Ponownie odwiedziłam swoją rodzinę na wsi i trafiła się nie lada gratka, a mianowicie zbiory pierwszych spadów papierówek i innych jabłek o nieznanej mi nazwie, kwaśnych jak piorun, ale po wysmażeniu, nadających się wyśmienicie na szarlotkę:))
Moja siostra zbierała papierówki, a ja te kwaśne urodziwe jabłuszka :))
Z całego zbioru ugotowałam trzy słoje jabłek na szarlotkę, z obierek z dodatkiem czarnej porzeczki wydobytej z zamrażalnika, urobiły się dwa dzbanki wyśmienitego kompotu, a z pozostałej ilości kompotu i przetartych obierek jeszcze 4 miseczki kisielu. Jak widać nawet obierki są pożyteczne, resztę ich zamroziłam na następny raz, nie wyrzucajcie ich, to naprawdę można wykorzystać do "cna" :))
Tata podrzucił mi też sporo wisienek, niestety nie mam drylownicy, więc drylowałam ręcznie, miałam łapska ja lady Makbet, a kuchnia była cała obryzgana sokiem, ale musiałam wypróbować przepis na
z bloga Kamili, dzisiaj już było trzecie gotowanie, wszystko wygląda nader smakowicie tylko obawiam się, że piątego dnia zabraknie wiśni do tego syropu, bo smak mają o b ł ę d n y :))
kisielek z wiśni też był ma się rozumieć ;)))
normalnie powiało jesienią ;)
OdpowiedzUsuńaż glodna się zrobiłam :P
Eh normalnie steskniłam się za działką teściów! :) juz nam mówili ile to nas ominęło... i na co się jeszcze załapiemy ;)
Pozdrowionka! :) :*
papierówki - uwielbiam a nie jadła kilka lat, musze poszukać. Piękne zdjęcia jak zwykle
OdpowiedzUsuńoj jak smakowicie u Ciebie, uwielbiam szarlotkę, a wiśnie mogę jeść garściami:)
OdpowiedzUsuńWidzę, że zbiory udane. Jabłlka wyglądają tak smakowicie, że na samą myśl o tym kwasku ślinka mi cieknie. Pozdraiwiam!
OdpowiedzUsuńOdkąd odkryłam Twojego bloga wciąż tutaj wracam, żeby podziwiać zdjęcia- są takie piękne i świetliste! Dzisiejsze kolaże są niesamowite- szczególnie ten drugi z jabłkami i kubeczkami- prawdziwy majstersztyk!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Maggie
No prosze,jabluszka wykorzystane do maksimum:) Nic sie nie zmarnowalo;)Pozdrawiam Cie serdecznie
OdpowiedzUsuńJa też smażę papierówki na szarlotkę, dostaję od sąsiadki:) a z wiśniami też się nabawiłam w zeszłym tygodniu bo nie miałam drylownicy, ale wczoraj już zakupiłam:)
OdpowiedzUsuńZdjęcia piękne jak zawsze:)
Pozdrawiam ciepło
Aga
Jak tylko wrócę z wakacji zabieram się za przetwarzanie bo narobiłaś mi okropnego smaka!
OdpowiedzUsuńpozdrowienia ślę,
ps. a ja tak często wyrzucałam obierki, aż mi wstyd....:(
W moim rodzinnym sadzie jest bardzo dużo papierówek, to taki mój smak dzieciństwa:))
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia!
pozdrawiam!
papierówki... jeszcze je trochę pamiętam.. zostały chyba tylko w wiejskich ogrodach
OdpowiedzUsuńuwielbiam slowo papierowka :) od razu kojarzy mi sie z pachnacym latem i dziecinstwem. W obierkach jest cale dobro jablek :) super zewszystko wykorzystalas nic nie moze sie zmarnowac.pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńJednym słowem - bardzo zdrowo - owocowo! Jak mawiają moje dziewczynki :-).
OdpowiedzUsuńNa widok tych soczystych wiśni, aż mi ślinka pociekła, mniammm...:-)
OdpowiedzUsuńoj Uleńko piękne zdjęcia !!! i muszę naładować u Ciebie akumulatorki bo u mnie coś spadek sił nastąpił :( wszystko wygląda i pewnie smakuje zjawiskowo !!!!!!!!!! ściskam bardzo mocno !!!
