czwartek, 9 lutego 2017

{21} Nietypowo o mózgu (umyśle) idiocie i dzień 39-40 projektu

Zadacie zapewne pytanie dlaczego mózg -umysł  - dla jasności _ swój_ nazywam  idiotą. To pokrótce wyjaśnię... ;)

na początek cytat, zaczerpnięty z  tego bloga
niedawno go  znalazłam, a i temat tam poruszony był bliski temu który  mnie pochłania od jakiegoś czasu.

"Są ludzie którzy myślą non stop. 
I to ich gubi. 
Myślenie to narzędzie.
Takie samo jak łopata.
A kiedy wykopie się dół,
łopatę należy odłożyć."

dr. Bartłomiej Dobroczyński

...
 Od jakiś 2-3 miesięcy czytam i słucham na temat zachowań ludzkiego mózgu, nie za dużo nie za mało , ale na pewno za mało wiem by cokolwiek  powiedzieć ze 100% pewnością  i być jakimkolwiek znawcą tematu.
 Natomiast przeprowadziłam kilka eksperymentów na sobie i bliskich i stwierdziłam kurcze, to działa, co polecają  ci, którzy wiedzą więcej, tylko teraz trzeba  trochę poćwiczyć ;)

A co działa zapytacie.

Ano  na przykład postanowiłam nauczyć się nieco lepiej  panować nad swoimi emocjami, tymi oczywiście negatywnymi, bo one rozrabiają w większości ludzkich główek w tym i mojej.

Te emocje dotyczą zarówno naszych reakcji na to co robi drugi człowiek względem nas, jak i naszego podświadomego zamartwiania się o wszystko, o te niezapłacone raty kredytu, rachunki, przyszłość, choroby, utraty, popsucia i inne  życiowe sprawy.

Ludzki mózg jest tak skonstruowany, że miesza nam w główce, on wszystko usiłuje zobaczyć w  gorszym świetle aniżeli dana rzecz wygląda, ciągle krytykuje, rozkminia, drąży i panikuje.

Po co?  No tak ma i już.  
Gada nam ,że czegoś nam brak, 
że nie jesteśmy dość dobrzy, 
że nie mamy środków na realizację swoich marzeń ani też szans by je mieć, 
ciągle powoduje, że nie myślimy o tym kim jesteśmy tu i teraz,
 tylko kim moglibyśmy być, 
że jesteśmy w sytuacji bez wyjścia,
bo nie mamy pracy, a rachunki pojawiają się regularnie w skrzynce jak bumerang. 
Więc zaraz pojawia się wizja wyłączonego prądu, komornika licytującego dom, i inne kataklizmy.
 On nas niejako  więzi w tych  naszych myślowych  niemożnościach.

Natomiast my nie zdajemy sobie sprawy, że możemy ten tok natrętnych myśli zwyczajnie wyłączyć jak radio, w którym leci audycja, która nam się nie podoba.

I nie chodzi tu o to, by odganiać myśli jak natrętną poranną muchę i mieć wszystko gdzieś
i bujać nieustająco w obłokach czy innej nirwanie,
  tylko chodzi o to by stanąć z boku siebie, odłączyć się na chwilę od swojego dominującego  ego,
po to by móc z neutralnej pozycji ocenić daną sytuację.

Podam przykład. 
Wczoraj dziecko moje stłukło przez przypadek moją ulubiona miseczkę.


Na pytanie co się stłukło, ona mówi, że "nie chcesz wiedzieć"
po czym mówi co się stłukło ;)
Mój mózg czyli ego zaczyna pod kopułą wrzeszczeć , że przecież mogłaś uważać, jak wyciągasz ze zmywarki, ile razy mówiłam, że wciągać należy po kolei a nie spod spodu... itd itd...
nie szczędząc mało kulturalnych słów.
A moja buzia milczy... i zaczynam wewnętrzną wymianę zdań z moim wielce urażonym ego:

- idioto, zamknij dziób, bo to moja miska i kij ci do tego,
idź się przewietrz na taras  i  nie mieszaj się w nie swoje sprawy...

po czym mówię do dziecka spokojnym tonem, 
no trudno, nie ona pierwsza i nie ostatnia się stłukła
i tak powinniśmy mieć wszystko ze sklepu po 5 złoty, bo tłuczemy jak mało kto. 

i koniec. 

jakbym  miała tak zareagować jeszcze miesiąc temu... o kochani
moja jadaka rozdarłaby się jak stąd  na Wawel prosto jak strzelił trasą katowicką przy której mieszkam :)... 

