Najbardziej niezmiennym i
ważnym pytaniem życia jest: Co robisz dla innych?
M.L.King
Natrafiłam na ten cytat całkiem niedawno
Jakże ważne w życiu każdego człowieka jest to pytanie mogłam się niedawno przekonać, kiedy spotkała mnie zupełnie niespodziewana przykrość, kłopot i wstyd w sumie na koniec...
gdyby nie to, że odchorowałam tą sytuację / objawy jak przy ciężkiej grypie żołądkowej ze wszystkimi przyległościami.../
pewnie bym nic nie napisała bo raczej w samotności swoje porażki trawię, ale potrzebuję oczyszczenia i może Waszego oglądu, bo tkwię w kłopocie, czy dobrze rozumiem to co mnie spotkało.
Kiedyś jakiś czas temu zrobiłam zdjęcia u jednej z blogerek, ktoś kto śledzi mojego bloga, pewnie się domyśli gdzie, a ja w sumie nie mam interesu imiennie tej osoby powoływać.
Zdjęcia miały się ukazać w znanym Wam piśmie wnętrzarskim, , ale nie było naszej zgody co do ceny za zdjęcia i tak sobie leżały czekając na dobry czas.
Cud
Ten czas niedawno nastał, i to było dla mnie jak ten cud z nieba,
ktoś mi bliski - zaproponował, że kupi te zdjęcia, bo właśnie takich poszukuje :)
Bo ostatnio nie bardzo się nam wiedzie w życiu za różowo, mój mąż wraz z kolegami stracił pracę fotografa w wydawnictwie, które po 16 latach zlikwidowało studio w którym pracował.
Owszem praca się trafia, ale nie regularnie, są jakieś znajomości, ale wiadomo jak się ma
hipotekę, dzieci na utrzymaniu i psujący się ciągle samochód, a do tego zdrowie szwankuje, dziecko ma operację przepukliny między kręgowej i potrzebna rehabilitacja to koszty życia rosną w zastraszającym tempie i ten każdy grosz to właśnie cud z nieba :)
Brak zgody
Poprosiłam grzecznościowo w sumie o zgodę tej osoby na publikację, chociaż już tą zgodę miałam pierwotnie, gdyż ktoś kto wpuszcza mnie do swojego domu i wie, że zdjęcia będą opublikowane, już tą zgodę wyraził i w rozmowie i mailach...
I tu właśnie zaczyna się problem, materiał
został złamany, składał się jedynie z 6 zdjęć, producent zachwycony, wydawca
też, my też i klops.
Żadne argumenty, prośby, tłumaczenia nie pomogły, nawet zaproponowałam część swojego wynagrodzenia
i że anonimowo będzie
i historia zmyślona...
zero informacji
jej argument był tylko jeden
"mieliśmy straszliwe nieprzyjemności po poprzednich publikacjach
i od wielu lat nie zgadzamy się na nie"
no ja nie znam straszliwych nieprzyjemności po publikacjach, a w prasie siedzę już lat ładnych kilka...
i że anonimowo będzie
i historia zmyślona...
zero informacji
jej argument był tylko jeden
"mieliśmy straszliwe nieprzyjemności po poprzednich publikacjach
i od wielu lat nie zgadzamy się na nie"
no ja nie znam straszliwych nieprzyjemności po publikacjach, a w prasie siedzę już lat ładnych kilka...
i zwątpiłam w człowieka
co niezwykle rzadko mi się zdarza
bo czegoś tu nie rozumiem
oba blogi funkcjonują
zdjęć tam trylion
i ich twarzy i mieszkania
i na instagramie
i sklep
i wydawane są publikacje
i internet pełen informacji
co robią, gdzie robią, co jedzą
nawet o której piją kawę
i jaką na dodatek...
to nawet ja się z takimi detalami nie wystawiam
na widok publiczny
czym różni się bębnienie o sobie w każdym zakątku internetu
od publikacji w niszowym piśmie które dotrze do góra 2000 osób :)
kurcze...
BO LUDZIE TO SWOJE NERKI INNYM, ODDAJĄ
I SZPIK I KREW I WĄTROBY
ŻYCIE ODDAJĄ...
