poniedziałek, 20 stycznia 2014

Wspomnień czar, czyli o bardzo bliskich memu sercu Dziadkach i miejscu w którym spedziłam dzieciństwo


Moim niepisanym postanowieniem, jedynym o którym cicho i sza !! było i jest pisać częściej, 
nie udaje się 
mi to się  na razie, ale próbuję jak widzicie :)), pierwszy post w tym roku a mamy 20 stycznia za pasem.

Kochani, zdjęć będzie sporo i moich wynurzeń też, niektóre przyprawią Was może o uśmiech, a niektóre o ... obrzydzenie... ;))) tak tak, bo nie wszyscy wiecie, ze kiedy byłam mała.. uwielbiałam jeść.... TADAM !!!!  gotowanie świńskie uszy - wszystkich wege et consortes przepraszam , ale kiedyś nie było  mody na wege ;)) kiedyś się jadło co było podane na stole do jedzenia bez wybrzydzania ;), a w moim przypadku ku zdrowotności, bo byłam wiecznym anemikiem, ale wesołym za to jak widać ;)



 Lubicie ciepłe mleko, prosto od krowy, takie z pianką ??? dam sobie łeb urwać, że nie, a to kolejny mój wiejski przysmak z dzieciństwa, a jeszcze lepszy to podgrzane w rondelku i wyczekane, aż się kożuszek urobi, och to była frajda, mam tak do dzisiaj, nadal uwielbiam, choć uszka świnki bym już za chiny ludowe nie zjadła ....  :))), natomiast mój Małżon, tylko te sklepowe mleko lubi i prosto z lodówki, podobno kontrasty mają się ku sobie,  jak widać na naszym przykładzie. 

Te mleko, to zawsze wieczorem dostawałam od Babci, po kąpieli, kiedy stałam w ręczniku na cieplej ławce przy kuchni i "grzałam piżamkę", najpierw była malinowa landrynka na języku, a potem sączyłam mleko i miało ono smak owej landrynki:) A landrynka była nagrodą za... ładnie wypitą fiolkę  gęstego, brunatnego żelaza, które było  O C H Y D N E  ups błąd :) O H Y D N E , a które musiałam na tę swoją anemię wypijać. Może nie uwierzycie, ale do dzisiaj pamiętam jego smak.

Kolejnym moim hitem jedzeniowym był...  chleb z cukrem pokropiony wodą lub chleb ze śmietaną i cukrem. Dzisiaj pewnie by mi tak łatwo z tym przysmakiem nie poszło jak kiedyś;)

Czwarty żelazny punkt programu, to chleb ze smalcem, cebulą i solą - lubię po dziś dzień ;))

 Piąty przysmak, to zimna pieczona kaszanka - też nadal  lubię, ale tylko tą ze wsi
a skórki  jak zawsze dostają koty:)

Szósty ... to  odgrzewany na patelni makaron własnej roboty, mocno przypieczony  posypany cukrem... też nie pogardzę ... ewentualnie odgrzane ziemniaki z obiadu ale już bez cukru ;)))
a ze słodkości
 rabarbar maczany w cukrze
porzeczki utarte z cukrem, poziomki, jagody, 
jabłka - już bez cukru :)moje ulubione słodkie to oczywiście kosztele.

Ktoś sobie pomyśli, jaki to ubogi zestaw dań, ale to  były moje tzw rarytasy, poza normalnym pożywieniem, które we mnie futrowała Babcia, a słodyczy na wsi nie kupowało się,  oprócz landrynek i miętowych pastylek, więc owoce z cukrem  zastępowały je doskonale.

Kogiel mogiel byl też żelaznym punktem programu codziennym,
lubilam go średnio, potem bardziej -  z wiekiem, teraz lubię go dolać niekiedy do kawki
pychota, mówię Wam, spróbujcie ;)

Pamiętam też oranżadę, , tę dostawałam po wyjściu z kościoła w niedzielę i obwarzanki na sznurku. A ciAsto drożdżowe najlepiej smakowało przypieczone na kuchennych fajerkach.





na zdjęciach ja z kurami, na stercie cegieł - najlepsza zabawa to robienie domku z cegieł i ja z Dziadziem i ulubionym psem Burkiem.


