poniedziałek, 8 grudnia 2014

Do trzech razy sztuka

Postanowiłam napisać o naszym corocznym pechu, bo może uda się jakoś odczarować tą niezbyt milą przedświąteczną naszą domową tradycję. A mowa tu o psuciu "się" wszelakich potrzebnych wręcz niezbędnych do życia sprzętów, czy pękanie rur itp. 

Ano cóż tym razem w grupie przysłowiowego potrójnego pecha mamy, ano zmywareczka  skubana już trzeci raz ma jakieś problemy emocjonalne, tym razem pierze, ale nie grzeje wody, więc naczynka są niekoniecznie apetyczne po umyciu
 - trzeba zatem ją naprawić, a że ona z tych nowszych modeli - 3 lata już zaliczone ma - to Mąż , pomimo, że zdolny i z tych co wszytko na nogi postawi  tym razem poległ, jak zobaczył jej bebechy... oto skutki wyższej technologii - ni czorta dojść co z czym i do tego  taki model pechowy...
Co za tym idzie - ano no nie ma tego złego coby na dobre nie wyszło, jak sobie człek tak te talerki zmywa godzinami 


to i pokontempluje adwentowo, zamyśli się,  a i pomysł jakiś  do łebka pożyteczny wpadnie też ;))



 Kolejnym   w tym trio urządzeniem jest a jakże... WCALE NIE POTRZEBNY DO NICZEGO jest samochodzik  !!
 zwłaszcza jak na wiosce się mieszka ...  pudło jeździło, 
nie to, że niedawno przeszło niezbędne remonty i takie tam...  za chore pieniądze... 
przegląd też przeszło... 
no  i co i pstro, 
w ub. tygodniu  Małżon wraca z pracy i oświadcza z marsowa miną , że ledwo dojechał do domu bo coś z przodu 
 WALI 
- a co to jeszcze nie wiadomo -
 COŚ
 wiadomo lepiej zostawić toto w spokoju, bo rozkraczy się jak przejechana ropucha na środku jezdni i w miejscu gdzie żywej duszy nie uświadczysz a telefon właśnie postanowi się wyładować ;))) 

 -  ja to wiecie, zawsze te najczarniejsze scenariusze mam przed oczami ;)))
Ale mamy w zapasie samochód córci, wiec na razie jakoś idzie wytrzymać.




 A tym trzecim, urządzonkiem jest elektryczny czajniczek - skubaniutki popiardywał, postękiwał, raz wodę gotował a raz nie, skrzypiał, skrzeczał aż ducha wyzionął, 
Ślubny  rozkręcił gada, pochylił się nad nim z troską i śrubokrętem i innymi skalpelami 
 i oświadczył,
 że nastąpiła ... zaplanowana nieprzydatność produktu... 
 i obecnie   gotujemy wodę w starym wojskowym czajniczku  blaszanym... na gaziku., 
jak za przysłowiowego króla Ćwieczka ;))) 


No !!  to czekam na kolejne atrakcje, ale i tak nic nie przebije zalanego garażu 23-go grudnia o godz. 23- w noc ciemną
 kiedy trwają w najlepsze przygotowania do Wigilii, 
rura postanowiła pęknąć sobie i to w miejscu, gdzie ilość szpargałów przekroczyła dawno jakiekolwiek dopuszczalne normy...  

ale przy okazji wynoszenia wszystkiego z znaleźliśmy lampki na choinkę - na które już postawiliśmy przysłowiowy krzyżyk ;))


Apogeum zepsucia się wszystkiego przeszliśmy chyba 3 lata  temu kiedy poszło nam przepięcie w sieci ponad 400 V i spaliło się prawie wszystko  domu, 
na tydzień  przed Świętami... ale już pewnie o tym pisałam, tyle tylko, że sklerotyczna jestem i nie pamiętam czy i w ogóle, 
ale jestem usprawiedliwiona bo niebawem kończę  bardzo okrągłe lata i mam prawo być z lekka dementywna ;)))

 Sorry za te zdję
cia od czapy,ale nie miałam pomysłu na ubarwianie tej opowiastki jakimis fotodokumentami :)) więc zdjęcia są jakiekolwiek.

Na koniec jak zwykle polecę Wam film, a że temat dzisiaj lekki to i film też będzie bardzo lekki, żeby nie powiedzieć nawet głupawy momentami ale w sumie na swój sposób zabawny )
 a mianowicie "Przetrwać Święta"

fot internet

A dlaczego właśnie ten... bo facet też miał pecha przed Świętami :)) a potem jakoś się mu  ułożyło,
i to jest w tym mocno pokrzepiające :))
 to ściskam Was mocno, dziękuję za komentarze, 
zapraszam na moje 
witam serdecznie nowych obserwatorów i do następnego wpisu !




