprowadziła te czarne qlki e speszaly for mi:))))
:*******************
Nie wiem czy to będzie dla Ciebie pocieszenie ale nie Jesteś odosobniona w swoich zmaganiach, ja już ledwie ogarniam: powrót do pracy po urlopie, początek roku szkolnego dzieciaków i już pierwsze choróbsko, w domu samorosnące sterty jakiś dziwnych przedmiotów, a miało być tak minimalistycznie, mieliśmy nie obrastać w przydasie i co?...
OdpowiedzUsuńno i z tym optymistycznym...
łączę się w bólu
M
Oj tak, dziś ciśnienie coś nie pozwalało się dobrze czuć:-( a ja miałam ważny egzamin i mam nadzieję, że mimo wszystko dałam radę!
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za skończenie wszystkiego!
pozdrawiam!
Ulka, zapraszam do mnie na małe candy :)))
OdpowiedzUsuńPomyśl jak będzie miło zimą otworzyć słoik z pachnącymi powidełkami, rozsmarować na świeżym chlebku z masłem i popijając herbatką, z uśmiechem wspominać chwile domowego galimatiasu :)
OdpowiedzUsuńihihhihihii uwielbiam jak piszesz :)))) i zawsze obowiązkowo uśmiecham się pod nosem :) a mój dom nie przypomina niczego poza chlewikiem może więc doskonale Cię rozumiem :) u mnie dla odmiany na stole paczki i paczuszki wszystkiego co postanowiłam wyprzedać + resztki kwiatów, laptop męża , brudne naczynia i takie tam cudaki .. kocury szaleją w bibule u Julaski w pokoju , dziewczynki coraz to lepsze zabawy wymyślają a ja już nawet po nich nie sprzątam bo i po co :))) stawiam sobie małe cele i staram się realizować ale jak dziś po kilku dniach przerabiania warzyw i owoców dostałam od sąsiadki torbę gruszek to sama nie wiedziałam czy śmiać się czy płakać :))) ściskam Cię mocno i tą Twoją piękną odpustową filiżankę , w nadziei , że już nie długo wypijemy razem rzeczoną kawusię :))
OdpowiedzUsuńNo to się posypało;))u mnie też bajzel na kółkach,zaprawianie w ciągu,jeszcze końca nie widać,a im więcej sprzątam,to mam wrażenie że robi si e większy pierdzielnik....może tak faktycznie na tej kanapie zalegnąć? :)))
OdpowiedzUsuńU mnie podobnie.. tylko, że dzieci troje .. i to nie takich dużych przecież.. a malowanie całego domu sobie wymyśliłam i teraz przewijam się po tym moim domu.. z pozdejmowanymi ramami ze ścian.. kartony wszędzie.. a u córki mojej najstarszej (10 lat) to taki porządek w pokoju, że lepiej nie mówić! dosłownie słów brak! No więc najpierw wysprzątać musimy a potem dopiero malować ... i tak to ze mną zawsze jest ;-) zawsze znajdę coś by cała rodzina się nie nudziła ;-) Filiżanka piękna i zdjęcie prześliczne też :-)
OdpowiedzUsuńHe he współczuje bo coś wiem o remontach wprawdzie nie potrafiłam przeforsowac pomalowania łóżka piętrowego na biało ani inny kolor , to i tak duzo zostało zrobione... na mnie kawa tez nie zawsze działa pobudzająco , ale tez lubie pić w ładnej oprawie , pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJa już to przerabiałam na szczęście i teraz już mogę się cieszyć widokiem świeżych i czyściutkich ścian :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia i wytrwałości w ogarnianiu domku :)
OdpowiedzUsuńMiłego dnia!
Uleńko a wszystko, no może prawie wszystko o czym piszesz jest przede mną, mobilizacja oczywiście zerowa, zmęczenie totalne a przy tym wszystkim pełnia szczęścia, gdyż jesiennie porządki można zrobić na wiosnę hihih więc jest jeszcze trochę czasu na leniuchowanie ;)... ach chętnie wypiłabym z Tobą kawkę nawet w "odpustowej" filiżance ;), ściskam gorąco ;)!
OdpowiedzUsuńJuż sobie wyobrażam ten sajgon ;) Ale dobrze jest wywrócić od czasu do czasu dom do góry nogami! Zazdroszczę tego pozytywnego chaosu, sama chciałabym się zabrać za dom, a muszę "zabrać się" za komputer!
OdpowiedzUsuńmarta
Uleńko kochana, czy ty jesteś koń pociągowy ? Nie, nie, nie. Więc walnij się na kanapie do góry kołami z tą ulubiona złotą filiżanką, poleż sobie....ach no dobra niech będzie 15 minut.....A potem do roboty. U mnie remont tzn malowanie rozpoczął się w połowie Euro i trwa nadal. Samą górę mąż maaaaaaaaaaaaaaaaaaaaalował 7 tygodni a my w tym czasie slalomem pomiędzy gratami. Przerobiłam w tym czasie góry owoców i warzyw, natyrałam się jak wół, ale pomyśl... wyjmujesz sobie w środku zimy złocisty dżemik z dyni i pomarańczy, w mróz naleweczkę malinową, w niedzielę buraczki.Już za chwilę masz czyściuteńki, piękny dom bez zbędnych gratów - ale satysfakcja - bo to ty zrobiłaś. Dziecię Twoje i 700 kotów leżą sobie błogo i spokojnie, a Ty z nimi. Spokojna, zadowolona, uśmiechnięta z pełną spiżarką. Pozytywnego kopniaka na rozpęd Ci wysyłam bo jeszcze listków tysiące zaraz będziemy grabić, ale wolę to niż 30 metrów i klaustrofobie w bloku. Buziaki . Ila
OdpowiedzUsuńRemonty...ach.Potrafią zmeczyć totalnie, czasem cięzko jest się do nich zabrać. Całe szczęście ,że kiedy się kończą , widok odnowionego domu ,mieszkania daje nam tyle radości. Powodzenia kochana w realizacji Twoich ,Waszych planów i czekam na foty.
OdpowiedzUsuńUlu - trzymaj się dzielnie. Mam nadzieję, że mimo tych licznych obowiązków i zajęć znajdziesz jednak czas na leniuchowanie - podobno praca nie zając:)
OdpowiedzUsuńMmm kawa, w twoim wydaniu tym na foto i słownym wygląda apetycznie. Życzę udanej metamorfozy i cóż można tylko rzec bez pracy nie ma kołaczy ale efekt końcowy powinien dać satysfakcję nie nie? P.S. Moje zdrowie wytrzymuje wariacki styl życia i bycia, przy boku małej beksie, która niedługo skończy 3 miesiące a to prawdziwy cud. Mam wciąż 100% remisji, tfu, tfu odpukać. Marzę by tak było już zawsze. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń