piątek, 31 stycznia 2020

{5} Nowy haft na Nowy Rok - wpis początkowy

Doczytałam w regulaminie zabawy u Ani, że w styczniu powinny być opublikowane dwa posty dotyczące zabawy, zatem - pierwszy wpisowy - zalinkowany do 20.01.2020, a drugi - wpis początkowy do 31.01.20120

Jak wiecie wybrałam haft "Puszysta Inwazja"  


Zatem pokazuję stan haftu, który miałam ambicję haftować w ubiegłym roku, ale okazało się to niemożliwe, wyhaftowałam ociupinkę i musiałam odłożyć, zatem teraz  stan haftu jest taki:



 I czas brać się za robotę, bo ten rok zleci szybciej jeszcze aniżeli poprzedni :)



{4} Zawieszka - druga edycja i trochę zimy tej wiosny

Pogoda nas ostatnio nie rozpieszcza, a przynajmniej mnie - meteopatę. Kiedy leje i wieje, ja leżę odłogiem z bólem głowy, zawrotami i skrajnym złym humorem i trzęsącymi się rękoma od nagłych skoków ciśnienia.  Wiatr od zawsze mnie wykańczał i zmienne aury , może dlatego, że jestem  posiadaczem wrodzonej wady serca i nie dla mnie  nagłe załamania pogodowe, bo i ja się załamuję wraz z nią :)
Ale chwilowe przyjście zimy i padający mokry śnieg pocieszył me oko i wielu zapewne z Was.
Bo kto nie lubi patrzeć na padający śnieg, ja uwielbiam, niezmiennie od mych 55 lat mnie rozczula. Co prawda brodzenie w 10 centymetrowym sorbecie  nie jest przyjemne, ale widoki - nawet te chwilowe rekompensują niedogodności. 










To teraz czas na zawieszkę, wyhaftowaną jeszcze w grudniu na styczeń.
 Bo ja wiedziałam, że mój urlop od krzyżyków będzie miał co najmniej miesiąc przerwy. I  naprawdę nie postawiłam ani jednego krzyżyka w nowym roku. No skandal!! :)



Zabawę zorganizowała jak co roku Kasia


Aaaaa jeszcze się pochwalę, w poprzedniej edycji załapałam się na  jedną z nagród, z wykonanie zawieszek i opublikowanie wszystkich 12 sztuk w terminie, zatem chwalę się.
Dostałam wzory na zawieszki od
Anna Bąk Studio


a o takie  cuda - dziewczyny Boryny i domek Bookstore
Wybrałam sobie Hankę i Jagnę

zdjęcie pochodzi z instagrama Ani

 zdjęcie pochodzi z instagrama Ani

zdjęcie pochodzi z instagrama Ani

Meg z serii Little Women dostałam gratis !!! Ajjj będzie haftowanie  :)


A wracając do nieszczęsnej zawieszki .

Jest to najszybciej 
najbadziewniej 
wykończona moja zawieszka, a i wzór też od czapy.
Zatem do kompletu jeszcze poczynię pewnie jelonka, bo takie dwa podobne wzory mam.
Ale tam, co ma wisieć będzie wisieć, z tyłu nie będzie widać, może do grudnia  ją jakoś podrasuję.






I żeby nie było, że pitolę, proszę,  oto tył pracy, nawet kółka mi się nie udało przyciąć prosto.
Wgl nie wiem czy do  przycinania kółka można użyć słowa "prosto" :)

I pomysłu brak na zaklinowanie tasiemki, zatem wszystko do poprawki.




Także żegnam Was deszczowymi zdjęciami i do następnego, może uda mi się odpowiedzieć na Wasze komentarze, za które serdecznie dziękuję i może uda mi się coś wreszcie  wyszyć... :)



No leje i wieje jakby się kto powiesił we wsi....

niedziela, 19 stycznia 2020

{3} Nowy haft na Nowy Rok

Jutro mija termin zapisów na zabawę u Ani - zabawę mocno motywującą - w której nie chodzi o nagrody - chociaż  i takie są -  tu chodzi o wspólną zachętę do regularnego wyszywania.  

Ktoś rzec by mógł - przecież  to hobby - motywacja jest bo to przyjemne. 
Owszem, to racja , ale...  wiecie jak to jest -  różnie z tym bywa, zawirowania życiowe są różne,  a co za tym idzie, od razu pojawiają się wymówki, pod byle pretekstem porzucamy pracę, a u mnie to bywało, że nawet na lata porzucałam wyszywanie.

A jak jest ten bicz nad głową, to zwyczajnie wstyd  nic nie robić nawet jak czasu brak, to chociaż na kilka krzyżyków trzeba go wyskrobać.