Ja z moja Śp.  Babcią Helenką 

  a to Śp. Dziadziuś Czesław :)


a to moja druga  Śp. Babcia Marianna,  no i ja oczywiście, piekna i młoda, a teraz juz tylko... piękna ;))

Spotkania rodzinne wspominam  z rozrzewnieniem, , teraz już jesteśmy wszyscy dorośli,  niektórzy odeszli, ale na szczęście zdjęcia  i przemiłe wspomnienia pozwalają wiele pamiętać.











Tych wspomnień mam całą głowę, są moim skarbem, którym często się dzielę z dziećmi, 
które na ową wieś również lubiły i nadal lubią jeździć, bo też mają co wspominać.




















dla przypomnienia jedno z nowszych wspomnień z okazji wielkiego rodzinnego zjazdu z 2011 roku ;)
 
A post, taki nietypowy z okazji dnia Babci i Dziadka, bo dzięki nim  w dużej mierze mam takie a nie inne wspomnienia, są one  nadal żywe we mnie, miłe, ciepłe, pełne miłości, nauczyłam się pamiętać to co miłe, bo to naprawdę pomaga w życiu,  niemiłe wspomnienia raczej w nim nie dominują , bo uważam, że są trucizną, która nie pozwala normalnie funkcjonować, nie mam ich wiele a te co mam, schowałam na samo dno studni mojej duszy i  przykryłam tymi miłymi :))

 Sławny wózek -  najbardziej chyba znany i lubiany rodzinny pojazd na wsi, służył  do wożenia koniczyny i kiedyś jeszcze, kiedy mleko woziło się do punktu odbioru  we wsi, służył do wożenia baniek z mlekiem:))
żaden chyba nie był rónie czesto i z upodobaniem używany  przez nasze dzieci :)))




To tyle na dziś, bardzo dziękuję za każdy pozostawiony komentarz, postaram się odpisać na te które jeszcze są nie skomentowane przeze mnie  pod ostatnim postem, witam tez serdecznie  nowych obserwatorów ;))

ŚCISKAM WAS MOCNO!





52 komentarze:

  1. No po prostu kocham Cię Uleńko za tego posta!
    Przeczytałam i obejrzałam z ogromną przyjemnością. Te smaki nie zapomniane, wieczory na podwórku kiedy babcia niosła świeżo wydojone mleko na które czekały na progu obory koty :-), zapach jaśminu i świeżonki po świniobiciu :-) , no może są jednak przyjemniejsze :-) ale porzeczki z cukrem albo kogel mogel, jazda na wozie z sianem .... itd. ach co ja bym dała, żeby to móc jeszcze chwile po przeżywać albo żeby moja Marcysia to poznała. i te Twoje zdjęcia .... zatęskniłam ale jest mi tez dobrze, że to było, bo to mnie też zbudowało .
    Uściski! cmok, cmok :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi kochana, widzę, że jest nas więcej z takimi wspomnieniami, tak dzisiaj, napisałam o kulinarnych, ale rzeczywiście wszystkich innych również mam całe mnóstwo i są we mnie cały czas żywe, czy chciałabym wrócić do tamtych czasów, na 100% tak !! :)
      uściski!

      Usuń
  2. Wzruszyłam się i aż mi łezka pociekła po policzku :)
    Opisałaś moje wspomnienia z dzieciństwa :))) moją babcię krzątającą się po domu, moje smaki, zapachy, bieganie po łąkach i lesie.....jak ja za tym zatęskniłam ...
    Za zapachem maciejki i malwami za oknem, za smakiem placków z ciasta na makaron, które babcia piekła na piecu z Twoich zdjęć, rabarbarem z cukrem, który nawet teraz wywołał u mnie ślinotok, za domowym chlebem, który piekła moja ciocia w ogromnym chlebowym piecu a babcia robiła do tego wyborne masło, za smakiem ciepłych pomidorów zerwanych prosto z krzaka w upalny dzień, za jazdą na wozie drabiniastym i bieganiu boso po deszczu w największym błocie.....
    Wywołałaś u mnie lawinę wspomnień, za co bardzo Ci dziękuje :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To się cieszę, że wywołałam, bo wspomnienia to jest ten skarb nasz największy, którego nam nic i nikt nie zabierze ;)) pozwala tez na to by nasi bliscy żyli w nas w naszych wspomnieniach, byśmy od czasu do czasu myśleli o nich, i opowiadali o nich innym :)
      Witaj w klubie kochających wieś i jej uroki ;)
      serdeczności!

