Tak moi drodzy, ten jeden magiczny dzień nicnierobienia był tak wyjątkowy, ze następny chyba mi przypadnie za 1000 lat, mam takie wrażenie, ale nic to, pies to ekhm ganiał, nie to nie, ja się tam prosiła nie będę, niema to niema ;))
A na czym to polegał mój wspaniały dzień
Ano miał być slow, i w ogóle, różniący się od innych tylko tym, że miast pracować od bladego do ciemnego 20/24 udałam się do stosownego pana doktora po recepty na mój wiecznie nieustająco młodzieńczy trądzik ;)) tudzież po drobne niezbędne zakupy. uprzednio oczywiście ukręciłam chleby na jutrzejszy catering, i oczywiscie nie zdążyłam na autobusik do najbliższej metropolii, z której mogłabym się udać do nieco większej metropolii , bo jak wiadomo mieszkam na zadupiu gdzie pojawia się pojazd co dwie godziny .
a ja matoł nie powoduję żadnym pojazdem / legalnie oczywista bo nielegalnie to jak najbardziej i nawet mi to nieźle idzie ;))/ po dziś dzień sama już nie wiem czy większa jest moja ślepota dalekowidza + 5,5 czy głupota całkiem niewymierzalna w tym przypadku ;))
To potem postanowiłam pojechać kolejnym pojazdem tym razem autobusem podmiejskim, wybiegłam ochoczo z domu na 5 minut przed odjazdem i w połowie drogi skonstatowałam, ze owszem mam torbę ale nie mam w niej ani bileciku ani forsy, a niemanie ani jednego ani drugiego to raczej dość słabo wiec musiałam się wrócić, a autobusik, tak nieliczny o tej porze odjechał w siną dal i na pusto.
Ok, to dalej, jak mawiają do trzech razy, a sie uda, za trzecim razem dotarłam do Warszawki bez przeszkód ale za towarzystwie mamy z dzieckiem które przez 35 minut twierdziło ze jakby pociąg jechał na energię pochodzącą z jego gadania to by szybciej i dalej jechał i tu nie mogłam sie nie zgodzić, bo dziecię trajlowało niemiłosiernie przez całe te dłużące się w tym wypadku 35 minut...nie to żebym się oburzała, ale to było ciągle to samo o tym pociągu ;)) cudem nie znaleźliśmy się w Zakopanem albo gdzieś dalej ;))
Dotarłam kupiłam i poszłam gdzie musiałam nastał powrót do domu, gdzie okazało się, ze nastawiony chleb nie raczył drgnąć z miejsca nawet o milimetr, po czym mój wzrok zawisł na pełnym po brzegi słoju z zakwasem i tu juz wiadomo, co dalej, całe lepkie ciasto poszło do gara z powrotem z 8 blach , kolejne mieszanie, i pakowanie do blach... i 7 godzin w plecy z wyrastaniem i kolejna zarwana noc...
Ale, żebym przypadkiem za dobrze nie miała, to około 23 przez kompletny przypadek zamordowałam 100 litrowy gar chłodnika, który to gar wyjechał w
niekontrolowany sposób z lodówki i rozbryzł się malowniczo po całej kuchni i
ścianach... że o lodówce nie wspomnę, mówię wam, poezja śpiewana, nie chcielibyście za nic
słyszeć co sobie pomyślałam, ot rączka od gara zawadziła o półkę od
drzwi, lodówki, tylko tyle i AŻ TYLE !!! Niech żyje bal i wielkie
sprzątanie, bo teraz to po łebkach wszak noc mamy i nie tak zaplanowałam
spędzenie tego wieczoru, a dla nie wtajemniczonych, nawet skurczybyka
nie zdążyłam polizać... szlag ! i jeszcze kilka innych nieładnych słów
mi się ciśnie... jak to przy wycieraniu czegoś co jest jednocześnie zimne i tłuste... naprawdę sama sobie nie zazdroszczę wyjątkowo :)
Ja tu piszę / 00 z minutami za zegarze było/ chlebek się piecze, no tak jeszcze z godzinkę, a miało być tak pięknie a ja w łóżeczku wypachniona o 23.... taaaaaa, opowiedz Panu Bogu o swoich planach - będzie miał niezły ubaw :))
To chyba wszystkie atrakcje tego jedynego w tygodniu podobno "wolnego" dnia , następny poproszę w takim razie mniej umajony.
poniżej przegląd jakis całkiem przypadkowy ostatnich tygodni ;)
zdjęcie z cyklu
GDZIE JEST BOBAS!
TU JEST !!
poniżej przegląd jakis całkiem przypadkowy ostatnich tygodni ;)
zdjęcie z cyklu
GDZIE JEST BOBAS!
TU JEST !!
A to córka naszych Przyjaciół Zosia
miałam przyjemność fotek popstrykać nieco na tej pięknej uroczystości
miałam przyjemność fotek popstrykać nieco na tej pięknej uroczystości
Wielkanocne leniuchowanie :))
Niedawno moje dziecię grało swój pierwszy mecz futbolu amerykańskiego z drużyną z Francji
więcej zdjęć
a najmłodsza najwyraźniej złapała bakcyla i od 25 maja biega na treningi :))
To na razie tyle, nie wiem kiedy będzie następny raz bo wolny weekend .... taaa... che che "planuję " w lipcu !
ściskam Was mocno !!!!!!!!!!!!