Tym razem dałam radę, chodzi o to by sobie uświadomić, jaką moc sprawczą mamy my, a jaką ma mózg, on przeważnie nie da za wygraną, bo latami praktykował w naszej głowie swoje zwycięstwa,
będzie kombinował i mamił, a my musimy ćwiczyć, by się  dalej nie dawać tak zwodzić.

i drugi
Maż, siedzi rozkminia,  kombinuje , gada do siebie
wreszcie wypala , nie no ja tego nie umiem, nie dam rady...
 no to ja do niego
 kochanie powiedz swojemu idiocie, niech idzie odgarnie śnieg przed domem bo nawaliło a Ty się jak widzę nie palisz do łopaty
a my tu ogarniemy czego to Ty znowu nie możesz :) 

na co on, a wiesz, że to jest pomysł ;)
no i w pewnym momencie wilk był syty, owca cała a i śnieg odgarnięty...


Tak wiele osób pisze na swoich blogach o tym, że czegoś nie mogą, że się boją, że depresje, chandry, cuda bajki, przerażająca wizja przyszłości,  traumatyczna przeszłość, noszenie urazów, ja też tak mam, miałam, pewnie nie raz jeszcze  moje ego mi nogę podstawi, ale chodzi o to uświadomienie sobie na tak prostym przykładzie jak to działa i jak wiele od nas zależy, by nie wybuchnąć  z byle powodu, by nie dręczyć się  destrukcyjnymi myślami, by nie krzywdzić innych swoim złym humorem, słowem, spojrzeniem, a przede wszystkim nie zamęczać tym samego siebie.

po prostu powiedzieć swojemu idiocie, czy jak go tam pieszczotliwie mniej lub bardziej dosadnie nazwiecie

spadaj z mojej głowy, idź grab liście, ulep bałwana, odśnież podjazd, poleć na Filipiny, albo na koniec świata najlepiej... daj mi  wreszcie swoje sprawy po prostu załatwiać.

Zastanawialiście się, dlaczego po przebiegnięciu wielu kilometrów, czy po wspinaczce na górę, po przepłynięciu kilku basenów, czy zjechaniu 15 razy z góry na nartach, lub wysprzątaniu hurtem całego mieszkania tak wspaniale się czujecie?   chodzi o psychikę oczywiście, nie o fizis, 
bo nie myśli się w trakcie tych czynności o tych wszystkich kłopotach które mamy,  tylko robi to co robi tu i teraz, :) 

Moja jedna z wielu szefowych w byłej korporacji mawiała, że 

Niewprawionym myślenie szkodzi.

Tak to znany zabawny slogan, który oprócz tego, że do tej pory wydawał mi się jedynie zabawnym i nieco uroczo złośliwym, to teraz nabrał dla mnie nowego znaczenia
w świetle cytatu, który zamieściłam na początku ;) 

Ciekawa jestem jak Wy sobie radzicie ze swoimi negatywnymi myślami, bo mnie jak do tej pory wszystko pomagało na parę chwil, czy to batonik czekoladowy, czy fajna muzyka czy dobry film i książka i chwila rozmowy z przyjaciółką, to owszem pomaga, ale myślę, że  nam ze wszech miar  potrzeba tego oderwania się od wszędobylskiego mózgu i jego chorych niejednokrotnie projekcji.

 Nigdy bym nie przypuszczała że w całej swojej genialności może być aż tak wielkim dla nas samych szkodnikiem.

