Jako, że nijak dzisiaj wena mi nie doskwiera :), to może podam Wam kilka propozycji do ewentualnego zgłębienia.
Pierwsza niechże będzie filmowa
to moja perełka, mogę ciągle i na okrągło oglądać, podziwiać, i delektować się każdym szczegółem
dźwiękiem (wspaniała muzyka) grą aktorska, przekazem i całością na koniec.
film godny polecenia,
wart każdej uwagi,
ciepły,
wesoły,
smutny,
głęboki,
piękny
silny
z przekazem
tym najważniejszym
kiedy główny bohater mówi swojemu małemu synowi
"Nigdy nie pozwól by ktokolwiek powiedział ci, że czegoś w życiu nie możesz"
http://www.filmweb.pl/W.Pogoni.Za.Szczesciem/posters |
I to jest najprawdziwsza prawda, miałam i ja w życiu epizody niewesołe, kiedy wmawiano mi, że się nie nadaję, nie poradzę, nie potrafię, bo słaba, bo chorowita, bo mało zdolna, nieśmiała, bo to i owo, a ja.... nie próbowałam, bo wierzyłam tym, którzy mi to mówili... bliskim...nauczycielom, lekarzom.
Mój błąd, że nie sprawdziłam dostatecznie wcześnie, tak bardzo przestałam w siebie wierzyć, potem okazało się, że umiem, mogę, potrafię, ale sama musiałam to sobie powiedzieć, spróbować, a że wiele lat za późno... to już trudno, wiem jedno jak mi teraz ktoś opowiada, że czegoś nie potrafi, pierwsze co robię, to mówię że to bzdura,
skąd może wiedzieć, skoro nie próbował;).
Doskonałym tego przykladem jest moja najstarsza córka Julia.
Kiedyś poszła na studia na projektowanie odzieży, tam jak wiadomo sporo się rysuje, ona, mówi, że nie potrafi, po czym okazało się , że jednak potrafi i to całkiem nieźle
tylko o tym nie wiedziała ;)
Coś jak w słynnej wymianie zdań.
- czy umie pan grać na pianinie?
- nie wiem, nigdy nie próbowałem ;)
........
To może teraz książka
nietypowa, historyczna
burząca piedestały i ukazująca nieobiegowe i nieupięknione prawdy i fakty
"Intelektualiści"
Paula Johnsona
angielskiego badacza i historyka.
Pisze on bardzo sprawnie o "wielkich" tego świata i dobrze się go czyta, bo żeby komuś przekazać nie łatwą wiedzę, potrzebne jest
bystre pióro i sprawny intelekt, który umie w prosty sposób
nam maluczkim owe rzeczy przedstawić
polecam, warto, są też inne jego pozycje godne uwagi, jak "Bohaterowie" , "Historia Chrześcijan", "Historia Anglików", "Historia Żydów", Odzyskanie wolności", 'Twórcy", "Jezus".
To może teraz z innej beczki, blog, ale taki inny niż wszystkie
ja z niego czerpię garściami, to co wydaje mi się sensowne i zgadza się z moim pojmowaniem rzeczy, gdyż za stara jestem by wszystko kupować jak leci ;)
http://www.pepsieliot.com |
na pierwszy ogień mogę polecić wam wpis o suplementowaniu witaminą D3+K2
bo wiele osób nie ma pojęcia, jak jest to ważne i że większość naszych chorób i niedomagań bierze się z braku tychże witamin , a w naszej strefie klimatycznej praktycznie każdy ma niedobór, i tam jest doskonale opisane dlaczego komu i po co jest ów cudotwórczy zestaw potrzebny :)
Skąd wiem, że mamy niedobór, bo lekarz mi powiedział, na moje dictum, że proszę o skierowanie na badanie poziomu D3 powiedział, że nie ma po co robić, bo każdy ma niedobór a badanie kosztuje około 90 zł to nie warto kasy wydawać... także tego:)
Dla pewności mój wielgachny mąż przyjmuje dawkę 5000 IU chociaż dałby rade i
10 000, a ja połowę tego czyli 2500 IU na dobę.
