Trzeba coś naskrobać w tym ostatnim dniu pierwszego miesiąca 2016, żeby jakoś normę wyrobić, bo znowu skończę na 15 postach przez cały rok... i wstyd będzie.
Kochani, jak powiedziałam, tak zrobiłam, zaczęło się u nas w domu wielkie wyrzucanie, przyznam, że zaczyna mi się to coraz bardziej podobać. Wyrzucam oczywiście rzeczy nie nadające się do użytku, te nadające się do użytku , ale mało atrakcyjne sprzedażowo idą do Caritas, pozostałe powoli będą sprzedawane.
Na pierwszy ogień poszła kuchnia, - czyli miejsce w którym spędzamy sporo czasu.
Ilość nieprzydatnych przedmiotów przekroczyła moje najśmielsze wyobrażenie, przeklinałam z każda chwilą i narastającym bólem kręgosłupa swoje zbieractwo i niechęć do systematyczności jeśli chodzi o pozbywanie się przedmiotów...
Razem z Łucja opróżniłyśmy kuchnię i schowek, łącznie ze sprzątaniem, montowaniem nowych półek zajęło nam to ponad 4 dni.
Warto było, bo moja pojemność płuc jeśli chodzi o oddychanie w tak usprawnionej porządkami przestrzeni, wzrosła znacznie, jeśli tak dalej pójdzie, będzie to najbardziej dotleniony rok w moim życiu :)
Rodzina nieco protestuje, ciągle się dopytują gdzie co jest, ponieważ zmiany lokacyjne produktów i przedmiotów są dość znaczne, nic to przywykną za jakiś czas a potem docenią, na dokładkę jest pozytywny aspekt tych działań, za każdym razem sprzątają po sobie:)
Pewnie chcielibyście jakieś foty z tych przemian, ale to nie tym razem, siły nie miałam ich robić.
W każdym razie ten bajzel za kotem z instagramowego zdjęcia jest obecnie już wspomnieniem ;)
akcenty świąteczne już prawie pochowane, młode koty w tym roku doszczętnie nam zaorały choinkę :)
pora wrócić do codziennych akcentów :)
i na koniec trochę zimowych
i nasz zaokienny - winterwonderland :) obecnie tylko wspomnienie...
i double selfie ;) z zimowego spacerku
uf udało się, 23.58
czyli jeszcze styczeń :)
czyli jeszcze styczeń :)
:))
Podziwiam determinację Twoją i odgracanie ( ja to tak nazywam :-)) . Moje szafy pękają w szwach bo chcę jakoś zakamuflować moje zbieractwo i gromadzenie rzeczy " to się może przydać".Powodzenia i pozdrawiam :-).
OdpowiedzUsuńTak, to jest odgracanie ;) z jakimiś tam typami odgracań już nie raz zaczynałam, bo obecnie, jakbym tego nie robiła, to byłoby ze mną słabo... bo jestem zbieraczem wszelakich przydasi :), ale kiedyś trzeba było powiedzieć sobie stop i jednak przewietrzyć kąty , bo tak jak mówię, zaczęła mnie dusić ilość niemożność zapanowania nad ciągle odradzającym się jak feniks z popiołów... bałaganem.
Usuńserdeczności!
Ktoś Ci kradnie czekoladę;) Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńO tak, koteś jak najbardziej jej pilnuje z miną właściciela tejże :)
Usuńuściski!
Wstrzeliłaś się w styczeń w ostatniej chwili! :)
OdpowiedzUsuńTo ja Ci życzę, byś w tym roku mogła odetchnąć pełną piersią!
POzdrawiam
O tak, ostatnie porządki mnie mocno wyczerpały, ale jak mam tak, ze jak się zawezmę, to koniec, i się zawzięłam:, to też moja jakaś tam wprawka, na drodze do owej systematyczności, która u mnie kuleje mocno na wielu frontach, a ten rok przynosi nam wiele zmian, wiec kto wie :)
Usuńserdeczności!
Tak mocno dotleniona to będziesz energiczna babka : ) Ja przymierzam się do gruntownych porządków w piwnicy, oj będzie się działo. Zdjęcia jak zawsze piękne. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMam taką nadzieję;) piwnicy nie mam, ale mam garaż i strych, a to też jest spora sprawa:) póki co wkroczyłam po 4 dniach do salonu, który też wymaga odgracenia.
Usuńpozdrawiam!
Udało się w ostatniej chwili, odpocznij nabierz sił, a my zatem czekam na zdjęcia;)
OdpowiedzUsuńPozdrowionka :D
Nie mam czasu na odpoczynek, teraz jest praca, bo skoro zaczęte, to trzeba skończyć ;)potem trening systematyczności i dopiero odpoczynek ;)
UsuńOt mam marzenie i je muszę spełnić, skoro innym się udaje to i mnie musi ;) zdjęcia na pewno będą :)
pozdrawiam!
Podziwiam za stanowczość w pozbywaniu się nie potrzebnych rzeczy :))U mnie strych i kuchnia letnia woła o pomstę do nieba :( zagracone na maksa:(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Wiesz, kiedyś trzeba, i tak zwlekałam za długo, co poskutkowało przedłużającym się dyskomfortem psychicznym i niemożnością opanowania chaosu. nawet jeśli wmawiałam sobie, że jest inaczej to z tyłu głowy, gdzieś tam miałam te wszystkie niepotrzebne rzeczy ;)
Usuńpozdrawiam!
:) chyba nie kradnie ale pilnuje tej czekolady
OdpowiedzUsuńhihi
Jak najbardziej pilnuje ;)
Usuńpozdrawiam!