36 komentarzy:

  1. Wiesz, nie ma tego złego! Że czajnik elektryczny padł, to rachunki za prąd mniejsze będą, kiedy wyrzuciliśmy swój, od razu trzydzieści zł mniej co miesiąc;) Tez grzejemy w zwykłym, gwiżdżącym czajniku. Co do zmywarki i auta, to się nie wypowiem, bo potrzebne okrutnie, zmywarka to mój mruczący przyjaciel. My do swego starego samochodziku ładnie mówimy: kochany nasz, dajesz rade, jedź, jedź! Na razie stara się ślicznie staruszek i mam nadzieję, że wytrzymamy jeszcze razem sporo. Życzę bezawaryjnych świąt, Uluś!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tez tak myślę, jak nam się zepsuł ekspres do kawy, tak do dzisiaj parzymy przeciskaczem takim z sitkiem z ikea, a że szklana menzurka się stłukła to w kubku metalowym, ;))) pasuje idealnie... więc pewnie stary angielski sprzęt posłuży na długie lata ;)) wiesz ja tez do samochodziku to miło i naprawiamy bo ma już 14 lat więc dbamy, a tu taki psikus... no ale cóż ... trzeba sobie pocierpieć dla zdrowotności jak o roku :)
      uściski!

      Usuń
  2. Ula ja to ciekawa jestem ,czy TY jesteś okrągła perzde mną czy za mną ???...bo teraz nie wiem, po których okrągłych mogę być dementywna :))))))))))) wiesz co ,a może na przekór, pofarbuj futrzaki na czarno.... może wtedy pecha sposobem weźmiesz :)))))) buziole :))))i oby to COŚ pierdołwate jakieś było i niekosztowne !!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O to ja nie wiem 64 rocznik ;)) ocen sama ;)) mamy zawsze jakiegoś czarnego kota jak smoła, więc tu nawet nie muszę farbować :)), z pierdół to pewnie lampki na choince nie będą świecić ;))
      ściskam!

      Usuń
    2. Rocznik 64? To wobec tego rozumiem, że to zdjęcie blondyneczki to sprzed trzydziestu lat... :)

      Usuń
    3. :)) sprzed 3 :)) podobno mam dobre geny, ale środku nadal pozostaję młoda duchem, przynajmniej staram się :)

      Usuń
  3. Aaaa hahaha , się uśmiałam że hej : ))) Przepraszam, że nie wesprę duchowo, ale to wszystko wydało mi się takie urocze ;) Może, gdyby zdjęcia dramatyczne były to podniosłaby się ranga i dramaturgia a tak to ... hahaha :)
    Pozdrawiam i ściskam wesołą rodzinkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :))) bo wiesz, teraz to już tylko śmiać się pozostało... zresztą, my to może i ponarzekamy, ale następnego dnia rano z tym uśmiechem no bo co??? płakać nie będę bo życie biegnie i trzeba je gonić :)
      pozdrawiam serdecznie !

      Usuń
  4. Pech?jaki pech?toż to samo życie:))))rzeczy zużywają się na szczęście szybciej niż ludzie:))a ludzie łapki mają w liczbie cztery to i umyją i przejdą:))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no z tym przejściem 25 km do Warszawki to raczej bym nie ryzykowała, no niby można autobusem, ale ta waliza ze sprzętem foto jakiś 30 kg wazy, byłoby kłopotliwie :)) , tak wiem, ze się zużywają tylko u mnie notorycznie po 3 sztuki na raz i przed Świętami ;))), jakaś karma czy co??? Podwójna jemiołę w tym roku obstaluję może???
      uściski!

      Usuń
  5. Dokładnie - samo życie... Co zrobić... Mam nadzieję,że już wystarczy na ten rok ii czekają Was spokojne Święta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano tak, nasze wyjątkowo urozmaicone :)), zdecydowanie tez dziękuję za atrakcje tego typu, w Święta nie narzekamy, jest ok ;))
      serdeczności!

      Usuń
  6. oj... Ula... szczerze się uśmiałam.. chociaż wiem, że nie jest to do śmiechu...
    u mnie też tak jest ale... nie przed świętami... ostatnio poszedł czajnik elektryczny i pralka na wydechu... ot złośliwość rzeczy martwych...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :))) wiesz, teraz to i ja się uśmiecham, bo wiadomo, jest jak jest, nic nie jest wieczne a tym bardziej przedmioty, które są tak produkowane, by się psuły, taki świat pokręcony ;)) nie mniej jednak, życie mamy nieco utrudnione przez ta zmywarkę chociażby, sama nie wiem kto te gary ciągle "produkuje" do mycia :))
      uściski ślę !