To się wygadałam, ale temat mnie ostatnio pociąga, to pomyślałam sobie, że się podzielę spostrzeżeniami.
a może komuś się to przyda i na początek poćwiczy tak jak ja ;) 

to na koniec focisze

8.02.2017
039/365 
Cola 


9.02.2017
040/365 
Sroka na wysokościach


i nasza Bida kot jak wspominałam klozetowy






  Mój Małżon fot strzelił, przekaz jest prosty, daj mi spokój, zrób sobie kawę :))


I nieszczęsny ptaszeł, co nieświadom tylu krwiożerczych paszczy za oknem na niego spogląda i codziennie przylatuje i objada niewzruszenie  winobluszcz :)




Serdeczności!




34 komentarze:

  1. Ulllllalaaaaa! Ale dzisiaj wywody zrobiłaś... Przyznaję Ci rację we wszystkim, a moje negatywne myśli rozganiam pozytywnymi myślami. Tych pozytywnych , radosnych z hormonami szczęścia jest większa liczebność, także te czarne myśli (jak dotychczas bynajmniej) nie mają żadnych szans.... ;)
    Jak tam te życie bez cukru? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. życie bez cukru jak widać trwa nadal, spoko da się żyć, trzeba tylko własnemu mózgu wytłumaczyć, że owszem cukier był fajny, a teraz do herbatki jest erytrol, a do jedzenia inne dobre rzeczy, i idiota słucha bo nie ma wyjścia :),
      jak już zdycha z tęsknoty za czymś dobrym dostaje na noc szejka z owoców z izolatem białka i daje radę ;) A co do pozytywnych myśli, nie chce zapeszać ale wypieranie tych złych już przynosi efekty... w postaci przyciągania dobrych zdarzeń.
      buziaki!

      Usuń
  2. Ulenko, super wpis, ja juz od jakiegos czasu nad tym pozywtywnym mysleniem sie zastanawiam, to tez potrafie sie nakrecic jak glupia i z igly zrobic widly:)))) A tak naprawde nie warto przejmowac sie zbita filizanka, czy miseczka i tracic energie na zlosc. Faktycznie kazda aktywnosc fizyczna jest super na takie klopoty, a po wysilku wszystko tez zaczyna wygladac inaczej:) Buziaki:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, ja wiem, że coś jest złe dla mnie, a pozwalam temu ego szaleć, ale to już dosyć tego "dobrego" w mojej głowie rządzę ja i już:)jak mój maż się nakręci i zaczyna na wyższym diapazonie nadawać, to ja ze stoickim spokojem oświadczam - powiedz swojemu idiocie, żeby mówił do mnie niższym tonem ;) wcześniej pewnie bym sie wydarła, że nie życzę sobie, żeby na mnie wrzeszczał i jeszcze okrasiłabym to jakimś soczystym epitetem:)
      uściski!

      Usuń
  3. z natury stoicka dusza ze mnie,ale przyznam,że bywają sytuacje,,ze i stoik nie ustoi.Mój ukochany tato,powtarzał:pamiętaj córcia zanim coś powiesz,lub zrobisz w stosunku do innych ludzi,poczuj się nimi.Tęsknię za nim,a słowa jego są mi mantrą.Jak już pisałam spokojny i pozytywnie do świata i ludzi nastawiony ze mnie człek,ale czasem bywa nieodwzajemniony.Wtedy,a wtedy ...zakładam cichobiegi i odreagowuję.Sprzątanie takie na całego też lekarstwem dobrym.W las nie latam wrzeszczeć...bo co z biedną zwierzyną???,ale pole szerokie i owszem nadaje się do tej czynności idealnie.Nie ma ideałów,ale można w sobie wszystko wyćwiczyć. Bo tak jak już pisałam czasem i stoik nie ustoi,ale może jak chce.Czasem taka myśl mi się nasuwa,a może japo prostu chcę wytłumaczyć zachowania innych,czasem i własne,takie czasy...tacy ludzie.Pozdrawiam gorąco Ulu,życząc nocy spokojnej.Post na 6 z koroną