U mnie w tym roku tematem przewodnim będą koty - jakbym co najmniej miała ich za mało w domu to  sobie drugie tyle co mam wyszyję , będę miała więcej :)) 

Wzór zakupiłam na  rosyjskiej stronie ze wzorami haftów,   jest to oczywiście wzór zrobiony przez Rosjankę - Jekaterinę Meszkową  jestem od jakiegoś czasu fanką wzorów pochodzących od koleżanek zza wschodniej naszej granicy ale to  świecie obecnym 
hafciarskim już jest  powszechne - nie sposób nie lubić, nie podziwiać i nie zachwycać się wzorami robionymi przez nie. 
Są wspaniałe, dopracowane, kolorowe i piękne zwyczajnie.

Tytuł pracy : 

PUSZYSTA   INWAZJA
ilość krzyżyków :

281 x 201

nitek + łączenia nitek - tyle, że nie chce mi się tego policzyć
 dużo w każdym razie :)
baksticzy tyle i tak małych typu 1/4  wielkości krzyżyka , co przy kanwie 16 ct daje  już w moim ślepym przypadku  możliwość pracy z lupą :)




 To jedyna praca, którą zgłaszam na ten rok.


----------------------------------------


Z racji rozlicznych perypetii życiowych i zajęć
nie podejmę się  doczepić oficjalnie   innych rzeczy do haftowania , ale i tak będę je sobie na boku pomału robić.

Bedzie to oczywiście jesienny obrazek Autumn Story 



oraz choinka którą oddałam  Przyjaciółce
zatem muszę odhaftować teraz sobie.



Pozdrawiam Was mocno
i miłego nadchodzącego tygodnia życzę :)





środa, 15 stycznia 2020

{2} Efekt nieplanowania

Cześć :)



Efekt nieplanowania  u mnie  działa  jak efekt motyla niemalże, córka poprosiła mnie o uszycie poszewek na jaśki.  Owych poszewek to u nas jest zawsze  jak na lekarstwo, więc dać co nie miałam, postanowiłam uszyć.

Bo co upoluję jakieś sztuki  z drugiej reki, to zaraz się drą albo zamek  się psuje, guziki odpadają, dziurki się przerywają,  no same klęski. Że nie wspomnę o tym, że każdy z innej parafii i do niczego nie pasuje, no ale w deficycie ciągłym, są to tam nie ma co narzekać i wydziwiać,  że pasuje czy nie pasuje. 
Ja sobie wiecie co roku te plany, że uszyje, że zmniejszę, że powiększę jakieś tam pościelowe historie, że uszyję tą wymarzoną lnianą, białą jak śnieg, albo w błękitach i różach wyblakłych, (uwielbiam pościele w błękitach i różach).

A w tym roku zero zapisków i bum!!!

6 poszewek na poduszki zmniejszonych,  nawet troczki poszyłam do zawiązywania (nie lubię szyć dziurek w poszewkach, przyszywać guzików i wszywać zamków), zawsze idę w prostotę, żeby sobie życia nie utrudniać, do tego z resztek po zmniejszaniu, poszyłam jaśki, zatem wreszcie będą pasowały do poduszek :) i do tego 4 jaśki białe, dla córki, w sumie obrobiłam 15 sztuk w jeden dzień - niecały dzień :)



Ile ja  się do tego zabierałam , spokojnie ze 3 lata.
Jutro ciąg dalszy - korzystam z weny, póki mam :).

Niedawno wpadłam na pomysł zbierania 
 -  moich haftów -

 od znajomych
 których dzieci już porosły  i nie są już dzieciątkami i nie po drodze im w pokojach z tymi moimi wyszywankami. Po co tam mają walać się po strychach, trzeba nadać im nowej oprawy, coś dohaftować i puścić w obieg dalej ;)

te hafty są stare jak węgiel 

 (serio serio, niektóre  mają ponad 20 lat )
widać to i po typie wzorów i po niechlujnym haftowaniu to były moje początki zabawy  haftem



 ten z kotami  jest młodszy ma jakieś....  12 lat









Obrazek z dzieckiem pt. Modlitwy... już poleciał w takim stanie jakim był 
( nie najgorszym jak się okazało) jest w miarę dobrze wyhaftowany i bezobciachowy  - czyli po latach jeszcze daje radę.
Jest obecnie u mojej Wnusi
- wisi nad jej  łóżeczkiem :)


Wyobraźcie sobie, ze ten mały trzpiot, ma niecałe 4 miesiące,  a od ponad trzech tygodni, czyli jak miała 3 miesiące już przekręcała się z pleców na brzuch, 

 poniższe  zdjęcia są z 22  grudnia, skubana łepek trzyma sztywno ;)





a teraz to i  z brzucha na plecy po trafi już  się przekręcić, 

jeszcze tydzień temu  jak dostawała zabawkę do łapki to ja chwilę trzymała i wypuszczała a teraz trzyma cały czas  i  oczywiście obrabia bezzębnymi dziąsłami.
A jak dorwie czyjąś rękę to już koniec, nie wypuszcza tylko obgryza ile wlezie.



