Walczymy dalej, idzie ciężko ale idzie ;).
Zdjęcia są, gorzej z publikowaniem, ale przyznam szczerze, że wkręciłam się bez reszty w oglądanie ... serialu.
Dlaczego?
Bo pomiędzy tym co robię a co idzie mi jak krew z nosa, bo znowu mnie moje plecy padły na amen i czas znowu się za nie wziąć,
to muszę nieco odpoczywać by nie umrzeć z bólu
i tak padło nie bez przypadku na serial produkcji tureckiej.
Ale od początku.
Jak byłam w grudniu w sanatorium, siłą rzeczy telewizję oglądałam, bo i mama oglądała.
A ona te seriale to ogląda często, a tureckie to wręcz nałogowo.
Mój stosunek do tychże był do tej pory mocno ambiwalentny, raz że nie oglądałam bo nie mam TV w domu, a ponadto, do tej pory, to co miałam okazję fragmentarycznie oglądać
nigdy mnie szczególnie nie zachwycało.
Tym razem miałam okazję przyjrzeć się dogłębniej, z racji oceanów czasu i chęci potowarzyszenia swojej Rodzicielce.
Konkretnie chodzi o serial emitowany na kanale TVP2
"Cesur ve Guzel" przetłumaczony w niezrozumiały dla mnie sposób na "Meandry uczuć"
No ok, niech będzie bo meandry jednakowoż były i to niemałe:)
Co przykuło moją wybredną uwagę, oczywiście główni bohaterowie, tytułowy
Cesur ve Guzel czyli jak powinno być w oryginale "Odważny i Piękny".
Zatem główny bohater jest i piękny i odważny do tego błękitnooki i drwaloseksualny.
Ponoć bożyszcze aktorskie tureckich nastolatek :)
Główna aktorka też niczego sobie,
a cała reszta postaci drugoplanowych absolutnie doskonale dobrana.
Fabuła jest kręta i zawiła jak tylko może być , nie wiem czy dałabym radę bardziej zakręcić.
To lekki kryminał z bardzo mocnym romansem w tle.
Co mnie urzekło? Gra aktorów - naprawdę niezła, nie mam tego uczucia zażenowania, jak podczas oglądania krajowych produkcji, gdzie niekiedy ma się wrażenie, że ogląda się amatorów z podrzędnego ulicznego teatru, ponadto dobry temat , piękna muzyka, świetne ujęcia, ładna czołówka, całość dobrze zgrana, wyświecona i dźwiękowo doskonała.
A do tego po mimo, że odcinki długaśne / ja oglądałam wersję oryginalną z napisami 2godz15min/
to nie ma się kiedy znudzić.
Największym dla mnie plusem jest kompletny brak scen erotycznych - nie żebym była jakaś pruderyjna, o nie, całkiem normalnie odczuwam ale miewam przesyt, naprawdę to jak bardzo daje się upust tymże w obecnej europejsko-amerykańskiej kinematografii - zwyczajnie potrafi znudzić nawet fanatyka. Drugim - brak wulgaryzmów.
Kolejnym jest odmienna kultura , to jest jednak powiew świeżości na rynku filmowym,
bo nie jest to mocna egzotyka filmów hinduskich, a jednocześnie kulturowo są nieco inni i dlatego z takim zaciekawieniem się to ogląda.
Nie wiem, czy Was zachęciłam czy zniechęciłam, w każdym razie
ja dołączyłam do grona fanów tureckiej kinematografii, a dodam, żem dość wybredna i jeśli mnie film czy serial nie wciągnie po pierwszych 15 minutach to odstawiam.
Tak właśnie odstawiłam "Koronę Królów" - no za czorta mi nie szło. Za jakiś czas zrobię drugie podejście.
Nie mam na razie zdania o tureckich filmach bo jeszcze żadnego nie oglądałam;), ale zbieram opinie znawców.
Czasem jednak warto pozbyć się uprzedzeń do nowych gatunków, przestać udawać oglądacza wyłącznie mądrych i trudnych pozycji, dać sobie na luz, a nawet na wsteczny i nieco odpocząć o tego co już doskonale znamy :))
Ciekawa jestem czy oglądacie tureckie bajki, mieliście styczność, jaką macie opinię.
To teraz zdjęcia, trochę się uzbierało jednak.
2/365
2.01.2018
3/365
3.01.2018
4/365
4.01.2018
5/365
5.01.2018
6/365
6.01.2018
7/365
7.01.2018
8/365
8.01.2018
9/365
9.01.2018
10/365
10.01.2018
Na dzisiaj to tyle, dziękuję za Wasze odwiedziny i komentarze
Pozdrawiam!