Polecam poczytać, rozważyć i przestać wierzyć bredniom jakie wygadują w gabinetach leśne dziadki, bo czasy się zmieniają, warunki i ludzie też, że o chorobach nie wspomnę, żarcie jest słabe, piramida żywieniowa nic nie warta, bo teraz jest odwrotnie niż było ;) wiec warto jednak zejść z utartych szlaków i szukać ratunku dla siebie jak zdrowie podupada nie tylko w konwencjonalnych metodach ;)
Te trzy polecajki "polecam" pod Waszą łaskawą rozwagę, jak znacie to wspaniale, a jak nie to namawiam szczerze :)
Na koniec jak zawsze zdjęcia, jakaś bezczasowa jestem to i focę co tam mi się nawinie przypadkiem, bo robota się na głowę spiętrzyła i ogarnąć wszystkiego na raz nie idzie.
10.02.2017
041/365
Cienie
11.02.2017
042/365
Kot Eustachy strażnik tylnego ogniska ;)
Jakby się kto zastanawiał o co chodzi, a o cień... widzę tu wejście do jakiegoś domu...
Mocno Was ściskam, dziękuję za pozytywny odbiór moich pisadeł
i do następnego !
♥
Za polecanki bardzo dziękuje. Chętnie skorzystam, zwłaszcza, że nie znam ani filmu, ani książki.
OdpowiedzUsuńBloga zresztą też nie, zaraz lecę zajrzeć.
Fotki urzekły mnie jak zawsze. Mój faworyt to pieniek brzozowy (ach jak ja te brzozy kocham;-)
Duuużo uśmiechu na niedzielę życzę.
Brzózek mam więcej kochana, mam takie 2-3 sztuki fotografuję je co najmniej ze 4-5 razy w miesiącu, bo one są takie cudne, mam zamiar stworzyc tylko brzozowe fotki na 4 pory roku w rozmaitych porach dnia ;)
Usuńbuziaki!
Powiem szczerze, że bardzo zainteresowałam się tym filmem.... Będę musiała luknąć, czy mam go w Amazon prime.... Fotki z kotami wymiatają! Ile masz tych czworonogów?
OdpowiedzUsuńFilm koniecznie, a kotów jak napisane w moim "o mnie" 14 sztuk moja miła ;)
Usuń12 panienek i 2 chłopaków - bez jajek jakbyś pytała a panienki wypatroszone ;)
ekhm...
Szczena mi opadła, właśnie ją zbieram.... ;)
UsuńTo dobrze, że zbierasz bo jak wpadnie znowu Kartoffelmann to jak bez szczęki będziesz wyglądała, odkocha się chłop i co? ;))))
UsuńFilm chyba widziałam ( bo ja dużo oglądam :-)). Chcieć to móc a przynajmniej trzeba spróbować. Ja podjęłam decyzję i remoncik malutki zaczęłam pełna nerwów i strachu czy dam radę bo czterech kółek brak, a i kogoś do pomocy też brak :-( ale pan majster ( dobrze że są tacy pozytywnie nastawieni ludzie ) uspokoił po co się denerwować, są rzeczy ważniejsze niż paczka przywieziona pobitych płytek. Więc wzięłam byka za rogi i walczę :-). Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńA pewnie;), taki majster to skarb, bo przeważnie to oni głównie straszą, by móc ugrać trochę kasy górką ;), moja siostra też sama wyremontowała z pomocą dobrych ludzi, ale 4 kółka miała, wiec powodzenia życzę i tego dobrego majstra się trzymaj ;) !!
Usuńserdeczności!
o tak, człowiek może bardzo wiele, (prawie) wszystkiego może się nauczyć, kwestia chęci i wytrwałości:) nie można się poddawać, zanim się zacznie! niestety, już od czasów wczesnoszkolnych dzieci słyszą, że to czy tamto jest trudne, skomplikowane, więc szkoda ich energii, że talentu nie mają, z tego czy tamtego są kiepskie ;/ sama pomagałam w lekcjach pewnej dziewczynce (z podstawówki), która dostawała kiepskie oceny z angielskiego. Szanowna pani nauczycielka dziecku powtarzała, że nie ma głowy do języków (nie wiem, może swoją bezradność pedagogiczną w ten sposób usprawiedliwiała), więc i dziecko do mnie mówi, że ono do języków obcych talentów nie ma i nie umie i tyle. i co się okazało, trochę uwagi dziecku poświęciłam (żadna w tym moja zasługa, tyle po prostu wystarczyło zrobić) i się dziecko na piątki potrafiło nauczyć (wiadomo, że nie o oceny chodzi ;) ). Dziewczynka się mocno zdziwiła, że jednak umie się tego nieszczęsnego angielskiego nauczyć:) a przecież nauczycielka mówiła, że nie.
OdpowiedzUsuńKsiążka mnie zaintrygowała, odnotowuję tytuł:) zdjęcia piękne, a koty wspaniałe!