Ja nie cierpię zbędnych rzeczy, sprzątam systematycznie, usuwam, co nieprzydatne, robię to regularnie, a mimo to, pod koniec roku patrzę zdumiona na nową stertę :D Nie mam pojęcia jak to się dzieje, naprawdę. Trochę rozbawił mnie Twój wpis o zapchanej kuchni, świetnie rozumiem :) Chyba każda z nas tak ma :) selfie super, miło Was widzieć, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTez tak planuje, systematyczność, ale na razie mam sporo do nauczenia w tej dziedzinie ;)więc na razie generalne, a potem systematyczne :)
Usuńserdeczności!
Wiem, że to nie moja kuchnia ale cieszę się z tych porządków jakby była moja :):):)
OdpowiedzUsuńA miło mi, wiesz, mi tez sprawia przyjemność, kiedy ktoś sobie coś tam urobi w domku i się pochwali, to mi daje do myślenia i mocno motywuje:)
Usuńuściski!
Też sobie obiecuję ciągle takie gruntowne odgruzowanie,ale co wezmę do ręki to mi się szkoda tego pozbywać,albo nie wiem czy tez tak masz ,ale jak coś wyrzucę to zaraz na następny dzień by się przydało:)
OdpowiedzUsuńA różnie to bywało z tym wyrzucaniem, dlatego miałam ciągły bajzel, obecnie przekonałam się, ze nieraz nie można mieć sentymentu do czegoż co latami zalega nieużywane,albo jest używane mocno sporadycznie, a ta chwilowa potrzeba następnego dnia dzieje się w naszej głowie :) - lepiej o niej zapomnieć :)
Usuńuściski!
Mam takie postanowienie, że za każdym razem gdy wnoszę coś kolejnego na strych, to coś z niego znoszę i wyrzucam.Zawsze jest coś, choćby pudełko po sprzęcie elektronicznym nie wiadomo po co trzymane. A i tak obrastamy w graty;) Pora pójść za Twoim przykładem i zrobić odgruzowanie hurtowo. Pozdrawiam Cię serdecznie:)
OdpowiedzUsuń:)) a widzisz o tym nie pomyślałam, że tak można, więc dołączę Twój pomysł do swoich działań, bo strych co prawda zostawiam na koniec, ale czemu mu nie dopomóc w tzw.międzyczasie :)
Usuńuściski!
:)))))Ulciu bardzo mnie motywuje te twoje porządkowanie...nabieram apetytu!!!!!....
OdpowiedzUsuńO cieszy mnie to bardzo ;) bo ja sama wiem, jak trudno się zabrać do takich zmian, mnie one bardzo i cieszą i motywują do dalszych działań, które powoli ale wdrażam w życie w kolejnych pomieszczeniach ;)
UsuńQurko do dzieła ;)
buziaki!
Ale kota z kuchni sprzedać chyba nie zamierzasz?? ;-)))
OdpowiedzUsuńJa też wiele przeorganizowałam i właśnie piszę posta o mojej pracowni... z domu wyrzucałam do komórki i... chyba nadszedł czas aby tam w końcu wejść i posprzątać...
ps... Ulcia... podeślij mi na hesseth@o2.pl swój adres mam dla Ciebie mały walentynkowy upominek ;-)))
Nie , nie zamierzam i nie mam szans, jak jeden pójdzie to przyjdzie kolejny, stół w kuchni bywa zajęty często przez koty, wiec jest najczęściej mytym meblem w domu ;) a co do odgracania, to i komórki nieraz tego wymagają bo potrafią swoja zawartością przywalić swego właściciela ;)
UsuńBUZIAKI!
Zapraszam do... mojej pracowni ;-)))
OdpowiedzUsuńhttp://catarina-brujita.blogspot.com/2016/02/moja-pracownia-tu-dzieja-sie-cuda.html
Byłam, widziałam, napisałam :)
Usuńjesteś niesamowita ;)
♥
Pozdrawiam Uleńko i życzę wytrwałości w odwracaniu. Ja staram sie juz nic niż zagrażać czyli nie kupować, bo pare porażek mam na koncie i budżet ucierpiał.
OdpowiedzUsuńa witam ;), tak zdecydowanie wytrwałość jest tym przymiotem, który odgrywa w tej batalii wielką rolę, jak nie najważniejsza ;), też się od dawna powstrzymuję od kupowania, bo nie mam miejsca na trzymanie i nawet mi się udaje, jedyny brak powstrzymywania mam obecnie w kwestii swojego nowego hobby czyli scrapu :)
Usuńuściski!
Podziwiam! Ja do kuchni jeszcze nie dojrzałam, ale za to systematycznie pozbywam się ubrań i butów. Takie porządki zdecydowanie poprawiają samopoczucie :D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie i dziękuję za odwiedziny :)
:)) to pierwsza rzecz, którą zrobiłam - kuchnia - bo była najbardziej zagracona i nie do opanowania ;) ubrania i buty tez wywalam systematycznie,a że idzie wiosna, wiec tym bardziej potrzebuje powiewu świeżości ;)
Usuńbuziaki!
To teraz czekam na efekty! Dowody w postaci zdjęć mile widziane... ;)
OdpowiedzUsuńJa od ponad miesiąca walczę z pokojem po moim Najstarszym synu, który się "prawie" już wyprowadził. Ma tam zamieszkać Najmłodszy. Dlaczego tyle czasu? Bo Najstarszy pozostawił tam kupę swoich rzeczy jeszcze, które zamierza zabrać w przyszłości bardzo nieokreślonej. Nowe meble już tam zamontowałam i... nie mam się jak ruszyć dalej bo wszędzie leżą jeszcze sterty Timowych klamorów, wymieszane (częściowo) z Joshua zabawkami, książkami... Masakra!