      Usuń
  3. Ulenko, co za piekny post, tyle cudownych zdjec I pieknych wspomien. Ja tez pamietam chleb z maslem I cukrem , no I ze smalcem I duzo takich innych pysznosci, ktore moje dzieci by pewnie nie tknely:)))) Mam nadzieje, ze Twojeciche postanowienie sprawdzi sie I bede mogla czesciej czytac Twoje cudne wpisy:) Pozdrawiam I moc usciskow posylam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Che che... to były smaki i smaczki co nie:)) o tak, tego się nie da powtórzyć, teraz, chociażby na brak tego chleba i śmietany... a co do postanowienia... postaram się !
      uściski!

      Usuń
  4. Sielsko-anielsko :-D Az sie rozmarzylam. Piekny post :-) Wspaniale zdjecia :-)

    Pozdrawiam cieplo

    OdpowiedzUsuń
  5. fajnie pani pisze i lubie sledzic pani blog,glupio mi pytac ale czy wie pani co sie stalo z autorka blogu utkane z marzen czemu juz nie pisze? pozdrawiam ela k

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) miło mi bardzo, podobno jest wszystko ok, Eliza napisała, żeby się o nią nie martwić, na razie nie może blogować, ot, życie pochłonęło : )
      pozdrawiam!

      Usuń
  6. Jakie piekne wspomnienia i zdjecia!!
    Ja swinskich uszu nie jadlam ale cala reszte i owszem :) i wspominam ze smakiem! ika tez wychowana na wsi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ikuś ;)) fajnie, że wiesz o czym piszę - o tych smakach ;)) i że też zasmakowałaś wiejskiego życia w dzieciństwie ;)), dla minie to najlepszy czas w życiu :)
      uściski!

      Usuń
  7. Sama całe dzieciństwo mieszkałam na wsi i nadal tu mieszkam, ale dzisiejsza wieś to już nie to samo. U mnie nie ma już gospogarzy, od których mozna kupić mleko, nie słychać kwiku świń... za to pojawiły się stadniny koni czy agroturystyki z paroma kurkami i 1 kozą.
    Też pamietam Twoje smaki (bo sa również moimi).
    Piekny i wzruszający post.
    pozdrawiam
    Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to prawa, dzisiejsza wieś już nie jest taka jak kiedyś, mleko już nie smakuje tak dobrze jak kiedyś, na szczęście kury jeszcze chodzą ale świnek tez nie ma... natomiast, kiedy jadę w te moje strony, to ja ją nadal chce widzieć taką jak była, pstrykam swoje zdjęcia i szukam tych resztek mojego dzieciństwa i nadal je znajduję :),cieszę się, że te smaki tez pamiętasz ;))
      buziaki!

      Usuń
  8. Jak cudownie powspominac razem z Toba!!...
    Te wspomnienia...rarytasy z okresu dziecinstwa nakladaja sie na moje..w wiekszosci ;-)
    Uszu bym nie zjadla za nic w swiecie-i wtedy i teraz..ale to mleko...ten rabarbar z cukrem..ser ze smalcem...ech...i to wygrzewanie sie przy piecu w kuchni..szczegolnie zima :-)
    A czy na zdjeciu ,na ktorym stoisz,cegly mialy kolor bialy?Dalo sie w nich rzeźbić,kruszyć je łyżeczką(powstawal bialy proszek,ktory byl skladnikiem wielu "zup") czy rysować nimi?
    Dziekuje za wspaniala porcje wspomnien...zaspane odżyły i w mojej głowie:-)
    Cieplutko pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, cegły były białe :)) wuj nie pozwalał ich "rzeźbić" ale babcia już pozwalała ;)) babcia pozwalała ogólnie na wszystko :)) w granicach rozsądku :)), ciesze się, że mogłam się przyczynić do wspomnień.
      uściski!

