Impreza była jak najbardziej udana, było głośno, wesoło i radośnie, smakowicie i słodko na koniec.
Zrobiliśmy ostatniego a zarazem drugiego ( to dla nas dość nietypowe) w tym sezonie grilla, pierwszy raz robiłam karkówkę a konkretnie to robiła go moja Cynamonowa tak jak i te torty, bo jak wiecie, ja mam teraz nieco luzu przy gotowaniu dla gości, bo gary z łap mi wyrywa córka, a ja leżę i pachnę ;)))) chłe chłe :)).
Karkówka nie należała do tej pory do moich ulubionych dań z grilla, bo zawsze trafiałam ana jakieś podeszwy, i części niedopieczone, więc na sama myśl o zjedzeniu tego miałam pomarszczona skórę na tyle... :0)) aż do czasu gdy przypadkiem na blogu Zorkiego trafiłam na przepis pod tytułem
"Karczek wg. Mimi"
Przeczytałam i uznałam, że brzmi rozsądnie i powinien jednakowoż wyjść. Saskia przyrządziła marynatę i tak kąpał się karczek dobę po czym został upieczony. Kochani ja od teraz to już lubię karkówkę z grilla w takim razie i szczerze Wam polecam, a przepis za Zorkim podaje moja panienka o TU i to jest rzeczywiście świetne danie do grillowania w zimniejsze dni. Zdjęć nie ma... , bo karczek został pożarty w 3 minuty...
teraz kilka migawek z uroczystości a było co świętować
Okrągłe urodziny mojej mamy, urodziny moich córek, i moje imieniny
\
i urodziny mojej siostrzenicy Vicki.
i urodziny mojej siostrzenicy Vicki.
A teraz szybko o tych tortach
Tort czekoladowy robimy u nas od lat, skradł nasze serca i podniebienie ponad 12 lat temu, kiedy to wyszperałam go przypadkiem na kuchennym portalu w internecie, blogów wtedy jeszcze u nas nie było ;))
pod wdzięczną nazwą
Lekki tort czekoladowy
jest rzeczywiście lekki i pyszny :))
a oto przepis
Biszkopt (na średnią tortownicę):
6dużych jaj
150g cukru pudru
90g mąki pszennej tortowej
4 płaskie łyżki kakao (powinno być w najlepszym gatunku, tanie nie
wchodzi w grę)
40g mączki "maizena" lub ziemniaczanej lub 1 op. budyniu waniliowego albośmietankowego na 1/2l mleka
1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia
szczypta soli
Krem czekoladowy 2 tabliczki (po 100g) gorzkiej czekolady i tu dłuższe objaśnienie: należy
bardzo dokładnie przestudiować
skład surowcowy a to w tym celu by wyeliminować tandetne podróby zawierające tłuszcze inne niż kakaowy.
Niestety jest to coraz częstsze zjawisko, czekolada zawierająca jakieś tam
inne tłuszcze roślinne nie rozpływa
się w cieple, oczywiście smak i konsystencja na tym cierpią ale producent ma mniejsze straty. W naszym kremie
podstawową kwestią jest rozpuszczenie w rondelku pokruszonych tabliczek, więc można wszystko zaprzepaścić
przez użycie niewłaściwego surowca. Nieraz wyrzucałam w diabły sztywną i zwarzoną breję, zanim skojarzyłam o co chodzi.
Idealnie sprawdzała mi się niemiecka Zartbitter w czarnym opakowaniu i też niemiecka Herren Schokolade.
2 płatki żelatyny
4 łyżki mleka
4 żółtka
4 łyżki cukru pudru
25 ml koniaku, brandy też ujdzie
1 mała filiżanka typu naparstek bardzo mocnego espresso, lub 1 kopiata
łyżeczka Nescafee Gold (nie chcę uprawiać reklamy ale tylko ta rozpuszczalna ma smak kojarzący się z prawdziwą kawą) którą
rozpuszczamy w powyższym koniaku
200 ml idealnie świeżej śmietanki kremówki
coś alkoholowego do nasączenia biszkoptu, np. druga porcja koniaku z kawą
Wykonanie:
Biszkopt: białka oddzielamy od żółtek, ubijamy na średnio sztywną pianę ze szczyptą soli, dodajemy stopniowo cukier do uzyskania kremowej konsystencji.
Dodajemy po jednym żółtku cały czas miksując. Wszystkie sypkie składniki mieszamy i przesiewając do masy jajecznej po trochu delikatnie mieszamy
rózgą. Pieczemy w 180*C, w tortownicy wysmarowanej masłem i wysypanej mąką.
Krem:
Płatki żelatyny zalewamy zimną wodą. Tabliczki czekolady kruszymy do
rondelka o grubym dnie, skrapiamy mlekiem i rozpuszczamy cały czas mieszając uważając by się nie zrobiło gorące - wtedy czekolada twardnieje. Do ciepłej płynnej czekolady dodajemy odciśniętą żelatynę i energicznie mieszamy do rozpuszczenia.
6dużych jaj
150g cukru pudru
90g mąki pszennej tortowej
4 płaskie łyżki kakao (powinno być w najlepszym gatunku, tanie nie
wchodzi w grę)
40g mączki "maizena" lub ziemniaczanej lub 1 op. budyniu waniliowego albośmietankowego na 1/2l mleka
1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia
szczypta soli
Krem czekoladowy 2 tabliczki (po 100g) gorzkiej czekolady i tu dłuższe objaśnienie: należy
bardzo dokładnie przestudiować
skład surowcowy a to w tym celu by wyeliminować tandetne podróby zawierające tłuszcze inne niż kakaowy.