OdpowiedzUsuńTo własnie uwielbiam w obcowaniu z owocami - barwy, zapachy i sok wyciśnięty do cna:)Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńAle fajnie... A u nas w tym roku niestety nie będzie papierówek :(
OdpowiedzUsuńHmm smakowicie u ciebie się zrobiło :-)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cieplutko
Przetwórstwo owocowe by ula :))
OdpowiedzUsuńCzy załapię się na słoiczek wiśni?? ;)
A tak na powaznie to całość wygląda po prostu tak, że tylko usiąść i jeść :)
Do takiej wiśniowej roboty polecam rękawiczki!!
Buziole!
Dag-eSz- e tam jesienią :))) papieróweczka to najbardziej wakacyjne jabłuszko jakie znam :))
OdpowiedzUsuńw ogóle teraz istne owocowe szaleństwo w ogrodach
a przerabiam sukcesywnie, żeby potem jesienią mieć czas na inne rzeczy :)) ściskam mocno
Balbina -dziękuję za miłe słowa, papierówka to jabłko moje wakacyjne od dzieciństwa :))
Pysiula - to tak jak ja ;)))
Mammamisia - o tak, udane bardzo, ale już mam ochotę na więcej ale na ta wieś za daleko jechać :)
Maggie - lejesz miód na serce, dziękuję Ci za odwiedziny bardzo i cieszę się, że Ci się podobają:))
Leandra, o tak, jak robię kisiel z wiśni tez najpierw obgotowuje pestki z soku po drylowaniu, potem je wyrzucam, dolewam wody, sypię wiśnie, cukier mąkę ziemniaczaną i mam kisielek :))
Bramasole - dziękuję kochana, widzę że ducha nie tracisz i robisz sobie smakowite przetwory :))
Magdalenia - ja to przypadkiem tak wcześnie zaczęłam, ale skoro są to trzeba przerabiać :))
ja tez kiedyś wyrzucałam, a teraz zbieram, nie ma co się wstydzić :)))
Ola-83, Aleksandra - tak, i moje też, ale mam wrażenie, że kiedyś były większe :)
Bree- o tak, zwłaszcza takich wiejskich, z dala od ulic, nie pryskanych, szkoda, żeby się marnowało :)
Majaizgraja, Olga - tak, jak najbardziej, owocowo że aż pachnie w całym domu
Monique - a ładuj do woli kochana, też mam spadek formy, poleżałbym najchętniej z książką ale jak sobie przywiozłam robotę, to muszę robić bo się zmarnuje :))
Nela- jak kroiłam te jabłka, to sok tryskał, wyjątkowo były soczyste :)
just-great-food - szkoda :(, ale inne też dobre na szarlotkę ;)
Skimmia - :))). i było bardzo ;))
Ika- a pewnie, czemu nie, polecą w paczuszce ;))), a ja w rękawiczkach nie umiem :( nic a nic, wszystko mi wtedy z łap leci.
pozdrawiam serdecznie Was i słonecznie ;)))
Ula same pysznosci robisz,a zwlaszcza ten kisielek wlasnej roboty,mniam,mniam.A z tymi obierkami super pomysl!pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńPamietam smak papierowek z babci ogrodu niestety juz nie ma drzewa, ale przypomnialas mi wspanialy smak dziecinstwa.
OdpowiedzUsuńPrzetwory ach palce lizac:)))
Pozdrawiam
Ulu, pysznie i pięknie u Ciebie:) Na jabłka jeszcze chwilę poczekam..., ale limonczello to ja już POWINNAM wstawić, bo od zeszłego roku TYLKO myślę o nim - dziękuję za przypomnienie:)
OdpowiedzUsuńOch... szarlotka z udziałem papierówek, to smak nieporównywalny z niczym innym. Oj, Ula - przez Ciebie jutro biegnę na bazarek po papierówki i cynamon ;)
OdpowiedzUsuńTeraz rzadkością są jabłuszka starych dobrych odmian... teraz to już tylko Championy i Jona-cośtam:-) Gratuluję przetworów! Na Amarence Sciropante też miałam ochotę...zrobiłam troszkę inaczej i o mało nie wyjadłam całego gara wiśni ze słodkiego syropu... Aha, wybrałam MUM-inka jako mojego pomocnika w kuchni!Dzięki!
OdpowiedzUsuńJa przetwory z jabłek pozostawiam na później :) teraz agrest, porzeczki, wiśnie. Zdjęcia mocno owocowe i smakowite :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Ada
Och papierówki, smak dzieciństwa :D ! mniam , zrobiłaś mi smaka kochana ;) aż mi ślinka cieknie. Wszystko wygląda apetycznie.
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do One Lovely Blog Awards, szczegóły u mnie, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńKisiel wiśniowy -nie wpadłam na to!