      Usuń
  9. Niby twoja rodzinka to nie moja ale czytając ten post i oglądając radosne zdjęcia poczułam się jak w domu :) Dzięki Twojemu wpisowi zajrzałam we własne wspomnienia- dziękuję za tą wędrówkę :)

    P.S. Widać, że talenty fotograficzne w Twojej familii są przekazywane z pokolenia na pokolenie :) Zdjęcia choć stare są przepiękne !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi że mogłam się przyczynić do "wędrówki", zdjęcia nawet te mniej udane, zawsze są ważną pamiątką, więc przechowuję wszystkie ;))
      uściski!

      Usuń
  10. Ula przeczytałam ten post z uśmiechem, bo mam bardzo podobne wspomnienia i podobne rarytasy jadłam w dzieciństwie: mleko z grubaśnym kożuchem, smalec z cebulą i skwarkami :)) a do tego pamiętam jak mój Tato kroił słoninę domową na cieniutkie plasterki ( takie mgiełki i kładł na grubą kromę domowego chleba - pychota :))
    Ja też grzałam pupę na podobnej kuchni kaflowej, a i wózek był u nas taki sam, też na koniczynę - tylko u mnie nazywało się to talagą :)
    buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to tym bardziej mi miło, że kolejna osoba ma podobne przeżycia ;)), to jest ważniejsze niż się wydaje, bo daje takie przyjemne uczucie wspólnoty ... a to ważne w dzisiejszych czasach :))
      pozdrawiam gorąco!

      Usuń
  11. Piękny post niezwykle sentymentalny :-)
    Masz piękna pamiątkę w postaci zdjęć i wspomnień :-)
    pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tyle moje, co mam wspomnień :)) , lubię wspominać, to wyzwala we mnie taki wewnętrzny spokój, z posiadania tej wiedzy skąd jestem, kim jestem, po co jestem :))
      buziaki!

      Usuń
  12. Ula co do wiejskich potraw mam podobne wspomnienia ;-) ( dla mnie rarytaskiem była gotowana królicza głowa ;-)). Wspaniały, ciepły post i cudne zdjęcia.... Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to dopiero!!!! no przebiłaś moje świńskie uszki ;)) no nie!!! Milo mi, ze wspomnienia masz podobne :))
      buziaki!

      Usuń
  13. Piękny post, wspomnienia i zdjęcia. Przywołałaś moje dzieciństwo. Dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Moje wspomnienia z pobytu na wsi u mojej babci są podobne. I była pianka z mleka z dopiero co wydojonej krowy- pychota, i wózek, i wialnia :-), i króliki i rodzinne spotkania pełne radości. Spotkania przetrwały ( pisałam o nich na moim blogu ) i pozostały wspomnienia.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  15. piękne masz wspomnienia Uleńko;-)))))zdjęcia ,,rumiankowe'' i ze słonecznikiem po prostu bajkowe!!!!!!!!pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  16. Wspaniały nostalgiczny post.
    Wszystkie "smakołyki" z dzieciństwa mam podobne tylko nigdy nie lubiłam koszteli za to uwielbiałam krąselki i antonówki

    OdpowiedzUsuń
  17. Piękne te Twoje wspomnienia! Śliczne zdjęcia :)
    Dziękuję, że to wszystko nam pokazałaś!

    OdpowiedzUsuń
  18. Jejku Ula tak jakbym ogladal zdjecia z mojego dziecinstwa....te ze wsi sa wspaniale...uwielbiam...ze wspomnien kulinarnych w naszych stronach bytl tez chleb z maslem i czosnkiem...
    Jejku jak to dawno bylo ...ale ile ciepla....czowiek tego nie docenial w tamtych czasach..

    OdpowiedzUsuń
  19. Przypomniałaś mi smaki i zapachy z dzieciństwa. Też pamiętam kogel - mogel z cukrem i ten makaron domowej roboty odgrzewany na chrupiąco. Och to były beztroskie czasy. U mnie na blogu też dzisiaj niebo wspomnień :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Uluś ja do dzisiaj kocham mleko z pianką prosto od krowy:) Nie piłam go już prawie 30 lat ale smak pamiętam doskonale. U wujka na wsi to był rytuał na powitanie dnia. 5 rano, krowy wydojone, wujek budził mnie z pół litrowym!!! kubkiem takiego świeżutkiego mleka. Wstawałam, wypijałam jednym duszkiem i szłam dalej spać:)

    OdpowiedzUsuń
  21. Oj Ula, tak pamiętam te smaki. Żelaza nie piłam ale pamiętam takie żółte granulki na apetyt. Też byłam niejadkiem. One mi akurat smakowały :-). Widzę pączki na stole . Zjadłoby się. Fajne wspomnienia, Śliczne fotki a Ty wcale nie zmieniona.

