sobota, 14 stycznia 2017

{7} Moje wrażenia po przeczytaniu Magii sprzątania i projekt 365 dzień 13-14

Tak, wzięłam byka za jeden róg na razie, książkę Marie Kondo przeczytałam  na raty  w dwa tygodnie, tyle zajęło mi czytanie wraz z zastanawianiem się, jak przełożyć  na swoje warunki domowe to, co ona proponuje.


Wiadomo, każdy dom inny, każdy ma inne warunki inne priorytety, sentymenty, domowników  i zwyczaje. Musiałam, przeczytać całą książkę, by zrozumieć tą specyficzną jak na nasze polskie warunki  filozofię którą kieruje się autorka.
I powiem Wam, że to nie jest  coś, czego nie da się wprowadzić w życie, da się, tylko trzeba najpierw poprzyglądać się tym swoim szpargałom, rzeczom, ubraniom i książkom, żeby zobaczyć, czy rzeczywiście są one wszystkie  nam aż tak bardzo potrzebne.

Pierwsze uczucie po przeczytaniu kilku kartek - o matko i córko! co ona pisze, jak mogłabym wyrzucić to czy tamto.

Po przemyśleniu, takim szczerym od serca, po roku od pierwszej próby pozbycia się pewnych rzeczy powiem, że o tak,  ta czy inna  rzecz nie wzbudza we mnie obecnie  żadnych emocji, jest mi obojętna, owszem kiedyś była ok, ale teraz... no już zdecydowanie nie i z każdym dniem widzę, że zbiera się tego coraz więcej.

Jak przeczytam kolejną jej  książkę, to powinnam być mentalnie i merytorycznie przygotowana na proces, który rozpoczęłam bez mała rok temu, i te zmiany, które wtedy poczyniłam działają do dzisiaj, z tym, że to okazały się być raz, że niewystarczające do osiągnięcia stanu bliskiego ideałowi było też błędnym pojmowaniem procesu sprzątania i odgracania.

 Nie wiedziałam,  jak do tego podejść bez zbędnych  sentymentów, bo w tym wszystkim chodzi nie o układanie i przechowywanie  coraz to  od nowa rzeczy, których przez ostatni rok, dwa czy trzy nawet nie tknęłam palcem, tu chodzi o pozbycie się ich na zawsze ;)

Pewnie zapytacie a po co mi to, ano po to, że ja po mimo, iż kocham te swoje domowe  kąty, to one nie pozwalają mi do końca w sobie odpocząć na tyle na ile bym oczekiwała. 

Dom, jest regularnie sprzątany i czyszczony, a jednak mam wrażenie, że jest to
 "niekończąca się opowieść"
czyli za dużo czasu mu poświęcamy a w zamian  na niewiele czasu starcza tych wysiłków, owszem bałaganimy  i to jest też do poprawki, ale przynajmniej teraz wiem, co robiliśmy nie tak ;)

Już dawno temu ktoś powiedział, że  jeśli nie panujemy nad rzeczami które mamy, to powinniśmy je zredukować do takiej ilości, która pozwoli na panowanie nad nimi i utrzymywanie porządku ;).
Prawda, którą tak ciężko wprowadzić w życie jeśli się jest takim zbieraczem jak ja.

A teraz czas na kolejne  dwa dni mojego projektu

13.01.2017


Odgrażałam się wczoraj, że schowam Święta do pudełek i tak też uczyniłam :)

czego dowodem jest kolejne zdjęcie

14.01.2017


Choinka spłonęła  dzisiaj w kominkowym ogniu
wcześniej poczyniwszy striptiz z igieł, których z 10 szufelek  znalazło się na podłodze.

poniżej proces rozczłonkowania tejże


a na koniec chillday - czyli pizza w nagrodę i słodkie nicnierobienie :)

Ciekawa jestem, czy Wy też macie dosyć niekończącego się sprzątania swoich katów, czy jednak już sobie z tym poradziliście
 i czy macie swoje sprawdzone  sposoby na ogarnięcie chaosu
by jednak czerpać przyjemność z odpoczywania w swoich kątach a nie ciągłego ich sprzątania ?