OdpowiedzUsuńDziś wykorzystam przepis, będziemy mieli osłodzone popołudnie :)
Cześć :)
OdpowiedzUsuńJak tu u ciebie pięknie...Tak radośnie....podobno pisze się że blog to takie "okno na czyjąś duszę", a ja jak zaglądam na Twojego bloga to widzę wspaniałą, pogodną i wesołą kobietkę :)
POZDRAWIAM SERDECZNIE - Ania
Attane - kisielki zawsze własnej roboty, bo te z torebki to sztucznością zalatują ;)), a w zimkę z mrożonych owoców robię ;))
OdpowiedzUsuńAtena - tak każdy te papierówki w dzieciństwie na wakacjach jadł ;))
Ewelajna - tak jak wstawię i zrobię jedno limoncello, już myślę o następnym, ale teraz kolej na pomarańcze ;))
Katta - no i takie świeżo wyprażone prosto na ciasto, pycha :))
Sabik - moje wiśnie dotrwały, ale soku mam więcej niż wiśni tak czy inaczej, ciesze się, że mogłam jakoś pomóc, ot Bosch wytrzymały jest niesłychanie :))
Drobiazgi domowe - jabłka się fuksem trafiły, dlatego powiało jesienią :))), ale na tapecie mam wisienki i porzeczki jak najbardziej ;))
Ineska - tak, to wiele dziewczyn pisze,że to smak dzieciństwa, fajnie, że tak nas dużo z podobnymi wspomnieniami
Smerfetka - dziękuję Ci bardzo :)).
Kamila - z każdych świeżych owoców zrób, nawet z agrestu, są przepyszne ;))
Aleja57 - och, jak u Ciebie romantycznie i ciepło, a że uwielbiam różowy, to zostaje na dłużej, dziękuj, że mnie odwiedziłaś i za przemiłe słowa. dzięki temu wiem że jesteś ;))
Kochane, po stokroć dziękuję, że wpadacie do mnie, ściskam Was bardzo mocno
Ula , zapraszam na mojego bloga, gdzie jest niespodzianka dla ciebie ;)
OdpowiedzUsuńUleńko, ale pysznie i kolorowo u Ciebie:).
OdpowiedzUsuńSłoneczne pozdrowienia:)
Witaj Ulu:) piekne zdjecia:)
OdpowiedzUsuńPapierowki jadlam ostatnio jak mialam 15 lat:(
oj jak ja tesknie za tym owocem,i polska kremowka i chlebkiem!!! Pozdrawiam goraco:))) Asia...
Witam serdecznie.
OdpowiedzUsuńCudowny blog i wspaniałe zdjęcia, ja też u Ciebie zagoszczę na dobre.
Bardzo mi też miło,że zajrzałaś do mnie i napisałaś te ciepłe słowa.
Buziaki serdeczne :)
U nas niestety zadnych zbiorow :-( jak sie chce przetwarzac trzeba kupowac :-( ach jak mi brakuje takiej rodziny na wsi! Ulenko te czerwona jabluszka sa przeurocze, jakie dekoracyjne. Zadziwiajace jakie przetwory ty umiesz robic, ja w tych sprawach dopiero poczatkujaca:-) Sliczne fotki, wszystko wyglada smakowicie!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cieplutko
Syl
Kisielek - koniecznie!
OdpowiedzUsuńPiękne fotki. Jabłka są cudowne i szarlotka mi się dziś marzy.
Buziaki Wielkie :*
Po weekendzie wysyłam cosik do Ciebie. Uśmiejesz się z Mimi :-)
Syl - dzięki kochana, kiedyś teś mniej robiłam, bo nie miałam czasu, babcie raczej podrzucały, potem z czasem zasmakowałam w magazynowaniu lata i jesieni w słoikach ;) i tak mi zostało do dziś, w swoim ogrodzie mam tylko brzoskwinie, resztę rzeczy dowozi mi tata, albo jadę na wieś ;)
OdpowiedzUsuńMimi - dzisiaj znowu mam wiśniowy :)), po wczorajszej świeżej dostawie, drylowałam do północy ;)), mam wiejskie jabłuszka w słoikach jak najbardziej eko- jedne czekają tylko na Ciebie - potem tylko mąka taka jak lubisz i jaja od szczęśliwych kur i będzie szarlotka jak marzenie- jak się może da rade kiedyś spotkać :)), ok, lubię się śmiac, więc czekam z niecierpliwością na przesyłkę ;))
pozdrowienia i buziaki równie wielkie;)