    OdpowiedzUsuń
  22. Ula coś pięknego ... słowa, wspomnienia i te zdjęcia - FANTASTYCZNE !!!!
    Ech rozmarzyłam się ... :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Prawie tak samo pamiętam ,ale PRAWIE robi różnicę;) (swińskie uszka nie jadłam i żelaza nie piłam )więc prawie tak samo;)Natomiast Ty zatrzymałaś się w czasie;)śliczna do dzisiaj;)Zdjęcia ponadczasowe;)pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  24. ULUS, ja jestem nieustannnie zakochany w Twoich pieknych córach. A te zdjęcia z wiankami- absolutnie fantastycze. ps- tez jakos mi kuleje belgowo ;-(

    OdpowiedzUsuń
  25. Ile tu pięknych wspomnień! Te jedzeniowe (poza świńskimi uszkami i landrynką z mlekiem) to też moje wspomnienia i smaki dzieciństwa. Kogel mogel lubił bardziej mój brat. Uwielbiał go do momentu kiedy to podebrał jajka nie tej kurze i wbił do kubeczka kurczaczka z czarnymi piórkami :( Zawsze będę to pamiętała i on też, bo więcej tego rarytasu w życiu nie zrobił i już nie zrobi ;) Jeśli chodzi o mleko to mogę przybić piątkę z Twoim mężem - pomimo, że mieliśmy własne krowy dla mnie mleko musiało być ze sklepu - oczywiście jeśli piłam samo. W budyniu i naleśnikach nie miało znaczenia które będzie ;)
    Zdjęcia ze stokrotkami przecudne!
    Dziękuję, że podzieliłaś się wspomnieniami, dzięki temu i moje wróciły :)))
    :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ps. żelaza też nie piłam, ale synek już tak, więc wiem o czym piszesz :)

      Usuń
  26. Ojej, ale się wzruszyłam Twoim postem. Cudowne zdjęcia...Przypomniały mi one moje dzieciństwo spędzone u Babci i Dziadka na wsi, które było takie cudowne i beztroskie. Odnośnie jedzenia, z wyjątkiem kaszanki i świńskich uszek - u mnie obowiązywał praktycznie ten sam zestaw dań, ale ze słodkości to najlepiej pamiętam racuchy i ciasto 'pączkowe' uformowane na kształt grubego naleśnika i smażone na patelce - PYCHOTA!!! Próbowałam kiedyś je usmażyć, ale to nie to samo:( Mleko prosto od krowy... - cieplutkie z pianką...- uwielbiałam:) Jednak wakacji czy dzieciństwa spędzonego na wsi nie da się porównać z niczym innym. Szkoda tylko, że obecnie wszystko tak bardzo się zmieniło a wieś nie jest już taka jak dawniej... Tęsknię za nią...
    Bardzo dziękuję za ten cudowny post...:)
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  27. Ja również mieszkałam na wsi. To było wspaniałe dzieciństwo z ukochaną Babcią. W takie dni jak ten, częściej przywołujemy obrazy z naszego dzieciństwa, a z nimi Babcie i Dziadków, nasze Anioły...
    Bez Nich nasza historia byłaby inna, mniej barwna...
    Do dziś czuję zapach i smak babcinych konfitur, pieczonych pączków, syropu z czarnego bzu i lipy suszonej przy piecu...
    I smak lodów waniliowych na które zabierała nas Babcia
    Jak miło, choć na chwilę, zanurzyć się w swój dziecięcy świat.
    Mimo siarczystego mrozu, już mi cieplej. Ogrzałam się wspomnieniami...