OSTATNIE PIENIĄDZE Z KONTA NA SIEPOMAGA
a tu tylko potrzebna była zgoda
chociaż już ją miałam...
tylko grzecznościowo zapytałam
i to był pewnie błąd
nie mam złości w sobie bo ją wypłakałam
nawet żalu
tylko mi smutno, że człowiek człowiekowi tak
bokiem i z kijem w szprychy. Nie wiem jak mam to ocenić
czy warto
czy trzeba
czy olać
i iść dalej
wiec ja idę dalej
bo się wygadałam, lżej mi, a niebawem, może już dzisiaj- jutro
zabiorę Was w podróż do ...Wiednia! :)
bo wreszcie po roku obrobiłam zdjęcia :)
uściski!
bo czegoś tu nie rozumiem
oba blogi funkcjonują
zdjęć tam trylion
i ich twarzy i mieszkania
i na instagramie
i sklep
i wydawane są publikacje
i internet pełen informacji
co robią, gdzie robią, co jedzą
nawet o której piją kawę
i jaką na dodatek...
to nawet ja się z takimi detalami nie wystawiam
na widok publiczny
czym różni się bębnienie o sobie w każdym zakątku internetu
od publikacji w niszowym piśmie które dotrze do góra 2000 osób :)
kurcze...
BO LUDZIE TO SWOJE NERKI INNYM, ODDAJĄ
I SZPIK I KREW I WĄTROBY
ŻYCIE ODDAJĄ...
OSTATNIE PIENIĄDZE Z KONTA NA SIEPOMAGA
a tu tylko potrzebna była zgoda
chociaż już ją miałam...
tylko grzecznościowo zapytałam
i to był pewnie błąd
nie mam złości w sobie bo ją wypłakałam
nawet żalu
tylko mi smutno, że człowiek człowiekowi tak
bokiem i z kijem w szprychy. Nie wiem jak mam to ocenić
czy warto
czy trzeba
czy olać
i iść dalej
wiec ja idę dalej
bo się wygadałam, lżej mi, a niebawem, może już dzisiaj- jutro
zabiorę Was w podróż do ...Wiednia! :)
bo wreszcie po roku obrobiłam zdjęcia :)
uściski!
Trzeba zapomnieć o takich ludziach i sytuacjach i iść dalej. To taki trochę przysłowiowy "pies ogrodnika". Też miałam ostatnio podobną sytuację z działką, na której będziemy budować dom - chcieliśmy dokonać zmian na korzyść sąsiada nawet na nasz koszt, ale on uniósł się, że mu nie potrzeba, choć trzeba być idiotą, by nie wiedzieć, że to on tak naprawdę najwięcej by na tym skorzystał. Tutaj masz podobnie. Kiedyś to się odwróci - przecież karma powraca... Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńno wiem, ale ciężko bezie bo tyle miłych wspomnień mam z nimi związanych, może dlatego to rozczarowanie jest takie dotkliwe... och o sąsiadach to też mogłabym poopowiadać, jak remontowałam sobie dach, kupiłam nowe gąsiory, i je założyłam, to potem od sąsiadki usłyszałam, że im przez to garaż zalało... a tych dziur u siebie w dachu to już nie zauważyła... i ze na swojej połowie ma za darmo te gąsiory.. ech... ludzie są dziwne
Usuńuściski!
Fakt..sytuacja nie ciekawa.Gdyby za tym nie staly potrzeby domowe, mozna by to przemilczec..ale w sytuacji, jaka opisujesz publikacja zdjec byla potrzebna.Krotko mowiac..zero pomocy a nawet "mur" nie do przebicia.Jednak wierze w Wasza inwencje i dobra karme i jestem niemal pewna ze cos dobrego sie dla Was juz "kreci".Wspieram dobrymi myslami, trzymam za Was kciuki, zdrowka zycze i sil do walki z przeciwnosciami losu.Pozdrawiam i czekam na post o Wiedniu.)
OdpowiedzUsuńAno nieciekawa... wiesz ja już jutro się otrząsnę, tylko jak mam tak wiele na głowie, to i trudniej mi idzie to "otrzepywanie się" :)
UsuńDziękuję za życzenia, od tak dobrej osoby jaką jesteś to na pewno się spełnią ;) a post o Wiedniu już jutro ;)
buziaki!