U nas niestety dom jest jednocześnie miejscem pracy co czyni niejako  ten stan dodatkowo.

Ja kiedyś miałam etap  nieprzejmowania się chaosem, ale mnie jednak on nieco męczy i jestem bardziej zadowolona i lepiej wypoczywam w nieco ogarniętej przestrzeni.



Serdecznie Was pozdrawiam, dziękuję, że do mnie zaglądacie, i do... następnego wpisu.



21 komentarzy:

  1. Co jakiś czas obiecuję sobie,że rzecz której nie dotykałam co najmniej pół roku wędruje do kogoś innego albo na śmietnik....ale bardzo rzadko udaje mi się dotrzymać obietnicy danej sobie,a poza tym ,nie wiem czy też tak masz ,że jak się czegoś pozbędziesz to do tygodnia się okazuje że ona była ci niezbędnie potrzebna:))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A z tym to różnie bywa, przeważnie jeśli tak się okazuje, to też znajdujemy produkt zastępczy czy inne rozwiązanie i żal mija, jak tak raz na pół roku robię przegląd rzeczy do oddania, bo nie wyrzucam do śmieci, no chyba, że coś już nikomu nie posłuży, to jednak okazuje się, że nadal to nie wystarcza do utrzymania ładu i panowania nad rzeczami, czas wiec na radykalne posunięcia:)
      buziaki!

      Usuń
  2. To jest prawda, ja tez mam wrazenie, ze jak sprzatne w jednym koncu domu to juz drugi prosi sie o to o tak wkolo, tez jestem takim zbieraczem i strasznie sentymentalnie do wszystkiego podchodze. Z jednej strony chce pozbyc sie niektorych rzeczy a zdrugiej serce boli;) Poki co spraztam szafy z ubraniami, bo tam tez rzeczy nienoszone od lat. No od czegos trzeba zaczac:) Zgadzam sie z Toba, ze duzo lepiej wypoczywa sie w domu jak wszystko jest posprzatane i panuje oglony lad. Milej niedzieli:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Autorka książki właśnie pisze o tym, ze nie należy sprzątać domu "pokojami" a kategoriami rzeczy, czyli najpierw ubrania, potem buty i torebki, potem książki, potem dokumenty itd. jak już wyeliminujemy nadmiar to można pokusić się o jakieś przemeblowania, udogodnienia itp i wygładzać już pomieszczenie ;) to ma sens po głębszym zastanowieniu.
      uściski!

      Usuń
  3. a ja już pomału ogarnełam chaos 'przydasiów' - poczatki są trudne: ale ogólnie efekty przydatne codziennym zyciu: sprzątanie raczej szybkie ( większość rzeczy ma swoje miejsce), szafa uporządkowana. Teraz już mam tak że chcętnie pozbywam się niezbyt przydatnych rzeczy.
    Powodzenia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O przydasie to u mnie odrębna sprawa, bo ja mam i te do scrapowania, i włóczki do robienia na drutach, i nici i wzory do haftowania,a na kocu tony materiałów i nici do szycia wraz z maszyną, wszystko przechowuję w sypialni póki co i miewam niezły bajzel jak zaczynam "działać" bo jak nie działam to wszystko leży pod sznureczek, ale na kij mi to jakbym nic z tym nie robiła, wiec tutaj czeka mnie duże wyzwanie jeśli chodzi o organizację i sądzę, że będzie to trochę trwało, planuje zakończyć odgruzowywanie domu wraz z malowaniem pokoi za pół roku :)
      serdeczności!

