piątek, 29 marca 2013

Świątecznie

Kochani moi  -  Ci którzy zaglądają i podczytują i Ci którzy zechcą nieraz komentarz umieścić oraz wszyscy którzy tu zaglądają, spędźcie ten czas w błogosławionym spokoju, z kim dane Wam będzie spędzić, opływajcie w dary duchowe, delektujcie się radością spożywania wielkanocnych smakołyków, ja nadal jeszcze jestem "zniknięta" z blogowego świata, ale mam nadzieję, że to wróci do normy, na razie nie obiecuję częstych powrotów, bo i tak nic z tych obietnic nie wynika, liczę jednakowoż na powrót tego stanu do normy za jakiś czas i Waszą wyrozumiałość :))

a dla  Was wielkanocne jaja od Penelopy w mojej ogrodowej zeszłorocznej trawce, bo na tegoroczną jak widać po objawach liczyć na razie nie ma co :))


wtorek, 19 marca 2013

Dziś tylko zmiana banera i pomarudzę trochę - może czas juz zimę przegonić

Po dziurki w nosie mam tej pogody za oknem, tego śniegu wsypującego się do kapci, kiedy biegnę do listonosza  po listy , dzisiaj doszłam do wniosku, że wyrąbię choinkę w lesie, postawię w kącie  i jaja wielkanocne na niej powieszę i lampki, będzie  adekwatnie i do pogody za oknem i do nadchodzącej Wielkiejnocy.

 Poza tym  pędzę przed siebie, i zatrzymuję się koło niedzieli- poniedziałku, usiłuję ogarnąć co muszę, a od środy z powrotem sobie pędzę, jak koń pociągowy, w sumie już przywykłam :)
Dzisiaj łeb mi rozsadza ból w ramach atrakcji dodatkowych, też idzie przywyknąć jak boli średnio 3 razy w tygodniu ;)). Ciekawe czy do niedzieli ten biały puch opadnie, bo jeszcze nie miałam okazji w Niedzielę Palmową brodzić w śniegu po pas z palemką - raczej pamiętam że już biegałam w cienkim prochowcu, ale może jestem zbyt wymagająca albo pamięć mnie zawodzi, tak czy siak,  zimy nie lubię a już na pewno nie o tej porze. A i moja magnolia zrzuciła wszystkie pąki więc znowu kwiatków nie będzie... cudnie po prostu
więc pocieszyć się będę musiała zdjęciami tejże sprzed... 100 lat ;))
obym się myliła, może jeszcze milo ,mnie zaskoczy jednym kwieciem



to do miłego moi mili, idę dalej boleć głowę, bo jutro już mój grafik tej przyjemności nie przewiduje ;))
dzięki wielkie za każde dobre słowo, powoli powoli coś  tam odpisuję Wam w wolnej chwili ;))

to dobrego snu życzę,  jak widzicie koty nasze powoli w sen zapadają pokolacyjny :)) 



wtorek, 5 marca 2013

Chałę poczyniłam, pierwszą i... nie ostatnią :)

Nie wiem, czy ktoś tu jeszcze zagląda, ale co tam piszę w ciemno :))
nie wiem jak długo jeszcze tak pobumeluję blogowo  na razie nic nie wskazuje na to,  że będę tu  częściej,
ale, po Świętach być może ;))
Długo, bardzo  długo, czekałam z upieczeniem tegoż smakołyku, żałuję, że tak długo, może nie wierzyłam, że mi się uda, a może...  mnożyć by można przyczyny czy to niewiary, czy "  niechcenia  się "zwykłego co to każdego dopada z bliżej nieokreślonych powodów.
Chałę lubię, od dziecka lubię bo mamuś moja karmiła mnie czym się dało bym zaważyła choć deko więcej aniżeli wynosi siatka centylowa  jak na mój wiek przystało, bo musicie wiedzieć, że w wieku szkolnym  lat wtedy 7 - to było - ważyłam nieco ponad ... 15 kg. ku rozpaczy mojej babci. Więc  co dzień  była między innymi posiłkami -  chałka  z mlekiem. 
Obecnie jadam okazjonalnie, mały kawałek dla smaku -  smaku dzieciństwa :)).
Jakiś czas temu dostałam przepis na chałkę od  Marysi, która to obiecała, że chałka  jest pyszna i że warto upiec, ogłaszam więc że jest więcej niż pyszna i warto ją upiec :)))
Fotek kilka daję, na dowód, że chała była, a była dobra przez dni trzy czyli tyle na  ile jej żywot trwał :)).
Pięknie się rwała na pasemka, tak jak ta z piekarni, którą pamiętam , wyszła wilgotna i puszysta.

no i co dalej... właśnie wyjęłam z piekarnika dwie nowe :))) , zapach nieoceniony, pachną  obłędnie.
za przepisem Marysi podaję :

Składniki:
4 dag drożdży
2-3 łyżki cukru
pół szklanki mleka
550 g mąki pszennej
1 jajko
2 łyżki masła
2-3 łyżki wody (lub trochę więcej)
1 żółtko
mak lub sezam do posypania (choć niekoniecznie, możesz również zrobić kruszonkę
Drożdże wymieszać z 1 łyżką cukru, zalać ciepłym mlekiem i wymieszać z 3 łyżkami mąki. Odstawić do wyrośnięcia.
Do miski wsypać mąkę, zrobić w niej zagłębienie, wlać w nie rozczyn drożdżowy, dodać jajko roztrzepane z pozostałym mlekiem, rozpuszczone ciepłe masło i wodę. Zagnieść miękkie ciasto; przykryć i odstawić do wyrośnięcia.
Ciasto ponownie wyrobić, podzielić na 3 części i upleść z nich warkocz.:)
Chałkę wyłożyć na blachę i odstawić do wyrośnięcia na 20-30 minut. Posmarować wierzch żółtkiem i posypać tym co chcesz, lub nie posypywać wcale (każda wersja pyszna:D).
Piec  25-30 minut w temp 200*C.
ja od siebie dodam, że ciasto dzielę na dwie części, po 0,5 kg.a następnie
każdą z nich na 3-5 części i plotę warkocz, powstają z tego dwie duże chałki ;))
 

Poza pieczeniem chleba, chałek, bułek i pichceniem doczesnym , czytam, nałogowo,  ostatnio książki z lat dziecięco - dziewczęcych, powoduje to u mnie powrót miłych wspomnień, co działa podobnie na mój organizm jak wiosna- ożywczo, radośnie i żyć się chce po prostu :))
A  igiełką też  dużo wymachałam  rzeczy, na razie fragmenty pokazuję  dwóch prac, całość za jakieś 2 tygodnie pokażę ;)

i śpiocha dla siostrzenicy tez uszyłam, ale to już dawno,  w styczniu, jak leżała w szpitalu to do spania dostała
coby raźniej jej było :)


i storczyki kwitną mi jak dzikie, wszystkie na raz, więc kwieciscie bedzie we Wielkanoc ;))


To tyle na razie i na szybko, uwierzcie mi na słowo że jak wicher przelatuję przez Wasze blogi, bo bez nich nie potrafię żyć, wiec wiem co mniej więcej u Was się dzieje,  nieraz mnie można na fejsie spotkać,
ale  razie tak musi pozostać.
Mocno Was  uściskiwam i pozdrawiam
Ula




Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...