 Oczywiście rwie się do siadania, ale to jeszcze za wcześnie, no ale  jak jej  się nie pomaga to  krzyczy, no bo ile można się gapić w sufit, albo na zabawki;).
Oczywiście z upodobaniem  się śmieje i guga, i nauczyła się od taty  prukać ustami, to ją szczególnie bawi,  oczywiście  cała jest wtedy zaśliniona, bo pluje ile da radę, wtedy jest najlepsza zabawa.


Mamy z niej naprawdę niezłą pociechę .




Na dzisiaj to tyle, pięknie dziękuję za odwiedziny i komentarze :)
ciasteczko dla Was






niedziela, 12 stycznia 2020

{1} Od czego by tu zacząć ten nowy rok :)

Czas coś skrobnąć  w temacie haftów na ten rok ale  jeszcze decyzja do końca nie podjęta, czasu trochę mam,  do 20 stycznia 2020.
Jest  już wzór zakupiony jeszcze w ub. roku, ale jest tak duży i pracochłonny, że nie wiem czy podołam  go pokonać w tym roku. 

Na dokładkę oddałam w prezencie przyjaciółce jedną z moich wyhaftowanych choinek, zatem muszę ją wyhaftować raz jeszcze.  Także jest tam trochę do zrobienia w tym temacie, do tego jeszcze zawieszki na choinkę, kolejna edycja, metryczka dla Wnusi, metryczka dla  córeczki mojej siostry, dokończenie Sleep Parade  - ech...  byleby zdrowia i życia starczyło :)

Wiem, że teraz modne jest to planowanie,  ale ja tego nie lubię, próbowałam wiele razy, no nie idzie mi z tym i już,  jestem jednak wyznawczynią  modelu robienia maksymalnie  3 rzeczy dziennie, które mnie przybliżają do większych celów,  i musi mi to wystarczyć, planowanie mnie stresuje, zniechęca,  działa opresyjnie wręcz. 

A już zapisywanie tego w specjalnych notesach i ozdabianie tego jakimiś malunkami,  to już kompletna mogiła - zanim bym skończyła  pisać to planowanie  już by mi się odechciało cokolwiek robić :)
Cały ten biznes  o planowaniu i zapisywaniu mnie wyłącznie irytuje, widocznie jestem z jakiejś innej bajki, wolę myśleć co robić -  na bieżąco i  działać, niż myśleć o tym, że będę działać wg. jakiś zapisków  i tracić czas na ich  pisanie. 

 Nie raz owszem, z powodu  sklerozy muszę coś tam naskrobać jakiegoś dnia  kiedy się więcej rzeczy skumuluje że by  nie zapomnieć o ważnych sprawach doczesnych, ale to są takie wiecie, klasyczne bazgroły  w podręcznym notesie i nic więcej, 
że do lekarza się  zapisać, że paczkę odebrać, że kurier przyjedzie, że  ktoś tam prosi o coś.

To swoje  życie przeżyłam w  większości czasu bez telefonu, internetu, tysięcy tzw. niezbędnych  modnych obecnie cudowności i o ile teraz te gadżety typu internet obecnie się przydają ku inspiracji, czy wręcz do pracy,  to jednak wolę poćwiczyć umysł nie zapisywaniem  tego wszystkiego co chcę zrobić.

I wiadomo, plany planami, a rzeczywistość nam pokazuje, że niekiedy te plany... 

także mina naszej Wnusi mówi sama za siebie :)




To póki co  czas zacząć robić  co jest do zrobienia, a  co będzie to będzie, żeby nie wyszło jak z naszym precyzyjnie zaplanowanym remontem, życie to szybko zweryfikowało, i  remont jeszcze nie skończony, a miał być skończony do września, a co mamy? Styczeń :)

Zatem rok ten miło nam się zaczął spokojnymi spotkaniami z rodziną i przyjaciółmi, i myślę, że jednak  najważniejsze rzeczy to jednak duchowe sprawy, by nie  stracić z oczu właściwej  drogi,  praca by mieć co jeść,  a bliskość i czas poświęcony innym to jednak kapitał najcenniejszy, tego czego nie przeżyjemy  z najbliższymi, nic nam ani im -  nie zastąpi.




Serdeczności dla  Was, 
dobrego tego roku
dobrej drogi
 dziękuję, za  to, że wpadacie do mnie
i zostawiacie ślad w postaci komentarzy :)





Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...