sobota, 28 lutego 2015

Spóźnione moje nowe rekodzieło i walka o czas na... wszystko.

O tak!  w spóźnianiu się to ja powinnam pierwsze podium nieustająco zajmować i codziennie nowy tort dostawać, miałabym ich pokaźną kolekcję, tyłek by mój przerósł niejedną futrynę, a mistrzostwo świata trzymałabym bezustannie o ile nie dozgonnie ;))
Ale, skoro naobiecywałam, że pokończę to co zaczęłam, te
 41 RZECZY  NIEDOKOŃCZONYCH
to kończę, musiałam nieco przeorganizować sobie życie, inaczej nigdy bym nie dała rady, nieraz trochę egoizmu wobec tego co niekonieczne, a co za tym idzie  - mniej kasy w kieszeni - jednak - dobrze robi,  bo satysfakcja, z robienia czegoś innego, uczenia się czegoś nowego i kończenia rzeczy zaczętych jest  cenniejsze , milsze dla duszy i samego samopoczucia, że jednak się da.
Ciągłe kombinowanie i  wymyślanie powodów dla których "się nie da" jest mocno dołujące.

A jako, że ja z tych co zawsze za dużo tych srok za ogon chcą trzymać, to sama sobie powiedziałam stop, wszak jak stoi  w tym powiedzeniu

 "jeśli robisz coś tak samo przez dłuższy czas, to znak, że nie idziesz do przodu"...

 Coś w tym jest, co prawda moje "nowe"  trwa  tak na 100% od zaledwie tygodnia, ale jest, zostało zaakceptowane przez otoczenie i tylko moja w tym głowa by czegoś teraz nie zawalić i utrzymać samą siebie w ryzach, nie dać się wrobić w coś czemu znowu nie podołam, albo znowu z czymś się spóźnię.
Wszystkich nie uszczęśliwię, a jak czegoś nie zrobię jak powinnam to zwyczajnie  stracę do siebie szacunek.

a oto pierwszy z zakończonych :
SZALIK 
 tak tak, wiosna za pasem ptaki drą się za oknem, trawa rośnie, kwiaty wyłażą mi z ziemi 

a o !



ja szalik skończyłam, żaden to powód do dumy,  jedynie taki, że  wreszcie skończyłam, cieszy , a najbardziej Julkę ;))



Kolejna rzecz to obrazek, z misiem, tak tak, dziecię, dla którego powstał, kończy już kolejny roczek, a ja...
 no cóż, szkoda słów... ale wreszcie jest już we właściwych małych rączkach ;))



Jest jeszcze jedna rzecz, ale musi najpierw dolecieć do właścicielki
to wtedy wam pokażę :)

Wreszcie też doczekałam się na przesyłkę z DKMS, już odesłana - z moim genotypem, czyli mam szansę może kiedyś, jak  Bóg da, zostać dawcą szpiku, może... i oby.
 I Was zachęcam do wpisania się do bazy dawców, to tylko chwila na wypełnienie ankiety w internecie i wysłanie potem przesyłki do nich, bo tak naprawdę każdy może pomóc, a im więcej dawców w bazie tym większe szanse na znalezienie tego właściwego ;)

Na koniec coś smakowitego dla łasuchów na diecie bezglutenowej, na której,  jak wiecie jesteśmy ze Ślubnym z  wyboru, 
ciastko bez żadnej mąki, mało słodkie , ale to już moja modyfikacja pierwotnego  przepisu,  a i tak jest  przepyszne. Piekłam na ostatki, teraz dopiero pojawi się we Wielkanoc.
Przepis znajdziecie TU
 moja modyfikacja -  to zmniejszenie o ponad połowę ilości cukru.
  

 Oczywiście pozostała rodzina - czyli dzieci - doczekały się po ponad dwóch latach, pokaźniej porcji faworków,  to jednak  dziwne uczucie napiec ich całą górę i nie jeść ;)) / zjadłam jednego bez puderku/
Zdecydowanie jednak ta waga, która ciągle spada w dół daje mocną motywację,  by sobie nie upudrować pyska ich zniewalającym smakiem ;))))





To już Was nie torturuję  słodkościami i pędzę do kolejnych niedokończonych spraw. 

