niedziela, 19 maja 2013

Do refleksji

Zadumałam się w niedzielny poranek, nad tym krótkim filmem -  polecam, obejrzyjcie :)
takie proste, a jednocześnie dla tak dla wielu...  takie trudne...
do zrobienia, do pojęcia
ale zawsze warto spróbować ;))


dobrej niedzieli :))
Ula

niedziela, 12 maja 2013

Wiosenne nowości z pęknietą wanną w tle :))



 Z nowości mijającego tygodnia:  pękła nam wanna... pękała sobie już w dwóch miejscach, raz pękła sobie około trzech lat temu , ale niegroźnie, małżonek szanowny polepił zamalował i wanienka nadal jak nowa była, z miesiąc temu pękła była w innym miejscu, więc znowu została zalepiona. ale od lat, odkąd objęliśmy w posiadanie nasz domek,  to właśnie wanna  była tym jedynym  słabym punktem, dziwnie się uginała po środku, więc powzięliśmy przekonanie iż wanienka owa została felernie posadowiona, i lada moment może się rozpęknąć, no i stało się, w środku ubiegłego tygodnia postanowiła rozpęc się na pół.... właśnie w owym zagłębieniu.


 Tak więc znowu została zlepiona, celem głównie powstrzymania wodospadu wody lejącej sie do kuchni, parę półmisków z wodą stało na półkach :)) po pechowej kąpieli :)),
obecnie korzystamy z niej w sposób mocno okrojony, a  mianowicie wyłącznie w tylnej jej części, trzeba opanować kąpielową ekwilibrystykę, gdyż stanie jedną namydlona stopą na śliskim wannowym pagórku podczas gdy namydlamy druga stopę   jest nie lada wyczynem :)).



Ponadto polewanie się prysznicem w taki sposób by woda nie lała się poza wannę gdy płuczemy swoje steranie pracą plecy też wymaga  nabycia nowych nawyków, kto nie przyzwyczajony, po wyjściu z wanny może zażyć jeszcze przechadzki w kałuży wody  pod wanną ;)) w drodze po ręcznik :)).


 Tak więc ekstra wydatek nas czeka,  a ja raczej w obecnych czasach nie zawiaduję środkami  na przypadkowe remonty łazienki... więc  zamiast  nakładów na ogródek inwestujemy tym razem  w wannę, lub kabinę,  więc będziecie ją mogli do znoju podziwiać , bo roślinki muszą poczekać, che che... żartuję oczywiście :)) zamiast konterfektów  ogrodowych będą łazienkowe  z wanną  jako kwiatek w  roli głównej :)) a swoją drogą to ta woda pod obecną wanną na pewno przyczyni się do rozkwitu jakiś  tajemniczych organizmów pod nią, aż mi się marszczy nie powiem co jak sobie to wyobrażę :)))


No dość  tych łazienkowych wynurzeń, ogródek kwitnie, magnolia też, w  zasadzie już przekwita bo ja ten post pisze od tygodnia... nawet już zrzuca niektóre płatki,  bączki latają,  koty się wygrzewają, a ja pielę w wolnych chwilach bo zielsko to rośnie jak oszalałe... i wreszcie mam swoje roślinki z powrotem :) jedyne co nie powróciło po zimie 2011/2012 to brzoskwinia, ta bezpowrotnie uschła i będzie stanowiła podporę pod dwa nowe clematisy.


Z dotychczasowych nowości, mamy krzak czerwonej porzeczki, maliny, truskawki, poziomki, dwie  malwy, trzy naparstnice i piwonię, odbiły też irysy, które wsadziłam w ubiegłym  roku z działki od mojej mamy, jedyne co planuję jeszcze to anemony i jaskry, może też  jakieś czosnki.
Ale konterfekty onych w poście następnym :))


Na jesieni posadzimy jakieś drzewa owocowe, o których czytałam na blogu http://blog-o-poranku.blogspot.com/2013/05/things-that-make-me-smile-today.html 
A na koniec zdjęcia roślinek rankiem i wieczorem -  niesamowita gra kolorów.


I   moje ostatnie uwielbienie kulinarne na śniadanie - kanapka z żytniego razowca własnej roboty z kozim serem i sycylijskim pomidorem i szczypiorem z  własnego kuchennego parapetu + tłuczony czarny pieprz i sól
mówię Wam - gęba w niebie jak nic :))


Buziaki !!!  I DZIĘKUJĘ ZA WASZE KOMENTARZE NAJPIĘKNIEJ JAK UMIEM

środa, 1 maja 2013

Tytuł miał być "19 stopni" :)) ale to już nie aktualne

Post też miał być  z 19-go kwietnia, z dnia gdzie termometr na moim okienku wskazał tą  przyjemną temperaturę,  ale nie dałam rady napisać go do końca , jednak zmiana trybu życia daje mi w kość, i nie umiem się zorganizować na tyle, by pisać częściej, do tego przesilenie wiosenne, niedospanie, ogródek,  jakieś ciągle  niedokończone robotki i  z 1-2 godziny do "mojej"  doby mi brakuje. Dzisiaj spróbuję jednak  co nieco pobazgrolić :)


