Przyszła pora na sporządzenie do końca tego wspaniałego cytrynowego i słonecznego likieru rodem z Włoch.
Jak już pisałam, można go nie tylko degustować w formie silnie zmrożonej, ale też dodawać do deserów, lodów, drinków i napojów.
Odcedzamy naszą nalewkę przez sito, wiórki z cytryny powinny być niemalże suche po wyjęciu ze spirytusu
a kolor samej nalewki intensywnie żółty.
następnie zagotowujemy 600ml wody z 50 dkg cukru - to proporcja na 400 ml spirytusu, studzimy i zimne wlewamy do nalewki, w czasie wlewania, przybiera on piękny odcień żółtego i lekko mętnieje. Mieszamy jeszcze przez chwilę, próbujemy, jeżeli uznamy, że jest za mocna, dodajemy jeszcze zimnej wody, jeśli za słaba dolewamy wódki i słodzimy do smaku i własnych upodobań, ja wolę niezbyt słodkie.
Potem przelewamy do butelek, ja wykorzystałam butelki po kupnym Limonccello i wkładamy do zamrażalnika, gdzie już pozostają do końca czyli do wysączenia ostatniej kropelki :)))
Zaleca się degustację po tygodniowym leżakowaniu Limoncello w zamrażalniku ale, kto przy zdrowych zmysłach by tyle czasu czekał :))), ja czekam do porządnego zmrożenia i próbuję tego samego dnia:)))
Dobrze jest też trzymać kieliszek w którym się pije likier w zamrażalniku, wtedy Limoncello jest dłużej zimne, bo takie jest najlepsze :)
Smacznego !
no nie moge się doczekac degustacji:)jestem ciekawa czy z pomarańczy też powstaje dobry likier:)na wszelki wypadek zalalam skórki pomarańczy.jak ja uwielbiam takie eksperymenty:)PS.dziękuję serdecznie za proporcje ktore przygotowałas specjalnie dla mnie:)Za niedługo jadę do PL i postaram się zaopatrzyć w mocniejsze w % alkohole.Dzieki za wskazówki męża dot bakłażana.Ach, nie moge się napatyć na Twoje już gotowe Limoncello.
OdpowiedzUsuńPo tym poście to już na pewno skuszę się na tą nalewkę! Piękne fotki, zwłaszcza kieliszka:)
OdpowiedzUsuńpozdrowienia ślę znad morza,
Mmmm....aż ślinka pociekła...i ten oszroniony kileiszek....tylko upału u mnie brak:(
OdpowiedzUsuńIdealny na wieczór po upalnym dniu :-)
OdpowiedzUsuńPiękne letnie zdjęcia.
OdpowiedzUsuńLeżeć w hamaku i popijać limoncello...ach
Jaka szkoda, że u mnie nie ma spirytusu:( Wygląda obłędnie!!!
OdpowiedzUsuńWarto spróbować przepisu.
OdpowiedzUsuńBędę tu zaglądać z wzajemnością.
Pozdrawiam.
o ja ale teraz to już na 10000% muszę zrobić ten specyfik, nie ma bata. A zdjęcie kieliszka świetne
OdpowiedzUsuńniesamowite jest takie słońce w butelce.
OdpowiedzUsuńOj, oj! Podoba mi się ten przepis.
OdpowiedzUsuńZdjęcia bardzo słoneczne. Piękne!
Musi być pycha!
Aż ślinka cieknie patrząc na te zdjęcia (i tyle w nich słońca!).
OdpowiedzUsuńCytrynówkę robię dzisiaj a zdjęciami jestem absolutnie oczarowana.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę talentu:-)
ale pokusiłaś tym alkoholem! ide po kieliszek wina, choć wiem ,że to nie to samo :/
OdpowiedzUsuńBuźka
oj, wygląda bardzo,bardzo smakowicie i energetycznie:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
Cudowne! Wspaniałe! Piękne! Smakowite! Suuuper!!! Teraz to już muszę zrobić takie cudeńko!!!
OdpowiedzUsuńCudne te zdjęcia, a limoncello takie, jak w Sorrento. Tam każdy szanujący się obywatel hoduje w swoim przydomowym ogródku drzewko cytrynowe, żeby robić własne limoncello. Twoje wygląda jakby zrobiła je prawdziwa włoska "mamma"!
OdpowiedzUsuńABily - tak, zamierzam też zrobić likier pomarańczowy i z limonki - pewnie będzie zielony :))), ciesz się chwilami w Polsce :)
OdpowiedzUsuńMagdalenia, Ana - z takiego oszronionego smakuje wyśmienicie, właśnie sobie sączę :))pomimo braku upału :)
Majaizgraja, Jaga - o tak, dobry sposób na relaks :), hamak anie mam , huśtawka musi wystarczyć ;)
Myszka - zrób z wódki, jest szansa że wyjdzie, może nie tak mocne ale na pewno nie będzie złe
a może Ci podesłać 90% :))
Dwa domy - witaj i rozgość się, będzie mi miło jak znajdziesz chwilkę i wpadniesz do mnie, a przepis warto wykorzystać, ja robię od lat
Balbina, Asieja - :))) dziękuje kochane, miło mi że się podoba, ale smakuje o niebo lepiej :))
Mimi - pycha, mówię Ci, mona się zakochać od pierwszego łyku :))
Mika - słońca tyle co w słonecznej Italii :))
Lotnica - witaj i dziękuję za miłe słowa :))
będę wpadać do Ciebie bo ciekawie piszesz :)
Ika - no nie to samo, ale jakieś pocieszenie jest :))
ola-83, lawendowa aleja - to prawda, smakowite i orzeźwiające, róbcie róbcie :)
Maggie- witaj, fajnie że wpadłaś do mnie, też Cię będę odwiedzała , bo fajne rzeczy pokazujesz :)), dziękuje za miłe słowa, aż urosłam dobre parę cm jak siebie siebie wyobraziłam jako włoską "mammę"
dziękuję wam za komentarze i serdeczności ślę Wam moc :))
Zazdrościmy takiego limoncello! I pięknie prezentuje się w tym kielichu!
OdpowiedzUsuńUla- już się zabieram do pracy:-) Własnie czekałam na ten post:-) Mój nalewik jest taki żółciutki...Idę szykować buteleczki:-) Zaprasam do siebie... mam prośbę o porady na temat wyboru miksera :-)
OdpowiedzUsuńDwa tygodnie wakacji minęło, a u Ciebie jak zawsze, pysznie, kolorowo, aż pachnąco:) Cudowne fotografie, zachęcają do wypróbowania przepisu;)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńjust-great-food dziękuję :))), smakuje lepiej niż wygląda, zróbcie bo warto ;)
OdpowiedzUsuńSabik - super, ciekawa jestem Twojego zdania, cos skrobnęłam na temat miksera :)
Pysiula - mam nadzieje,że wakacje Ci sie udały i wypoczynkowo i zdjęciowo :)), przepis naprawdę godny polecenia
pozdrawiam serdecznie :))
witam, czy próbowałaś już robić likier ze skórek pomarańczy? jestem bardzo ciekawe efektu :)
OdpowiedzUsuńwłaśnie nastawiłam moje pierwsze limocello, na pocieszenie końca lata :)