Nie wiem, czy ktoś tu jeszcze zagląda, ale co tam piszę w ciemno :))
nie wiem jak długo jeszcze tak pobumeluję blogowo na razie nic nie wskazuje na to, że będę tu częściej,
ale, po Świętach być może ;))
Długo, bardzo długo, czekałam z upieczeniem tegoż smakołyku, żałuję, że tak długo, może nie wierzyłam, że mi się uda, a może... mnożyć by można przyczyny czy to niewiary, czy " niechcenia się "zwykłego co to każdego dopada z bliżej nieokreślonych powodów.
Chałę lubię, od dziecka lubię bo mamuś moja karmiła mnie czym się dało bym zaważyła choć deko więcej aniżeli wynosi siatka centylowa jak na mój wiek przystało, bo musicie wiedzieć, że w wieku szkolnym lat wtedy 7 - to było - ważyłam nieco ponad ... 15 kg. ku rozpaczy mojej babci. Więc co dzień była między innymi posiłkami - chałka z mlekiem.
Obecnie jadam okazjonalnie, mały kawałek dla smaku - smaku dzieciństwa :)).
Jakiś czas temu dostałam przepis na chałkę od
Marysi, która to obiecała, że chałka jest pyszna i że warto upiec, ogłaszam więc że jest więcej niż pyszna i warto ją upiec :)))
Fotek kilka daję, na dowód, że chała była, a była dobra przez dni trzy czyli tyle na ile jej żywot trwał :)).
Pięknie się rwała na pasemka, tak jak ta z piekarni, którą pamiętam , wyszła wilgotna i puszysta.
no i co dalej... właśnie wyjęłam z piekarnika dwie nowe :))) , zapach nieoceniony, pachną obłędnie.
za przepisem Marysi podaję :
Składniki:
4 dag drożdży
2-3 łyżki cukru
pół szklanki mleka
550 g mąki pszennej
1 jajko
2 łyżki masła
2-3 łyżki wody (lub trochę więcej)
1 żółtko
mak lub sezam do posypania (choć niekoniecznie, możesz również zrobić kruszonkę
Drożdże wymieszać z 1 łyżką cukru, zalać ciepłym mlekiem i wymieszać z 3 łyżkami mąki. Odstawić do wyrośnięcia.
Do miski wsypać mąkę, zrobić w niej zagłębienie, wlać w nie rozczyn
drożdżowy, dodać jajko roztrzepane z pozostałym mlekiem, rozpuszczone
ciepłe masło i wodę. Zagnieść miękkie ciasto; przykryć i odstawić do
wyrośnięcia.
Ciasto ponownie wyrobić, podzielić na 3 części i upleść z nich warkocz.:)
Chałkę wyłożyć na blachę i odstawić do wyrośnięcia na 20-30 minut.
Posmarować wierzch żółtkiem i posypać tym co chcesz, lub nie posypywać
wcale (każda wersja pyszna:D).
Piec 25-30 minut w temp 200*C.
ja od siebie dodam, że ciasto dzielę na dwie części, po 0,5 kg.a następnie
każdą z nich na 3-5 części i plotę warkocz, powstają z tego dwie duże chałki ;))
Poza pieczeniem chleba, chałek, bułek i pichceniem doczesnym , czytam, nałogowo, ostatnio książki z lat dziecięco - dziewczęcych, powoduje to u mnie powrót miłych wspomnień, co działa podobnie na mój organizm jak wiosna- ożywczo, radośnie i żyć się chce po prostu :))
A igiełką też dużo wymachałam rzeczy, na razie fragmenty pokazuję dwóch prac, całość za jakieś 2 tygodnie pokażę ;)
i śpiocha dla siostrzenicy tez uszyłam, ale to już dawno, w styczniu, jak leżała w szpitalu to do spania dostała
coby raźniej jej było :)
i storczyki kwitną mi jak dzikie, wszystkie na raz, więc kwieciscie bedzie we Wielkanoc ;))
To tyle na razie i na szybko, uwierzcie mi na słowo że jak wicher przelatuję przez Wasze blogi, bo bez nich nie potrafię żyć, wiec wiem co mniej więcej u Was się dzieje, nieraz mnie można na fejsie spotkać,
ale razie tak musi pozostać.
Mocno Was uściskiwam i pozdrawiam
Ula
♥