      Usuń
  7. Typowe prawo czarnej serii! Nie wiem czy trzeba odczarować sprzęty czy użytkowników :) żartuję!!!

    wysyłam garść dobrej energii, pa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no wiesz... ja wszystko rozumiem i prawo i serie, nawet czarną :))tylko czemuż przed Świętami zawsze ;))
      a nie np w czerwcu???
      pozdrawiam cieplutko:)

      Usuń
  8. Doskonale to rozumiem i doskonale to znam,choć czasami,jeśli chodzi np.o pękające rury,doświadczam tego z innej perspektywy...Z perspektywy żony hydraulika,który właśnie przed świętami i w święta ma najwięcej pracy,bo coś pęknie i Niagara gotowa,albo piec wysiądzie, a tam dzieci marzną i różne tego typu inne scenki rodzajowe ; ). I biegnie i naprawia i reanimuje jak się da bo za chwilę Wigilia i Boże Narodzenie i jakoś Ci ludzie muszą przeżyć, a ja czekam-prawie jak żona marynarza ; ). Tak że to się wszędzie dzieje,jak to mawia moja Córka: life is bruthal and full of zasadzkas ; ). Świetne zdjęcia i super tekst,którym udowodniłaś,że nawet w negatywnych wydarzeniach można dostrzec jakiś pozytyw : ). Buziaki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)) o tu pewnie i sprawdziłabyś się doskonale jako żona faceta w paru innych mocno nadwyrężanych zawodach w okresie okołoświątecznym ;)), no ale weź tu człowieku i nie pomóż :))) , sama bym pomogła jakbym potrafiła, ale jak pisałam mój mąż o tej północy sam te rurę załatał, spać poszliśmy wtedy około 4 nad ranem, bo te graty trzeba było wgruzić na powrót na miejsce :)) i do dzisiaj rureczka ani kropli nie puściła, ale on pomimo, że fotograf to odebrał solidne wykształcenie techniczno-mechaniczne i daje rade naprawić wszystko w jakiś 95% :). powiedzonko Twojej Córci znam znam :)) a co do pozytywów, no bo to nie ma co cmokać nad rozlanym mlekiem tylko rękawy zakasać i do przodu ;))
      buziaki!

      Usuń
  9. Pani Ulu tak to już jest ze sprzętami że psują się w najmniej odpowiednim momencie:) nie tylko Pani ma prawo czarnej serii może nie w okresie świątecznym ale w wakacyjnym rok rocznie mamy zalaną pienicę przy dużych opadach i już liczyliśmy że w tym roku się nam uda no ale i tak nie było źle zdąrzyliśmy włączyć pompe jak woda podeszła pod samą brame garażową więc jest szansa że w następne wakacje będzie lepiej:) A jeśli chodzi o zdjęcia zawsze je podziwiam bo są piękne a córa w lampkach jest po prostu kapitalna. Oj marzy mi się sesja fotograficzna taka profesjonalna ale zawsze są ważniejsze wydatki niż moje przyziemne marzenie. Oj przepraszam że trochę nie na temat ale podziwiam zdjęcia i na Pani blogu i w gazecie Moje mieszkanie jak jest Pani artykuł. Pozdrawiam cieplutko i trzymam kciuki żeby już więcej nic nie odmówiło współpracy Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj Aniu, ja poproszę pięknie po imieniu do mnie następnym razem jeśli takowy nastąpi mam nadzieję ;))) , w tym blogowym świecie wszystkie jesteśmy w jednym wieku ;))) pewnie wszystko przez tą wzmiankę o demencji... domyślam się , że mieszkacie na jakimś terenie zalewowym, no nie fajnie, ze takie niespodzianki was spotykają.
      A sesja zdjęciowa to jak najbardziej marzenie do spełnienia, jak tylko czas pozwoli i okoliczności, chociaż ostatnio sami jej sobie nie robiliśmy od niemalże ... 3 lat - jak przysłowiowy szewc bez butów... :) , dziekuje za miłe słowa i te kciuki, przydadzą się na pewno !
      uściski!