Dzień był jak marzenie... bączki  i pszczółki  fruwały, koty się wylegiwały gromadnie na trawce, która już przyoblekła się w zielone kolory, kwiecie wczesnowiosenne kwitnie, obecnie już doczekałam się rozkwitu magnolii, nawet mięta na grządce  ziołowej ruszyła i oregano i majeranek.



 widać  też  już  czubki irysów i liliowca oraz listki orlików i zawiązki kwiatów, powojnik również pokazuje coraz więcej zielonych liści a samosieja nasza  zmieniła kolor swoich baziek na zielone, swoją drogą może ktoś wie co to za drzewo nam się wysiało, a było to  3 lata temu, teraz wielkie jest  bardzo i zupełnie nie wiemy co to za gatunek, najpierw ma klasyczne baźki, takie jak te nasze wierzbowe, potem toto zamienia je w  w takie puchate zielone , a na koniec ma same liście... koty nasze lubią bardzo po nim biegać :))

a teraz wygląda tak :


 



No i !!! tadam!!! powojnik któren to rok temu wymarzł ku mej rozpaczy w tym roku odbił i ma już co najmniej 30 cm wysokości, no to teraz to ja rozumiem, w takim ogródku to chce się cokolwiek robić :))

Owego dnia tez urobiłam  pomiędzy pracą swą "torcik" urodzinowy dla mego Małżona, bo był skończył kolejny roczek swego wspaniałego życia przy mym  wspaniałym boku ;)))
Torcik jest absolutnie z głowy, więc trudno będzie o bardzo dokładne proporcje, ale tak na oko podam, ot, co znalazłam w lodówce to w nim  wylądowało;)). 
W zasadzie to nie tort a coś w rodzaju sernika na zimno.

to na  tortownicę potrzeba
 na pierwszą warstwę :
150 g masła
4 żółtka
5 łyżek cukru
16 g cukru wanilinowego lub łyżeczka pasty waniliowej
1 serek waniliowy  rolmlecz / taki polski klasik/
400-500 g serka na sernik
2,5  łyżeczki żelatyny

na drugą warstwę: 
200 ml śmietanki 30%
2 łyżeczki żelatyny
150 ml musu truskawkowego
cukier wanilinowy

oraz galaretkę truskawakową
i mus truskawkowy 500-600 ml. 
ew. zmiksowanie mrożone truskawki
Masło, żółtka i  cukry ucieramy na "białą" masę a gdy już jest utarta dodajemy serek na sernik oraz 1 serek waniliowy, żelatynę zalewamy odrobina zimnej wody, jak napęcznieje , to naczynie z żelatyną wkładamy do lekko gotującej się gorącej wody i czekamy, aż się rozpuści, potem należy ją lekko  przestudzić i podczas miksowania serka z masą jajeczno-maślaną wlewać i nadal mieszać.

Tortownicę  wysmarować  masłem ja posypałam wiórkami kokosowymi, ale można też posypać utartymi herbatnikami lub mielonymi orzechami, czym kto lubi, wylać masę serową i wstawić do lodówki, ja wstawiałam do zamrażalnika, bo zależało mi na szybkim tężeniu
Galaretkę truskawkową rozpuścić w 400 ml  gorącej wody
ja użyłam do kolejnych warstw -  musu truskawkowego, który miałam zamrożony na zimę, rozmroziłam go uzyskałam ok 600 ml masy,  do połowy porcji  przestudzonej galaretki wlałam mus ok  250 ml,  i po zaztygnięciu pierwszej warstwy serka wlałam ową galaretkę z musem i znowu do zamrażalnika, żeby szybciej  zastygło.
200 ml śmietanki 30% ubiłam z odrobiną cukru wanilinowego, dodałam odrobinę żelatyny rozpuszczonej. ok 2 łyżeczki na 1/4 szkl.  wody, po czym wlałam ok 150 ml musu truskawkowego i wylałam na zastygniętą już warstwę galaretki z musem i z powrotem do zamrażalnika, 
potem zmieszałam resztę galaretki i musu, , ułożyłam na ostatniej warstwie truskawki i zwieńczyłam ową galaretką. Wyszło coś niesamowicie aromatycznego i delikatnego w smaku,
nie za słodkie, z mocną nutą truskawkową, myślę, że w wersji z malinami będzie jeszcze bardziej smakowite :)


i pomysleć, że jeszcze miesiąc temu.... było tak :))



na dzisiaj to wszystko :)
mocno Was pozdrawiam ;))


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...