Moc pozdrowień, podziękowań za pamięć i komentarze :)

♥ 


20 komentarzy:

  1. Piękny ten szalik!Jak znajdziesz chwilę napisz proszę ile oczek trzeba nabrać, ile motków itd.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)) włóczka Alpine Yarn Art, kolor 336, drutki nr 9, oczek 30 plus 2 brzegowe, 3 motki włóczki ;)
      uściski!

      Usuń
  2. Szal SUPER!!! Kiedyś (dawne czasy, nawet bardzo dawne) robiłam na drutach. Obecnie bym musiała chyba od początku wszystkiego się uczyć.
    Podziwiam silną wolę według słodkości, Ja jakoś im starsza - tym bardziej sobie pobłażam... Ba! I dlategorobi się ze mnie taka rozrośnięta foka... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja miałam 17 lat przerwy, ale jak zaczęłam ponownie, okazało się, że to jak z jazdą na rowerze, nie zapomina się, wystarczy tylko kilka małych prób i potem idzie gładko ;), a co do słodyczy, wiesz wola tu u nas odgrywa znikomą role, raczej górę bierze rozsadek i strach przed utratą zdrowia w razie powrotu do starych nawyków ;)), ratujemy się dobrymi "niesłodkimi" drobiazgami ;)
      serdeczności!

      Usuń
    2. Piękna dziewczyna w fajnym szaliku calusy z Kołobrzegu

      Usuń
  3. Zauroczył mnie ten haftowany obrazek. No ja to bym nawet nie próbowała takie cudo zrobić.Mówią że jestem cierpliwa ale nie aż tak :-). ja walczę z moimi słodkościami i na razie to obywam się bez nich tylko co z tego skoro obiad jem o 22 -ej ( 12 godzin w pracy a coś ciepłego muszę zjeść w ciągu dnia jeżeli 22 to jeszcze dzień :-)). Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ula, teraz to już masz z górki :) Piękności poczyniłaś! A te w zakładce "moje szycie" powaliły mnie na pysk! Podziwiam za chęć niesienia pomocy innym - wspaniały gest! Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ulenko, trzymam kciuki za podokanczanie wszystkiego, co masz zaplanowane i za trzymanie sie diety, bo u mnie to roznie bywa i z jednym i z drugim, ale takie wpisy jak Twoje bardzo motywuja:) Szal boski , obrazeczek uroczy :) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Szal cudo i ten obrazek z misiem-dobrze,że skończyłaś,bo cieszy oczy:)))

    OdpowiedzUsuń
  7. Ula szal przeuroczy. Takich dodatków nigdy za wiele...

    OdpowiedzUsuń
  8. Masz piekne corki , tak mi zal , ze mam tylko jedna, juz jest za pozno, 44 lata. Szczesliwaś ty )). czytelniczka

    OdpowiedzUsuń
  9. NO widzisz jak Ci dobrze idzie :) nie marudź Ula, tylko działaj dalej bo dobrze Ci wychodzi :D
    Uściski :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej Ulcia szalik jest przepiękny,hafcik sympatyczny a te słodkości to aż mi ślinka pociekła;)Muszę się wziąć za te chruściki;)
    Pozdrawiam serdecznie;)Magda

    OdpowiedzUsuń
  11. Szal-rewelacyjny.Misio jest słodki :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Szal cudo,a i hafcik uroczy! Dzięki za przepis :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Piękny szal i słodki misiu. Ja już w bazie dawców szpiku kostnego jestem od roku i z niecierpliwością wyczekuję na telefon... ;) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. Witaj!:) Odpisałam na twojego maila!

    OdpowiedzUsuń
  15. O, to ja tak mam od pewnego czasu, zaczynam, zaczynam i nie kończę ... kupuję rzeczy do przerobienia i sporo sobie poczekają ale jak tu nie kupić przecież tego szukałam i raz dwa zrobię ... och, jakie to męczące ...
    Szal cudny i modelka piękna :-)
    Pozdrówka cieplutkie!

    OdpowiedzUsuń
  16. Zainspirowałaś mnie tym kończeniem rzeczy niedokończonych. Też muszę sobie zrobić takie postanowienie :)
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń

Miło mi będzie jak zostawisz swój komentarz :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...