Niestety, dopadła mnie już przedślubno-weselna szmotanina pały,
czyli zaczynam za lekka myśleć, że nie wyrobię z niczym ;)
Kieckę muszę ekhm poszerzyć...
bo obecnie jestem na umysłowym etapie dopasowywania ubrania do ciała,
a nie ciała do ubrania, nie mam do tego teraz ani chęci ani czasu.
jestem jaka jestem, i na razie tak musi pozostać ;)
To pcham zdjęcia, bo zaraz mnie lipiec zastanie ...
a post już trzeci dzień piszę
a post już trzeci dzień piszę
150/365
30.05.2017
Hortensja
151/365
31.05.2017
Rumianki
152/365
1.06.2017
W każde miejsce kot się dopasuje
153/365
2.06.2017
Morning Light
154/365
3.06.2017
Wszystko pod kontrolą
155/365
4.06.2017
Podlewanie
158/365
7.06.2017
Koteczek
7.06.2017
Koteczek
159/365
8.06.2017
Słoneczny kot
160/365
9.06.2017
Garden flowers
161/365
10.06.2017
Liszki na starej oponie
162/365
11.06.2017
Julia
163/365
12.06.2017
Raindrops
164/365
13.06.2017
Pospało się :)
Kochani, serdeczności ślę
dziękuję za pamięć i odwiedziny i komentarze
Poprawię się po 24 czerwca czyli godzinie zero :)
Oj znam ten urok z rzeczami, które na mnie nie pasują. Teraz pocieszam się, że zwężam sobie rzeczy... ale ciążowe :) Powodzenia kochana. Pozdrawiam cieplutko :)
OdpowiedzUsuńOj, Kochana masz teraz młyn! Ale jaka ulga i szczęście będzie już po. :))
OdpowiedzUsuńJestem jaka jestem - czyli piękna w każdym calu! I tego się trzymaj! :)
Zdjęcia obłędne - te kwiaty, koty i podlewanie!:) Cudne ujęcia.
Czekam na wspaniałe zdjęcia poślubne. :))
Oj nie chcę myśleć jak bym przeżywała ślub skoro komunią ...siostrzeńca kosztowała mnie trochę zawirowań w głowie lekko to nazywając a zmęczenie czuję do dzisiaj. Całe szczęście że wesela się nie zapowiadają :-).Zdjęcie z liszkami to mój faworyt :-).Powodzenia i bezstresowych przygotowań :-).
OdpowiedzUsuńUwielbiam zdanie 'jestem jaka jestem'. Każde zdjęcie jest perfekcyjne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, życzę miłego dnia. :)
Zdjęcia cudne! A śluby dzieci przerabiałam już dwa razy, więc wiem, ile to emocji.Ślub syna - spokój i realizacja zgodnie z planem. Ślub córki... W sukience która sobie sama szyłam po uszyciu i założeniu poszedł zamek, trzy godziny potem zadzwoniła krawcowa robiąca poprawki u Młodej - zepsuła zamek, potem dałam Młodemu woreczek, by włożył skropioną koszulę - okazało się że woreczek był po truskawkach... polecam odplamiacz z rossmana. Dzień przed ślubem okazało się,że papiery do konkordatowego zostały w kawalerce zięcia. Dwie godziny przed ślubem padła opona w samochodzie, którym mieli jechać świadkowie.Po ślubie zgubiliśmy częśc gości jadąc na obiad. Ale nie zapomnieliśmy o wiaderku na kwiaty i koszu na prezenty. Pokoju w sercu życzę.
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoje zdjęcia... Najlepszości Ula :)
OdpowiedzUsuń