Przykra sytuacja zwłaszcza w Waszym cieżkim momencie życiowym.
OdpowiedzUsuńZ drugiej strony pomyśl tylko, że masz tych ludzi z głowy już na całe przyszłe życie, jakakolwiek nie bylaby to kwota to relatywnie zapewnie nie jest to zbyt wysoka cena za trwałe pozbycie się ich ze swojego życia. Życz im powodzenia i zapomnij. Po cieżkich chwilach z pewnością przyjdą te lepsze.
Wiem wiem, w życiu bym nie pomyślała, że to tak wyjdzie i nie planowałam się nikogo z życia pozbywać, bo raczej nie mam takich "potrzeb", szczęścia też im zawsze życzyłam, to i niech nadal mają :)
Usuńserdeczności!
Ulenko, machnij na to reka, szkoda Twojego zdrowia. Jestem przekonana, ze fortuna kolem sie toczy, a takie niepowodzenia tylko nas umacniaja. Pozdrawiam i sciska serdecznie:)
OdpowiedzUsuńWiem wiem, przecież to nie pierwszy raz coś na głowę mi spada, wiec już mam mocno utwardzony ten czerep :)
Usuńbuziaki!
Ty z uczciwości o zgodę poprosiłaś, więc myślę że dobro do Ciebie przyjdzie z zupełnie innej strony. Tego życzę. : )
OdpowiedzUsuń:) w dobro wierzę, bo mam go wokoło siebie sporo, może dlatego tak "się zdziwiłam" ale, może rzeczywiście mieli powody... ech
Usuńbuziaki!
Najtrudniejsze jest własnie prawdziwe "otrzepanie się" i pójscie dalej. Bo sama wiesz, że tak najlepiej, nie warto roztrząsać dalej tej sprawy. Ja nauczyłam się traktować takie rzeczy jak naukę, doświadczenie, które coś mi daje i po coś pewnie było. I dobrze mówisz ty, i inne babeczki w komentarzach - życzyć tym ludziom wszystkiego najlepszego. A jeszcze wytłumaczyć sobie, że dla nich pewnie był to jakiś ważny powód, by się nie godzić. No i nie myśleć o tym więcej, ani dobrze, ani źle. Pozdrawiam i życzę powodzenia w każdej sferze życia! :)
OdpowiedzUsuńNic mi nie pozostaje, tylko życzyć dobrego, bo zatruwanie się złym to nie moja bajka, wystarczy już zatrute dookoła nas jedzenie,dzisiaj już jest lepiej, jutro pewnie zapomnę, ale kłopot pozostał, bo siostra nie ma przeze mnie zdjęć do publikacji...
Usuńpozdrawiam i dziękuję za odwiedziny!
Samo życie...dzisiaj ,jutro to jeszcze boli,ale za kilka dni zapomnisz o tym.Ula jesteś pogodna i silną osobą , co cie nie złamie to wzmocni.
OdpowiedzUsuńzyczę zdrowia bo to jest najważniejsze, wierzę że finansowe sprawy sie wyprostują.
buziaki
Ano :) pewnie, ze nie złamie, bo o tylko w sumie większy kłopot, jakby był tylko mój pies to ganiał, ale dotyka wiele osób związanych z tą publikacja i dlatego tak mnie to mocno ugniotło, a życie się kiedyś wyprostuje,to wiadomo, tylko trzeba odczekać ;)
Usuńbuziaki!
Ula, dasz radę bez tych zdjęć.Może mieli powody , nie wiem. Może po prostu chcieli Ci dowalić.Zapomnisz chociaż wiem ,że to nie jest takie proste, jeśli znajomość wydawała się sympatyczna. Nie trać jednak wiary w ludzi. Są różni na szczęście.
OdpowiedzUsuńKochana ja spokojnie dam radę, ale inni przeze mnie mają ból głowy...
Usuńno znajomość była bardzo sympatyczna i owocna nawet, dlatego moje zdziwienie jest tak silne i tak bardzo "zdziwione"... :)we wszystkich ludzi nie zwątpiłam na szczęście ;)
buziaki!