      Usuń
    2. 'przydasiami' nazwałam rzeczy które odkładałam z tekstem: przyda się:), np ubrania - 'no przecież schudnę i przyda się' itd. Ale odkąd wprowadziłam i trzymam się kilku zasad organizacji i nie gromadzę rzeczy(ale nie tych do hobbi - kredek i różnego rodzaniu pakieru i długopisów itd mam w dalszym ciągu sporo i to lubię mieć:)- tak jak pisałam wcześniej to wszystko wpłyneło pozytywnie na moją codzienność - nawet jak nie mam siły na sprzatanie - ogarnięcie wymaga kilku minut, a to u mnie najważniejsze. Nie lubię nieporządku i nie mogę w nim odpocząć,
      pozdrowionka.

      Usuń
    3. tak, te także mam, ale generalnie słowo przydasie to u mnie to właśnie te co wymieniłam ;) no i dla tego samego efektu o którym piszesz zaplanowałam te wielkie porządki ;)

      Usuń
  4. Ula nie czytałam ,ale człowiek sam widzi swoje błędy po pewnym czasie ......ja mam teraz dwie przestrzenie ...dom rodziców gdzie aktualnie żyjemy ....zagracony pierdółkami gromadzonymi przez moja mamę i nasze pierdółki do tego ......sprzatania przedświątecznego nie życzę najgorszemu wrogowi ...i moja budowa gdzie jest stół i nic poza tym praktycznie ...puste przestrzenie ...i ja czuje różnicę .....w domu ODPOCZYWAMY i nie chce nam się wychodzić z niego .....tu czujemy ten napad bodźców .....i boję się ,że jak się wprowadzimy będzie kolejna niekończąca się opowieść .....chociaż będę się starała nie przegiąć ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj tak, wiem o czym mówisz bo my ze swoimi gratami mieszkaliśmy u rodziców ponad 2 lata, potem wprowadziliśmy się do naszego domku PUSTEGO z niewielką ilością swoich rzeczy i... i po 12 latach mamy tego po kokardę a już 2 razy zamawialiśmy kontener do odgracania, dlatego od 2 lat wyrzucam w miarę systematycznie ale nadal za mało, pora na ostre ruchy, wiem, już, że nadmiar przydusza i meczy :) życzę zatem wam wielkich oddychających przestrzeni w nowym domku ;)
      buziki!

      Usuń
  5. Choć lubię porządek, nie potrafię bez wylewania krokodylich łez, pozbywać się nadmiaru ubrań czy innych przedmiotów, no bo przecież kiedyś mogą się przydać!!! Niestety, gromadzenie jest chyba u nas rodzinne. Wdrożenie metod autorki książki nie jest w moim przypadku łatwe, ale od dłuższego czasu obiecuję sobie ciuchowe czystki. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem o czym piszesz, bo jak sama wspominałam, jestem zbieraczem i mam 5 wielkich pasji życiowych - czyli zdjęcia - taka pasja zawodowa, haft krzyżykowy, scrapbooking połączony z Project Life czyli kreatywnym dokumentowaniem wspomnień, robienie na drutach i szycie - co powoduje zbieranie wszystkiego co nada się przy tych pasjach a co zatem powoduje, że otaczam się pierdylionem przydasi które pozostają w permanentnym nieładzie kiedy tworzę - ale jeśli mądrze się pozbędę pewnych rzeczy to myślę, że to pomoże mi w ogarnięciu i tej sfery mojego życia, a z wiekiem zauważyłam, że coraz mniej mi żal pozbywać się rzeczy, które nie wzbudzają moich pozytywnych uczuć - bo zasada jest taka, ze pozbywamy się z przestrzeni życia wyłącznie tych przedmiotów, które nas nie cieszą ;)
      pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  6. Ula a ja Ci powiem , Ty nie czytaj poradników tylko je pisz.Lepiej na tym wyjdziesz. Najważniejsze są czyste podłogi i jeszcze super , gdy okna lśnią. Reszta bajzlu tworzy klimat domu :-).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem Marysiu kochana, problem w tym, że ja mam 14 kotów, wiec czysta podłoga i czyste okna, które one - koty cięgiem polerują łapami umaczanymi w śniegu i błotku - bo chcą wejść lub wyjść... nie wchodzą w grę, te okna i podłogi to ja bym musiała 5 razy dziennie polerować ;))) jeśli do tego syfu na podłodze i oknach dodamy bajzel w chałupie to uwierz mi, jest to tak odległe od klimatu jak ja od Jowisza ;), a co do pisania,ktoś kiedyś mi w komentarzu pod postem powiedział, ze pierniczę na blogu trzy po trzy wiec wiesz.... straciłam odwagę... nie no żartuję oczywiście ;) ale nie czuje się ekspertem a już na pewno nie od sprzątania, wole robić zdjęcia i chleby wypiekać .
      buziaki wielkie!