    OdpowiedzUsuń
  28. Piękne wspomnienia...
    Niestety ja jestem mieszczuchem - nawet we wspomnieniach...
    Dziadków też miałam tylko jednych i różne ich wspominam... Na wsi byłam jako dziecko raz i to są piękne wspomnienia ;-)))
    Mleczko ciepłe piłam,chleb ze smalcem baaardzo lubię do tego jeszcze ogórek kiszony ;-))) i kogel mogel i rabarbar z cukrem...
    Myślę, że w mieście czy na wsi przysmaki były jednak takie same ;-)))
    Masz rację pielęgnuj te piękne wspomnienia..niech kwitną w duszy nie pozwalając zapanować tam chwastom...

    Dziewczynka z wiankiem z dzikich stokrotek oraz roześmianej buzi w kroplach wody oczarowały mnie - są po prostu cudowne, radosne... Tak właśnie wyobrażam sobie szczęście... dziecięce szczęscie...
    Pozdrawiam cieplutko - już noworocznie

    OdpowiedzUsuń
  29. Uwilebiam takie ciepłe posty pełne rodzinnych wspomnień, okraszone wspaniałą ilością cudnych zdjęć.
    Ja też miło wspominam rodzinne spotkania. Teraz brak mi ich bardzo.
    Pozdrawiam!
    Iza

    OdpowiedzUsuń
  30. Fajna z Ciebie Kobieta - bardzo! I bogata niezmiernie w miłość i przyjaźń tak dużej rodziny. Myślę, że w przyszłości będzie już tylko lepiej. A jaka Babcia z Ciebie będzie - to aż pozazdrościć i wyobrazić sobie miło... A poza tym jaki gust żywieniowy ! Bardzo mi taka dieta odpowiada - i jeszcze golonka ze skórką i chleb z truskawkami i z cukrem, no i kaczuszka pieczona i rosół wiejski... ach, życie potrafisz ty cudnie smakować!

    OdpowiedzUsuń
  31. Piękna sesja, a zdjęcie córki w wianku PRZEPIĘKNE! Nawet zapisałam je sobie w folderze inspiracji, żeby latem zrobić Zosi podobną sesję :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  32. Bardzo mam podobne wspomnienia z babcinej wsi, zdjęcia bardzo swojskie i bliskie memu sercu i babcine chusty w kwiaty i dziadkowe gumofilce :) Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  33. Pod każdym Twoim zdaniem mogła bym się podpisac jak pod swoimi wspomnieniami:)zdjęcia z wiankami cudne:)))pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  34. Cudowny wpis - i jak widzę nie jestem jedyna tak pisząc :)))) I ja uwielbiam moje wiejskie wspomnienia i smaki ... To były cudowne czasy , których niestety moje dzieci już nie doświadczą, ale opowiadam im ile pamiętam .. Rabarbaru w cukrze nigdy nie jadłam , ale makaron z cukrem oczywiście i chleb ze smalcem i mleko prosto od krowy , które jeszcze kupuję na wsi choć już nie napiję się cieplutkiego :0))
    A za moją babcią i dziadziem to sama wiesz jak tęsknię ... Ściskam Cie mocno Kochana !!

    OdpowiedzUsuń
  35. A ja właśnie dziś przy śniadaniu, mowę Oli wygłosiłam..,,że kiedyś to płatków (cyni...coś tam) nie było, i że u babci czasem jadłam porwaną bułkę zalaną ciepłym , posłodzonym mlekiem i smakowało to wybornie,, ;)
    Mleka prosto od krowy nie lubiłam nigdy i zawsze miała żal do starszyzny ,że w wakacje przerywano mi najlepszą zabawę w ogrodzie i musiałam z dyndającą kanką biec do gospodarza ,,po kolacje,, dla mojej młodszej siostry ;) Czasem w żartach jej to wypominam ;)))

    OdpowiedzUsuń
  36. dużo słów mi się ciśnie na usta... dlugo by pisać :)
    napiszę tylko, że zdjęcia dziewczyn z rumiankami wymiatają!

    OdpowiedzUsuń
  37. Popraw błąd ortograficzny, bo razi. "OCHYDNY " piszemy poprawnie przez "h".

    OdpowiedzUsuń

Miło mi będzie jak zostawisz swój komentarz :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...