Serdeczności oczekującym i nieoczekującym
Ostatnio tak podczytuję, że jedna chce skończyć pisać w ogóle, a inna, a że komercyjnie na blogach, a że nie wiadomo czy warto pisać ciągle o tym samym i te same dzieci pokazywać i dom, czy balkon.
Chyba każdy kto ma bloga dłużej niż 3-4 lata ma takie dylematy...
To prawda, że i tu i tam komentarzy mniej może,
może i mieszkanie to samo - ale właśnie szafa nowa wjechała, i kwiatek, obraz czy wazonik, to można pokazać,
a ze dziecku ząb wypadł,
a że się schudło lub zgrubło,
bo przecież w większości przypadków blog jest miejscem dla nas samych,
ku pamięci, ale też jest to miejsce, gdzie widać jak się rozwijamy czy to artystycznie, czy zawodowo czy kulinarnie,
jak rosną dzieci, koty, brzuszki, kwiatki w ogrodzie,
można o tym poczytać, ktoś coś zawsze dla siebie uszczknie,
czy to jakiś mądry cytat, czy pomysł na życie, przepis, czy przestawienie mebla.
o właśnie jak o przepis chodzi to polecam
zróbcie - calafoutis z malinami może być z Tego przepisu, ja następnym razem użyję zamiast mleka w całości samej śmietanki kremówki, owoce można dać jakie się ma pod ręką.
to takie ciasto zakalcowate, ale właśnie takie ma być ;)
SMAKOWICIE JUŻ BYŁO,
to teraz SZCZERZE.
to teraz SZCZERZE.
Mnie już ze 3 razy nachodziła myśl złota o przestaniu,
pewnie najdzie jeszcze nie raz nie dwa bo w życiu bywa tak,
że już nie da się ogarnąć, wykrzesać uśmiechu czy chęci na cokolwiek i to wcale nie dlatego ze kłopoty przygniatają, no bo kto ich nie ma... ma każdy na swoją miarę.
Tylko głowa nieraz za dużo kombinuje i myśli,
utwierdza nas w naszych niedoskonałościach
/ uh tyle wspanialszych, pisanych cudnym językiem blogów z głęboką treścią/
przekonaniach wytrzaśniętych nie wiadomo z czego
/eeee, no ja tak nie potrafię/
wyolbrzymia i kombinuje
/nigdy nie będę miała tylu wejść i komentarzy/
i tak ciągle zniechęca i ogranicza.
Sama wielokrotnie zastanawiałam się, ile chce i mogę Wam napisać o sobie i mojej rodzinie, żeby nie przesadzić ze szczerością lub nie przesłodzić rzeczywistości.
talenty pisarskie mam nie za szczególne, wiedzę na tematy niektóre zwyczajną jak większość
bez wodotrysków tyle że wystarczającą by sobie radzić z różnymi wyzwaniami,
no i przecież już tyle osób o tym co chcę właśnie napisać - już napisało ;)
motywować może i umiem, ale siebie to najmniej ;)
jak widać nie umiem jeszcze codziennie pisać, bo nawyk nie wyrobiony...
ech...
i ten czerep zakuty kombinuje jak zawsze.
a post piszę od... piątku
No to znowu damy smakowicie, żeby nie przynudzać
Muffiny cytrynowe z Tego przepisu, modyfikacją są maliny wetknięte w środek
Maż powiedział, żem napiekła cycków... no ok ;))
To jeszcze na koniec szczerze :)
Bardzo mi się ostatnio pogorszył wzrok, nawet po zmianie soczewek, czytanie książek, czy treści na ekranie komputera i obrabianie zdjęć,
oraz wszelkie prace wymagające użycia wzroku robię o wiele wolniej aniżeli kilka lat temu,
a co za tym idzie męczę oczy szybciej wiec ilość czytania i pracy zaczynam ograniczać.
jestem wcześniakiem, 2 miesiące przeleżałam w inkubatorze, dowiedziałam się kiedyś przypadkiem, że moje kłopoty ze wzrokiem są wynikiem naświetlania używanego w inkubatorach w latach 60-tych, wtedy nie zakrywano dzieciom powiek...
po ostatniej marcowej kontuzji kręgosłupa oszczędzam siły wiec wszystko co robiłam kiedyś szybko teraz robię wolniej 2-3 krotnie wolniej, czyli dłużej...
najwyraźniej wraz z upływem lat - wcześniactwo, wszelakie przebyte choroby / wada serca wrodzona i notoryczne przeziębienia zapalenia płuc i anginy/ i użyte do ich wyleczenia leki
dają o sobie obecnie nieładnie znać.
Czyli generalnie zauważyłam swoją bardzo niską produktywność co mnie wkurza zwyczajnie,
bo ja jak czegoś nie mogę tak jak sobie zaplanuję, to jestem fest niezadowolona.