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piękne słowa Twojego Taty, godne zapamiętania i zapisania w widocznym miejscu.
      Tak, takie czasy niestety, wszystko jest "bardziej mocne" i sceny brutalne w filmie i sceny kłótni i seksu i gniewu, wiec skąd uczyć się stoickiego spokoju, jak ekrany wyrzucają w nas takie pokłady agresji, nie ma dobrych przykładów, dobre filmy, nie są dzisiaj w cenie, nie przyciągną widowni, ludzie chcą więcej, mocniej i bardziej, pytanie... gdzie jest granica?
      dziękuję za ten komentarz :)
      uściski!

      Usuń
  4. Ja to taka już jestem że najpierw to się sporo nakręcam na maksa i już jak już jestem nadęta jak balon mówię sobie: po co się tak nakręcasz głupia to nic nie da . Czy pomaga ? Czasami ...Pozdrawiam :-).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :), no czasami pomaga a czasami nie, bo nie jesteśmy ideałami, bo nasze ego wmawia nam, że ideałów wśród ludzi nie ma, są jedynie udziałem istot wyższych i boskich, a przecież sam Bóg stworzył człowieka na swój obraz i podobieństwo,więc skąd w nas ta niewiara? tak jak napisała Twoja poprzedniczka, trzeba poćwiczyć spokój, ciekawym jest, że nikt nie uczy nikogo ćwiczyć tych negatywnych cech, ani tez nikt w sobie ich nie ćwiczy... jakoś tak łatwiej człowiekowi zawrzeszczeć aniżeli zachować spokój:)
      uściski!

      Usuń
  5. Oj, tak. Zdecydowanie warto panować nad tym co się dzieje w środku nas. A przede wszystkim być tego świadomym - skąd te emocje i skąd te poplątane myśli przychodzą. Kiedyś też przeczytałam takie fajne zdanie, że to iż umiemy i używamy młotka nie zanzcy wcale, że sądzimy, że to my jesteśmy tym młotkiem . :)Mamy umysł, by go używać, to nasze narzędzie, w które jesteśmy wyposażeni tu na Ziemi, lecz nie musimy się z nim utożsamiać. To my mówimy mu co ma robić i jak wbijać gwoździe. ;) Nie on!
    Uluś, a próbowałaś medytacji? To świetne narzędzie panowania nad umysłem! Zobaczysz jak z biegiem czasu i praktyki emocje przestają grać pierwsze skrzypce, a wszystkie myśli, szczególnie te negatywne, przestają napływać. Zdajesz sobie sprawę, że wszystko, co się pojawia, po prostu... się pojawia i znika. Koniec. Kropka.
    Całuski na ten mroźny dzień ślę Ci gorące! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O przykład z młotkiem tez doskonały :) nie jeszcze nie próbowałam, bo nie wiem jak to się wykonuje, zetknęłam się z "chwilą uważności" to jest coś w rodzaju medytacji,ale to u mnie jest też do poćwiczenia, a pomocne jest, bo kiedy nadajemy na dobrych falach t i dobre fale do nas idą, a o to właśnie chodzi ;)
      buziaki!

      Usuń
    2. Oj, tak, to co wysyłamy, wraca do nas, więc nawet z tego powodu warto wysyłać tylko dobre emocje. A co do medytacji, można właśnie ćwiczyć uważność przy myciu naczyń, podłogi, prowadząc samochód - skupić się tylko! na tej czynności, też fajne ćwiczenie. :)
      Ach, i zapomniałam napisac, że kot klozetowy wymiata! :))))

      Usuń
    3. no wiem, ze trzeba się skupiać na jednej czynności i powiedzieć wtedy ego, żeby poszło na spacer, bo ja zmywam tu i teraz, ale jak mówię, to kwestia ćwiczeń, mój maż powiem Ci ma tak, ze jak coś robi to robi, nie słyszy świata całego, skupia się tylko na tej czynności, to jednak ma swoje dobre strony ;)
      a patrz, ze w wielu przypadkach umiejętność ogarniania kilku rzeczy na raz jest postrzegana pozytywnie, no ja tak mam i dlatego może nieraz dostaję szamotania pały ;) bo to wcale nie jest dobre dla człowieka.