No właśnie, mojej córce, wspomnianej Julii pan od polskiego 4 lata powtarzał "dziewczynko ty u mnie matury nie zdasz" i paluszkiem kiwał, Julia maturę zdała, z polskiego na dokładkę jako jedna z 4 najlepszych w klasie... więc kurde, pies trącał tych wszystkich zniechęcaczy, to takie szkodliwe, wmawianie komuś , że jest do bani.zastanawiam się, czy tacy ludzie nie leczą aby swoich kompleksów kosztem innych? Piękny komentarz, dziękuję Ci bardzo bo to potwierdza moją teorię która mam od dziecka niemalże ;)
Usuńuściski!
U ciebie zawsze mozna znalezc jakies inspiracje:) zdjecia cudne, szczegolnie to z drewnem i bluszczem, uwielbiam takie widoki:) Pozdrawiam i zycze milej niedzieli:)
OdpowiedzUsuńKochana, miło mi bardzo, lata całe Was zaniedbywałam, to muszę nadrobić ;)
Usuńuściski!
T pytanie o grę na pianinie - świetne! Muszę zapamiętać. :)
OdpowiedzUsuńA film obejrzę chętnie, z dziećmi! ;)
Też biorę wit. D3 - zrobiłam sobie jakiś już czas temu to badanie, norma jest od 34, choć lekarze często są zgodni, że właściwie, to nie powinno spadać poniżej 50 jednostek, a ja miałam... 8! W naszym klimacie suplementacja tą witaminą powinna być stała, bo ileż my tego słońca jesteśmy w stanie nałapać. Gdy się opalamy (tzn. całe ciało wystawiamy na słońce), to jesteśmy wysmarowani filtrami, więc wit. D3 się nie aktywizuje, a te odsłonięte przedramiona i łydki, to niestety za mało. Tylko przy takiej dawce niech mąż sprawdzi za jakiś czas poziom wit. D3, bo jej namiar też jest groźny.
Buziole
:)) może tez być trąbka ;) A to i dobrze, że bierzesz, tylko koniecznie z K2 żeby się nie przewapnić, wiesz, żże mojej koleżanki brat był chory na raka, poziom D miał zero i nikt mu nie zalecał suplementowania ... szkoda słów, o męża się nie martwię, wazy 120 więc nie przedawkuje zwłaszcza zimą ;) koło kwietnia idziemy na badanie ;)
UsuńTo już wiem jak dziś spędzimy wieczór:) Film zapowiada się fajnie więc na pewno go obejrzymy-dziękuję za polecenie:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
A miło mi, będziecie prawdopodobnie zachwyceni:)
Usuńuściski!
Film jest od jakiegoś czasu na mojej liście "do obejrzenia", szkoda tylko, że lista coraz dłuższa a czas nie gumka, nijak nie da się rozciągnąć. Zwłaszcza ten wolny.
OdpowiedzUsuńZ własnej przeszłości powyciągałam kilka wspomnień o ludziach, którzy jednym komentarzem w stylu "to nie dla Ciebie", "po co ci to" albo wreszcie "nie dasz rady" zatrzymali we mnie na długie lata potrzebę próbowania ... bo po co, skoro ktoś starszy, mądrzejszy powiedział, że nie dam rady. Po wielu latach odważyłam się próbować tego, co pociągało mnie wówczas. I co się okazało? Że dam radę, że potrafię i że to jak najbardziej dla mnie. szkoda tylko, że straciłam -dzieści lat na to, by te wszystkie umiejętności praktykować. Teraz jest zbyt mało czasu, by to, co jak się okazało umiem i co jeszcze daje mi radość praktykować na poważnie. Za mało czasu na nabranie doświadczenia każe pozostać na etapie amatorskiej zabawy. A mogło stać się sposobem na życie, gdyby nie jedno słowo ...
Nic to! Nie ma co biadolić, w końcu i tego mogło nie być.
Miłego tygodnia Ula!
No właśnie, ci "mili" zatrzymywacze i zniechęcacze w naszym życiu, kto ich nie miał na własnej drodze,nadal nie uczą w szkołach tej odwagi, rzucania się na wodę, wiary w siebie, nie wykrywają zdolności, nie podsuwają wartościowych książek, wszystko jest zachowawcze, mierne i bierne. Ale na szczęście czasy inne, internety szerokie, kto szuka to i znajdzie swoja drogę , i nie mów, że za późno, owszem nie jest to wymarzona chwila kiedy człowiek miał więcej siły i werwy, ale jak ja mawiam, lepiej późno niż... bardzo późno ;))))
Usuńuściski!