      Usuń
  7. Oj boli to decydowanie co już wyrzucić a co jeszcze się przyda. Niestety u mnie wygrywa to drugie.Pozdrawiam :-).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ba, wiadomo, ja jak widać, dojrzewam już bez mała rok do pewnych decyzji, długo bardzo, ale u mnie obecnie wygrywa bardziej niechęć do ciągłego sprzątania nad niechęcią do wyrzucania, i dlatego tak szukam sposobu,skoro znalazłam i przemyślałam, to wystarczy spróbować :)
      uściski!

      Usuń
  8. Sama przeczytałam magię sprzatania 2 lata temu i wzięłam sobie do serca ale całego procesu nie przeszłam, w świeta kupiłam spark joy ze względu na rysunki jak składac ubrania i chocbby z tego powodu moge ją wszystkim polecić. Ogarnieta szafa i ubrania to u mnie połowa sukcesu. A podczas przeprowadzki miałam okazję przejrzeć kazdą rzecz, wziąśc do ręki i zastanowić sie czy ja lubię czy nie. Dzięki temu część trafiła do pudła które teraz używam, inne do pudeł na sprzedaż/oddać -które w zastraszajacej ilości stoją na strychu. Konmarie ma rację zatrzymaj tylko te rzeczy ktore sprawiaja radość i teraz tak robię a powoli pozbywam się tych które przestały mnie cieszyć. Zawsze mi się wydawało,że jak już coś kupię to musze to zatrzymac do grobowej deski albo jak sie zniszczy czy zepsuje.Otóż nie, przedmioty maja nam służyć i nas cieszyć a nie osaczać i robić z nas niewolników.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 100% prawdy kochana, tez tak to odebrałam i chce zastosować, właśnie opróżniłam łazienkę z prawie całej jej zawartości, nawet nie wiesz / ale pewnie wiesz:)/ jaka to ulga;)
      uściski!

      Usuń
  9. Ulu ja mam chyba to samo wrażenie, że sprzątanie w moim domu, to nigdy nie kończąca się historia :-( choć głównie dzieje się tak za sprawą Kpochaszka ;-)
    Przy przeprowadzce dużo rzeczy wyrzuciłam, oddałam lub sprzedałam ale nadal mam tych skarbów mocno za dużo ( byłaś to widziałaś ) ale chyba nie dojrzałam jeszcze do tego aby z nich zrezygnować ... my to tacy zbieracze jesteśmy :-)
    Buziaki posyłam Aga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O wiem, sama jestem zbieracz, a do tego jeszcze nasza praca i sprzęt do niej jak wiesz jest w domy, to tez nie wprowadza ładu i porządku, ale ja już znajdę na to radę ;) Mnie się po prostu ulało już i stąd te radykalne posunięcia ;)
      buziaki!

      Usuń
    2. Nieco ogarnięta przestrzeń to jest to co czasem udaje mi się osiągnąć. Pewnie dlatego pozyskałam książki i zabieram się do czytania, chociaż craftując kiepsko widzę pozbywanie się przydasiów, a na dole też kilka pasji realizowanych w szale twórczym wymaga wielu przydasiów tworzących na co dzień niezły bałaganik :) Miło tutaj zajrzeć, pozdrawiam :)

      Usuń

Miło mi będzie jak zostawisz swój komentarz :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...