Niestety jest to coraz częstsze zjawisko, czekolada zawierająca jakieś tam
inne tłuszcze roślinne nie rozpływa
się w cieple, oczywiście smak i konsystencja na tym cierpią ale producent ma mniejsze straty. W naszym kremie
podstawową kwestią jest rozpuszczenie w rondelku pokruszonych tabliczek, więc można wszystko zaprzepaścić
przez użycie niewłaściwego surowca. Nieraz wyrzucałam w diabły sztywną i zwarzoną breję, zanim skojarzyłam o co chodzi.
Idealnie sprawdzała mi się niemiecka Zartbitter w czarnym opakowaniu i też niemiecka Herren Schokolade.
2 płatki żelatyny
4 łyżki mleka
4 żółtka
4 łyżki cukru pudru
25 ml koniaku, brandy też ujdzie
1 mała filiżanka typu naparstek bardzo mocnego espresso, lub 1 kopiata
łyżeczka Nescafee Gold (nie chcę uprawiać reklamy ale tylko ta rozpuszczalna ma smak kojarzący się z prawdziwą kawą) którą
rozpuszczamy w powyższym koniaku
200 ml idealnie świeżej śmietanki kremówki
coś alkoholowego do nasączenia biszkoptu, np. druga porcja koniaku z kawą
Wykonanie:
Biszkopt: białka oddzielamy od żółtek, ubijamy na średnio sztywną pianę ze szczyptą soli, dodajemy stopniowo cukier do uzyskania kremowej konsystencji.
Dodajemy po jednym żółtku cały czas miksując. Wszystkie sypkie składniki mieszamy i przesiewając do masy jajecznej po trochu delikatnie mieszamy
rózgą. Pieczemy w 180*C, w tortownicy wysmarowanej masłem i wysypanej mąką.
Krem:
Płatki żelatyny zalewamy zimną wodą. Tabliczki czekolady kruszymy do
rondelka o grubym dnie, skrapiamy mlekiem i rozpuszczamy cały czas mieszając uważając by się nie zrobiło gorące - wtedy czekolada twardnieje. Do ciepłej płynnej czekolady dodajemy odciśniętą żelatynę i energicznie mieszamy do rozpuszczenia.
Gdyby się zrobiło niepokojąco gęste nie należy się tym za
bardzo przejmować, na późniejszym etapie wszystko się "wtre". Masę
czekoladową odstawiamy do przestygnięcia. Żółtka miksujemy z trzema łyżkami cukru na puszystą masę, dodajemy koniak z kawą a następnie po trochu masę czekoladową.
bardzo przejmować, na późniejszym etapie wszystko się "wtre". Masę
czekoladową odstawiamy do przestygnięcia. Żółtka miksujemy z trzema łyżkami cukru na puszystą masę, dodajemy koniak z kawą a następnie po trochu masę czekoladową.
Dzięki żelatynie nic się nie zwarzy, więc można sobie spokojnie
mikserem na najwyższych obrotach i wte i wewte. Teraz szybciutko ubijamy śmietankę z pozostałą łyżką cukru i wmontowujemy ją ostrożnie rózgą do jaj z czekoladą.
mikserem na najwyższych obrotach i wte i wewte. Teraz szybciutko ubijamy śmietankę z pozostałą łyżką cukru i wmontowujemy ją ostrożnie rózgą do jaj z czekoladą.
Nie można czekać z przekładaniem biszkopta, bo masa szybko
tężeje. A jak by się zdarzyło, że zrobi się za rzadka, to na chwile trzeba ja dać do lodówki.
tężeje. A jak by się zdarzyło, że zrobi się za rzadka, to na chwile trzeba ja dać do lodówki.
Dla pracowitych - biszkopt przekrawamy na trzy placuszki, dla
szybkich - robimy górę, spód i środek nadziewamy kremem. Można wykonać polewę z tabliczki gorzkiej czekolady rozpuszczonej z kilkoma łyżkami mleka.
Dekoracje wg upodobań ale w zasadzie nie lubię dodawania kolejnych smaków w postaci migdałów czy orzechów. Gotowy tort trzeba koniecznie porządnie schłodzić.
szybkich - robimy górę, spód i środek nadziewamy kremem. Można wykonać polewę z tabliczki gorzkiej czekolady rozpuszczonej z kilkoma łyżkami mleka.
Dekoracje wg upodobań ale w zasadzie nie lubię dodawania kolejnych smaków w postaci migdałów czy orzechów. Gotowy tort trzeba koniecznie porządnie schłodzić.
A torcik moi kochani tęczowy jak najbaradziej ze strony Wam znanej Sas moja poczyniła czyli ze strony
D O R O T Y
A ta urocza królisia , prezent dla Vicki która uwielbia szmaciane zabawki została nabyta tutaj,
śliczności dziewczyny szyją ;))
A ta urocza królisia , prezent dla Vicki która uwielbia szmaciane zabawki została nabyta tutaj,
śliczności dziewczyny szyją ;))
to do miłego, na razie lecę boleć moje zapalenie mięśnia barkowego, który to daje mi się we znaki od tygodnia, a szanowny lekarz znajdzie czas dla mnie dopiero 9 listopada, do tego czasu zdechnę już zapewne z bólu...
na komentarze obiecuję odpowiedzieć , bo od porządnej dawki przeciwbólowych nawet przestaje mnie boleć na 1-2 godziny ;))
buziaki!!!