Wracając do poprzedniego wpisu, mój mąż mówi "nie martw się na zapas, martwić się będziesz jak będzie problem" i to działa! Najważniejsze jest poczucie własnej wartości! Damy radę ;)). Buziaki!
OdpowiedzUsuńA pewnie :) to zamartwianie się jest mocno wstrzymujące bieg rzeczy... też to ostatnio przećwiczyłam, i powiem Ci , że jestem mocno zdumiona, bo jak odpuściłam negatywną energię i przeszłam do działania, to nagle pojawiły się nowe możliwości,które trochę problem rozwiązały ;)
Usuńserdeczności!
Możliwości w Tobie i potencjał ogromny tkwi.Odzwierciedleniem tegoż posty Twoje.{czyt.to nie lizustwo}"wena z każdym wpisem.Film widziałam już ....już nawet nie pamiętam ile razy,wart tego!!Fota dla zastanawiających się:Tajemnicze to wejście-i tu możemy dać się ponieść naszym myślom... no i to zamglenie{przypadak?} A ja mogę,wszystko mogę...skoro inni mogą ja też mogę i nie będę dopuszczać do siebie słów innych.że nie mogę...dziękuję Alicja
OdpowiedzUsuńTak, ten film to ja cykliczne oglądam, co ciekawe, zawsze w nim wypatrzeć coś czego wcześniej nie widziałam ;) ale to u mnie normalne, bo ja oglądam film i robię jeszcze coś i umyka mi w szczegółach, ale dzięki temu, ze włączam go enty raz nie mam problemu z postrzeganiem go co i raz na nowo ;). Miło mi bardzo, ze coś tam ciekawego czerpiesz z tej mojej pisaniny,jeśli tylko się przydaje to bardzo się cieszę :) A co do myśli, tak, ustawianie swojego ego w kącie daje fajne efekty ;)
UsuńUśmiechnęłam się na widok ostatniego zdjęcia. Wojtek roznamiętniony w gumowych gadżetach przyczepia je wszędzie. Podnoszę klapę sedesowa a tam... ;)
OdpowiedzUsuńMiłego dnia
te za zdjęciu już są w rękach zbieracza nałogowego, czyli mojej siostrzenicy, ale kieliszek zapełnia się następnymi :) deska sedesowa jest doskonałym przylepcem na te zabawki ;)
Usuńuściski!
Z ogromną przyjemnością poczytałam Twoje ostatnie posty, na myślenie muszę mieć trochę czasu, ale cieszę się, że poznałam winowajcę wszystkiego co mi się nie udało i wiem teraz kogo mam oszukiwać i kogo nie za bardzo słuchać. Bardzo pozytywnie odbieram Twoje pisanie, aż mi się uśmiechać zachciało. Wbrew wszystkim hamowaczom próbuję swoich sił w wielu nieznanych dziedzinach i bardzo to dobrze mi robi.
OdpowiedzUsuńNa witaminki zwrócę uwagę. Pozdrawiam.:)
Otóż to, ja ponad rok uczyłam się tego ale dopiero teraz widzę efekty, więc, u mnie to trwało, ciężko jest walczyć z tak potężnym przeciwnikiem jakim jest mózg, ale udało się, na razie spasował i nie miesza mi w głowie tak jak kiedyś ;)teraz mam kolejna walkę, muszę się wziąć za ćwiczenia a on nie chce, wiec sobie walczymy od tygodnia, liczę znowu na swoje spektakularne zwycięstwo ;). Wczoraj np musiałam pokonać w sobie irracjonalną niechęć do spotykania się z ludźmi, no jak wiadomo, jestem samotnikiem, tłumy powyżej 3 osób mnie mocno detonują, udało się nawet byłam zadowolona, chociaż nie obeszło się bez gafy, bo nie poznałam blogowej koleżanki ;) no przypał mocny, ale po całym dniu, chociaż padłam na twarz ze stania prostego, mogę powiedzieć, ze ograniczenie wyłącznie są w naszej głowie, kolejny raz moje ego poszło precz i byłam zadowolona, że spotkałam tyle nowych ludzi i to bardzo miłych ;). Witaminki polecam bardzo ;) i to nie spam, to wyłącznie zdroworozsądkowe podejście, bo Twoje ciało samo mówi czego potrzebuje ;)
Usuńserdeczności!