      Usuń
  10. Nie pozostaje mi nic innego jak życzyć Wam spokojnego oczekiwania na Święta :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My jak te kaczuszki teraz , na wierzchu spokojne ale dajemy czadu pod wodą ;)) czas goni niemiłosiernie a te Święta to chyba jakimś odrzutowcem się przybliżają ;)), ale życzena jak najbardziej przytulam do serca ;)

      Usuń
  11. A ja może dopowiem, że masz uroczego puchatego stworka ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. a no samo zycie! Żeby tylko takie rzeczy sie przydarzały, to nie byłoby tak źle. Najwazniejsze, by człek sie nie zepsuł :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. )) też tak uważam, człowiek to psuje się trochę wolniej no ! ale nieraz i nagle :)) też się zdarza, póki co dajemy rade z tymi czy to urządzeniowymi czy naszymi usterkami :))
      serdeczności !

      Usuń
  13. Co Cię nie zabije, to Cię wzmocni :) Teraz te sytuacje wglądają komicznie, ale mogę się założyć, że wtedy nie jest do śmiechu. Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda ;)) jestem tego żywym przykładem ;)) wiesz, te sytuacje już następnego dnia są inne, mniej targają emocjami, , bo przeważnie trzeba się z tym przespać ;)), a potem... sytuacja się normuje i tak cyklicznie, więc idzie przywyknąć ;))
      ściskam mocno!

      Usuń
  14. Wiesz Ulu, że mam podobne doświadczenia. Co prawda nie przed każdymi Świętami, ale tak co dwa lata regularnie psuje się zmywarka, i to tak np. 2 dni przed Wigilią, kiedy roboty w kuchni najwięcej, i kiedy nikt z fachowców przed świętami nie chce przyjechać! I własnie 2 dni temu mąż ogłosił: ocho, Święta ida, bo zmywraka nie ciągnie! :)) A że my też 5-osobową rodziną jesteśmy, to znam ten ból stania przy zlewie cały dzień! Brrr, jednoczę się z Tobą w tym koszmarze! ;)
    Całusy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ! czyli chciałoby się rzec witaj w klubie, chociaż pewnie wcale to a wcale Ciebie nie pocieszy, ano tak to jest, co poradzić, małe mechaniczne złośliwce nas otaczają ;)) ale jak to Elis napisała, dobrze, że przedmioty się psuja a nie człowiek, to pół biedy wtedy tylko jest ;))
      uściski!

      Usuń
  15. Ula, dmuchaj i tą pechową chmurę przeganiaj jak najdalej...wiem o czym piszę. Jakiś czas temu podobne anomalia nas dotknęły (może nie tak dotkliwe jak pożar) ale do przyjemności psucie ,,niezbędnych, sprzętów nie należy. Dmuchaj...żebyś w świąt jak kopciuszek przy zmywaku nie spędziła.

    Serdeczności zostawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już niedługo pan przyjdzie naprawić ta zmywarkę, będzie mam nadzieje lżej, bo jak rany z tym zmywaniem momentami jest ciężko ;))
      buziaki!

      Usuń
  16. Porcja pecha wykorzystana!Teraz juz bedzie tylko lepiej !Nie ma innej opcji :-)
    Podobaja mi si eTwoje nastrojowe,klimatyczne zdjecia!!
    Mrrr...kociaka za uszkiem odemnie prosze poglaskac!
    Serdecznosci sle!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)) też tak uważam, bo ile można :)) dziękuję pięknie za miłe słowa, kot podrapany, a jakże :))
      uścski!

      Usuń
  17. no nieźle :( oby się pech wyczerpał i sobie polazł.
    U mnie raczej nic się nie psuje, za to płeć męska wykazuje zwykle nagłą chęć do różnych robót domowych. Niestety nie tych związanych ze świętami, ale tych które czekają co najmniej od pół roku na zmiłowanie. Tak ma mój dziadek, mój tata i jak się okazuje niestety również mój mąż. Z dzieciństwa pamiętam, że normą było np. rozkręcanie kranu w kuchni w wigilię od rana, bo przecież trzeba wymienić uszczelkę, a przy okazji okazuje się, że pół baterii, wężyki czy co tam jeszcze. A mój maż np. dwa lata temu postanowił w wigilię wyszlifować szlifierką stół z palety. Zrobił to na środku świeżo wysprzątanego salonu, bo przecież na balkonie "było za zimno".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)) a ja wiem, znam takie pomysły i mojego, ale skuteczni e zwalczyłam ta specyficzna kreatywność, bo to było nie do zniesienia, ale łatwo nie poszło, bo wiesz obraza majestatu i że on ma chęci a ja się czepiam, nie chcę lepiej i takie tam ;)
      buziaki!

      Usuń

Miło mi będzie jak zostawisz swój komentarz :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...