      Usuń
  6. No Ula, własnie częściowo na ten temat miałam i ja napisać, to jest niesamowite... Podobne tematy zgłębiam od około roku. Przykład z miseczką jest rewelacyjny, to tak właśnie działa, mam podobnie, wreszcie czuję, że żyję naprawdę. Kiedyś, jak Pepsi Eliot napisała, że najbardziej działa na nerwicę lękową bieganie, to się załamałam, bo niestety, z tym u mnie kiepsko, za to nerwica żyć nie dawała. Jednak okazało się, że można w inny sposób sobie poradzić, i to samemu właściwie, po odpowiednich lekturach. I nawet nie trzeba specjalnie medytować, co tez myślałam, że jest nieodzowne. Cytat z Twojej szefowej jest świetny, oddaje sedno, tylko właśnie kiedy człowiek już załapał, o co z tym umysłem, z ego chodzi. A jak już się załapie, to dzieją się rzeczy nie do uwierzenia.
    Zdjęcia jak zwykle cudne, kot klozetowy szczególnie;)
    Ściskam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O czytasz Pepsi, też ją odkryłam w ubiegłym roku, na początku nie wiedziałam o czym pisze, ale wreszcie po długim czasie do mnie dotarło ;)bo to trzeba chcieć zrozumieć, że to ego miesza niemożebnie w naszym życiu :) pocieszające jest tez to, ze ludzie skierowują swoje zainteresowanie ku naturalnym metodom leczenia zarówno ciała jak i mózgu,b to jest droga do zdrowia a ne farmacja i psychiatrzy.
      uściski!

      Usuń
  7. Nigdy nie karmie negatywnych mysli i nie dokarmiam problemow..z czasem same sie rozwiazuja. ..Jednak negatywnych emocji wole sie pozbyc ,chocby sposob nie byl do konca elegancki.Polecam "Potega terazniejszosci! Eckhart Tolle.Pozdrawiam .)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, znam Tolle, sporo o nim czytałam ale książek nie mam i nie czytałam, czas chyba poczytać u źródła, dobrze, że nie dokarmiasz swoich negatywnych myśli, to jest ta najlepsza droga ;)
      buziaki!

      Usuń
  8. Przy trójce dzieci dość szybko musiałam nauczyć się panować nad emocjami w takich sytuacjach jak rozlany napój zbita filiżanka, zepsuty komputer... Staram się nie przejmować małymi kłopotami, w końcu dużo lepiej widzieć dobre strony życia niż złe. Pewnie, że czasem się denerwuję, jak każdy, ale szybko rozładowuję napięcie ulubionym zajęciem lub po prostu spacerem po lesie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i to jest super, niestety moje nerwy przy moich małych dzieciach nie były zbyt uwiązane na wodzy, bo jestem z dość nerwowego domu, ale to już nie da się tego cofnąć, mam nadzieję, że przy wnukach nadrobię to co zepsułam przy dzieciach, wszak jak można coś naprawić, nawet późno, to czemu nie ;)
      serdeczności!

