Efekt nieplanowania u mnie działa jak efekt motyla niemalże, córka poprosiła mnie o uszycie poszewek na jaśki. Owych poszewek to u nas jest zawsze jak na lekarstwo, więc dać co nie miałam, postanowiłam uszyć.
Bo co upoluję jakieś sztuki z drugiej reki, to zaraz się drą albo zamek się psuje, guziki odpadają, dziurki się przerywają, no same klęski. Że nie wspomnę o tym, że każdy z innej parafii i do niczego nie pasuje, no ale w deficycie ciągłym, są to tam nie ma co narzekać i wydziwiać, że pasuje czy nie pasuje.
Ja sobie wiecie co roku te plany, że uszyje, że zmniejszę, że powiększę jakieś tam pościelowe historie, że uszyję tą wymarzoną lnianą, białą jak śnieg, albo w błękitach i różach wyblakłych, (uwielbiam pościele w błękitach i różach).
A w tym roku zero zapisków i bum!!!
6 poszewek na poduszki zmniejszonych, nawet troczki poszyłam do zawiązywania (nie lubię szyć dziurek w poszewkach, przyszywać guzików i wszywać zamków), zawsze idę w prostotę, żeby sobie życia nie utrudniać, do tego z resztek po zmniejszaniu, poszyłam jaśki, zatem wreszcie będą pasowały do poduszek :) i do tego 4 jaśki białe, dla córki, w sumie obrobiłam 15 sztuk w jeden dzień - niecały dzień :)
Ile ja się do tego zabierałam , spokojnie ze 3 lata.
Jutro ciąg dalszy - korzystam z weny, póki mam :).
Niedawno wpadłam na pomysł zbierania
- moich haftów -
od znajomych
których dzieci już porosły i nie są już dzieciątkami i nie po drodze
im w pokojach z tymi moimi wyszywankami. Po co tam mają walać się po
strychach, trzeba nadać im nowej oprawy, coś dohaftować i puścić w obieg
dalej ;)
te hafty są stare jak węgiel
(serio serio, niektóre mają ponad 20 lat )
widać to i po typie wzorów i po niechlujnym haftowaniu to były moje początki zabawy haftem
ten z kotami jest młodszy ma jakieś.... 12 lat
Obrazek z dzieckiem pt. Modlitwy... już poleciał w takim stanie jakim był
( nie najgorszym jak się okazało) jest w miarę dobrze wyhaftowany i bezobciachowy - czyli po latach jeszcze daje radę.
Jest obecnie u mojej Wnusi
- wisi nad jej łóżeczkiem :)
Wyobraźcie sobie, ze ten mały trzpiot, ma niecałe 4 miesiące, a od ponad trzech tygodni, czyli jak miała 3 miesiące już przekręcała się z pleców na brzuch,
poniższe zdjęcia są z 22 grudnia, skubana łepek trzyma sztywno ;)
a teraz to i z brzucha na plecy po trafi już się przekręcić,
jeszcze tydzień temu jak dostawała zabawkę do łapki to ja chwilę trzymała i wypuszczała a teraz trzyma cały czas i oczywiście obrabia bezzębnymi dziąsłami.
A jak dorwie czyjąś rękę to już koniec, nie wypuszcza tylko obgryza ile wlezie.
Oczywiście rwie się do siadania, ale to jeszcze za wcześnie, no ale jak jej się nie pomaga to krzyczy, no bo ile można się gapić w sufit, albo na zabawki;).
Oczywiście z upodobaniem się śmieje i guga, i nauczyła się od taty prukać ustami, to ją szczególnie bawi, oczywiście cała jest wtedy zaśliniona, bo pluje ile da radę, wtedy jest najlepsza zabawa.
Mamy z niej naprawdę niezłą pociechę .
Na dzisiaj to tyle, pięknie dziękuję za odwiedziny i komentarze :)
ciasteczko dla Was
i
♥