Próbuje to zmienić, pomóc sobie za pomocą aktywności fizycznej i diety odpowiedniej do swojego stanu zdrowia i samopoczucia, suplementów. Tylko o ile widzę małe zmiany na lepsze, to czekanie na efekty jeszcze lepsze jest takie irytujące...
Zaległości zdjęciowe prywatne i względem Was mam takie, że wychodzi na to, że 90% zdjęć czeka na pokazanie, bo kolejną moją niedoskonałością jest to, że robię za dużo zdjęć...
potem miesiącami je segreguję i obrabiam
czas na jakieś minimalizmy bo zwariuję i wszyscy oczekujący razem ze mną :)
Mocno was ściskam
dziękuję za to, że jesteście i za to, ze mogę pobyć u Was
zanim którekolwiek z Was przestanie pisać, niech jednak nie kończy po pierwszej decyzji, każdy blog jest inny i każda z Was wyjątkowa ;)
♥
pewnie najdzie jeszcze nie raz nie dwa bo w życiu bywa tak,
że już nie da się ogarnąć, wykrzesać uśmiechu czy chęci na cokolwiek i to wcale nie dlatego ze kłopoty przygniatają, no bo kto ich nie ma... ma każdy na swoją miarę.
Tylko głowa nieraz za dużo kombinuje i myśli,
utwierdza nas w naszych niedoskonałościach
/ uh tyle wspanialszych, pisanych cudnym językiem blogów z głęboką treścią/
przekonaniach wytrzaśniętych nie wiadomo z czego
/eeee, no ja tak nie potrafię/
wyolbrzymia i kombinuje
/nigdy nie będę miała tylu wejść i komentarzy/
i tak ciągle zniechęca i ogranicza.
Sama wielokrotnie zastanawiałam się, ile chce i mogę Wam napisać o sobie i mojej rodzinie, żeby nie przesadzić ze szczerością lub nie przesłodzić rzeczywistości.
talenty pisarskie mam nie za szczególne, wiedzę na tematy niektóre zwyczajną jak większość
bez wodotrysków tyle że wystarczającą by sobie radzić z różnymi wyzwaniami,
no i przecież już tyle osób o tym co chcę właśnie napisać - już napisało ;)
motywować może i umiem, ale siebie to najmniej ;)
jak widać nie umiem jeszcze codziennie pisać, bo nawyk nie wyrobiony...
ech...
i ten czerep zakuty kombinuje jak zawsze.
a post piszę od... piątku
No to znowu damy smakowicie, żeby nie przynudzać
Muffiny cytrynowe z Tego przepisu, modyfikacją są maliny wetknięte w środek
Maż powiedział, żem napiekła cycków... no ok ;))
To jeszcze na koniec szczerze :)
Bardzo mi się ostatnio pogorszył wzrok, nawet po zmianie soczewek, czytanie książek, czy treści na ekranie komputera i obrabianie zdjęć,
oraz wszelkie prace wymagające użycia wzroku robię o wiele wolniej aniżeli kilka lat temu,
a co za tym idzie męczę oczy szybciej wiec ilość czytania i pracy zaczynam ograniczać.
jestem wcześniakiem, 2 miesiące przeleżałam w inkubatorze, dowiedziałam się kiedyś przypadkiem, że moje kłopoty ze wzrokiem są wynikiem naświetlania używanego w inkubatorach w latach 60-tych, wtedy nie zakrywano dzieciom powiek...
po ostatniej marcowej kontuzji kręgosłupa oszczędzam siły wiec wszystko co robiłam kiedyś szybko teraz robię wolniej 2-3 krotnie wolniej, czyli dłużej...
najwyraźniej wraz z upływem lat - wcześniactwo, wszelakie przebyte choroby / wada serca wrodzona i notoryczne przeziębienia zapalenia płuc i anginy/ i użyte do ich wyleczenia leki
dają o sobie obecnie nieładnie znać.
Czyli generalnie zauważyłam swoją bardzo niską produktywność co mnie wkurza zwyczajnie,
bo ja jak czegoś nie mogę tak jak sobie zaplanuję, to jestem fest niezadowolona.
Próbuje to zmienić, pomóc sobie za pomocą aktywności fizycznej i diety odpowiedniej do swojego stanu zdrowia i samopoczucia, suplementów. Tylko o ile widzę małe zmiany na lepsze, to czekanie na efekty jeszcze lepsze jest takie irytujące...
Zaległości zdjęciowe prywatne i względem Was mam takie, że wychodzi na to, że 90% zdjęć czeka na pokazanie, bo kolejną moją niedoskonałością jest to, że robię za dużo zdjęć...
potem miesiącami je segreguję i obrabiam
czas na jakieś minimalizmy bo zwariuję i wszyscy oczekujący razem ze mną :)
Mocno was ściskam
dziękuję za to, że jesteście i za to, ze mogę pobyć u Was
zanim którekolwiek z Was przestanie pisać, niech jednak nie kończy po pierwszej decyzji, każdy blog jest inny i każda z Was wyjątkowa ;)
♥