      Usuń
  9. A ja właśnie dziś przeczytałam artykuł ,że nasz mózg potrzebuje cholesterolu żeby dobrze funkcjonować,co mnie ucieszyło,bo na wczorajszej wizycie u kardiologa dowiedziałam się,że mam go za dużo!:)co dla kardiologa za dużo,dla mojego mózgu dobrze:))))...i teraz komu wierzyć?:)jak żyć?:)haha:)
    koteł klozetowy bosski:))ależ ma miejscówkę:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to prawda, że jest dobry, i prawda jest nie to co mówią lekarze, że cholesterol jest za wysoki, on ma być wysoki, bo te normy które mamy, są zaniżone przynajmniej o połowę, żeby można ludziom psuć zdrowie przy pomocy farmaceutyków, cholesterol nie jest zły, , ważnym jest trzymać trójglicerydy na wodzy anie cholesterol... przeczytaj książkę prof.dr.hab.med. Waltera Hartenbacha "Mity o cholesterolu" to zobaczysz o czym bredził niewydarzenie Twój kardiolog ;), niestety medycyna alopatyczna zawiodła ludzkość i do głosu dochodzą co jest nieskończenie dobre dla nas lekarze naturopaci, nie leczący ludzi tabletkami, tylko dobrym jedzeniem ;) polecam bardzo, poczytaj o tym;)
      buziaki!

      Usuń
  10. Oj tak, robi nam czasem nasz mozg psikusy. I masz rację, trzeba nad tym popracować. Tez walczę z negatywnymi emocjami. Idea mojego Roku Uśmiechu bardzo mi w tym pomaga, bo jak już mam się wściec i mięsem rzucać, to szybciutko przypominam sobie, że powinnam się uśmiechnąć:) To działa!
    I jeszcze: "wokół nas dzieje się to, w co głęboko wierzymy", więc przecz z negatywnym myśleniem. Dobre myśli przyciągają dobre zdarzenia. I tego trzymać się trzeba:)
    Serdeczności ślę i dużo uśmiechu na weekend życzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rok Uśmiechu to kolejny dobry pomysł ;) to prawda, że to my kreujemy nasze nieszczęścia, a raczej nasze ego, pytanie brzmi, czemu wszelacy psychologowie nie znają tej prostej zasady i jeszcze bardziej mieszają ludziom w głowach i pchają im w żołądki te prozaki zamiast powiedzieć o tej prostej zasadzie ;)
      ja tez uśmiecham się do Ciebie ;)
      uściski!

      Usuń
  11. bardzo, bardzo cenny post!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi bardzo ;) to na razie moje proste przemyślenia, uczę się nadal ;)
      serdeczności!

      Usuń
  12. Kiedyś znalazłam takie zdanie: "warto zostawić nieco wolnej przestrzeni między swoimi odczuciami i reakcjami" - i tego się trzymam :)

    Pozdrawiam ciepło, M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O to tez jest dobre spostrzeżenie ;) coś jak amortyzator w samochodzie do przewozu szkła chroniący szklanki przed potłuczeniem podczas transportu ;)
      uściski!

      Usuń
  13. Świetny post, pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  14. ja dopiero teraz się postrzegłam że komenterki mojej nie podpisałam.no to żeby nie było:stoik Alicja w ukłonie dla teksu pięknego Twego i jakże na czasie.Jeszcze dodam kochana,,,,,,,ze tajemnicę tego najbardziej ważnego naszego organu,nie tacy specjaliści probują rozwikłać! i co?w wielu przypadkach nic.Sobotnie całuski,Alicja. Klozetowy kotek przy tym poście moim number one,uroczy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ;) troszkę się domyślałam ale wolałam nie strzelać, wiec dzięki, żeś mnie upewniła ;) Nasza klozetowa Bida to najdziwniejszy z kocich tworów jakie mamy, nazywamy ją też chińskim kotkiem, jest z jednej strony wiecznie smutna i jakaś taka zbidolała, a z drugiej, łasa na pieszczoty i zabawy, bardzo asertywna, tłucze koty, ale robi to z wrodzonym wdziękiem no i wiecznie zasiedla najdziwniejsze miejsca w naszym domu, zawsze też śpi sama, nigdy z człowiekiem,może dlatego, ze urodziła się jedynaczką:)

      Usuń
  15. I tutaj myśl się ciśnie.ileż w tym kocię człowieczych przymiotów!!!pozdrawiam Alicja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o tak, to sa niesamowite stworzenia i do tego tak różne jak.... ludzie :)

      Usuń

Miło mi będzie jak zostawisz swój komentarz :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...